Kilka tysięcy osób przyszło w niedzielę po południu na plac Aleksandra Puszkina w centrum Moskwy, aby uczcić pamięć Anny Politkowskiej, dziennikarki "Nowej Gaziety", zastrzelonej poprzedniego dnia w stolicy Rosji.
Według organizatorów manifestacji, uczestniczyło w niej 3 tys. osób; milicja szacuje liczbę demonstrantów na 2,5 tys. - podało radio "Echo Moskwy". Była to jedna z największych od dłuższego czasu manifestacji sił demokratycznych w Rosji.
Złożyć hołd zamordowanej przyszli znani obrońcy praw człowieka, liderzy organizacji pozarządowych, przywódcy demokratycznych partii politycznych, niezależni dziennikarze i zwykli moskwianie.
Wśród obecnych byli m.in. Siergiej Kowalow, były dysydent, bliski współpracownik Andrieja Sacharowa i rzecznik praw człowieka, Ludmiła Aleksiejewa z Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, Lew Ponomariow z Ruchu na rzecz Praw Człowieka, Swietłana Gannuszkina z Akcji Obywatelskiej, a także Walerij Borszczew z partii Jabłoko, Władimir Ryżkow z Partii Republikańskiej, Nikita Biełych z Sojuszu Sił Prawicy i Marina Litwinowicz ze Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (Garriego Kasparowa).
"Anna - Wielka córka Rosji!", "Annę zamordowały władze!", "Kreml zabił wolność słowa!" i "Kremlu! Zwróć nam wolność słowa!" - głosiły niektóre z transparentów przyniesionych przez demonstrantów.
Uczestnicy manifestacji składali kwiaty przed ustawionymi przez kogoś portretami Anny Politkowskiej oraz Galiny Starowojtowej, zastrzelonej w 1998 roku w Petersburgu demokratycznej deputowanej do Dumy Państwowej (izby niższej parlamentu Rosji).
"To jest zabójstwo polityczne. Anna żyła jak bohaterka i zginęła jak bohaterka" - powiedziała Ludmiła Aleksiejewa, która na manifestację przyszła z plakatem deklarującym: "Anno! Zastąpimy Ciebie!".
"Anna Politkowska była nie tylko uczciwą dziennikarką, ale i wspaniałą obywatelką naszego kraju. W Rosji uczciwego dziennikarza mogą zamordować w każdej chwili. Zamordować podli ludzie" - podkreśliła liderka Moskiewskiej Grupy Helsińskiej.
"Ona zawsze pisała prawdę. Uczciwy człowiek swojemu oponentowi odpowiada słowami. Podli ludzie nie mają co odpowiedzieć i dlatego mordują, tworząc atmosferę strachu" - dodała Aleksiejewa.
Manifestacja na placu Puszkina początkowo była pomyślana jako pikieta przeciwko polityce Kremla wobec Gruzji, stąd wielu uczestników przybyło z przyczepioną na piersi żółtą gwiazdą z napisem: "Jestem Gruzinem".
"Występujemy w obronie Gruzinów, którzy w Rosji są szykanowani ze względu na narodowość. Ludzie nie powinni być kartą przetargową w politycznej rozgrywce" - tłumaczyła przewodnicząca Moskiewskiej Grupy Helsińskiej.
Podobne treści widniały na transparentach, które trzymali protestujący: "Szykanowanie ludzi ze względu na narodowość hańbi Rosję!", "Dyskryminacji etnicznej - nie!", "Bracia i siostry! Nie dajcie się szczuć wzajemnie!", "Państwowemu faszyzmowi - nie!",
Akcję środowisk demokratycznych na placu Puszkina próbowali zakłócić bojówkarze z prokremlowskiej organizacji młodzieżowej Rossija Mołodaja (Młoda Rosja). Milicja zatrzymała jednego ze sprawców prowokacji.
48-letnia Politkowska, wybitna rosyjska dziennikarka i obrończyni praw człowieka, autorka kilku książek o współczesnej Rosji, w tym o wojnie w Czeczenii i autorytarnej polityce prezydenta Władimira Putina, w sobotę wieczorem została zastrzelona w windzie domu, w którym mieszkała, w centrum Moskwy.