Trwa ładowanie...
Zaloguj
Przejdź na
Polska musi uważać. 30 lat gonienia Unii może być teraz o wiele trudniejsze
Damian Szymański
Damian Szymański
|

Polska musi uważać. 30 lat gonienia Unii może być teraz o wiele trudniejsze

(via Getty Images, Michal Fludra/NurPhoto)

Niektórzy porównują wizytę Joe Bidena w Warszawie do przyjazdu Ronalda Reagana do Berlina w 1987 r. Czasy są równie wymagające. Za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, jakiej nie widzieliśmy od 80 lat. Nasz kraj stoi u progu potężnych zmian wywołanych kryzysem humanitarnym i pełzającą stagflacją. Pierwszy raz od dawna pod znakiem zapytania stoi nasz "złoty wiek" nadganiania bogactwa Zachodu. Tylko od nas zależy, czy te przeciwności losu przezwyciężymy, tak jak robiliśmy to wiele razy w swojej historii.

Przyjazd Joe Bidena do Polski w tak trudnym dla nas momencie jest symboliczny. Oto przylatuje prezydent kraju, którego nominalny PKB szacowany jest na 23 bln dol. (dane za 2021 r.), co oznacza, że Stany Zjednoczone są największą gospodarkę świata. Jak wskazują analitycy Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, stanowiąc mniej niż 5 proc. światowej populacji, Amerykanie wypracowują ponad 20 proc. dochodu światowego. Co więcej, USA odpowiadają za 11 proc. globalnego handlu i 35 proc. światowej kapitalizacji giełdowej.

Polska przez 30 lat goniła Unię w niebywały sposób. Co teraz?

Choć nasz PKB jest o wiele mniejszy (ok. 600 mld dol. w 2020 r.), to Polska ma na swoim koncie w zasadzie nieprzerwane pasmo sukcesów doganiania Zachodu. Patrząc na Stary Kontynent, w nieustępliwy sposób nadganiamy zaszłości komunizmu już od 1989 r. Po 6 latach od pierwszych wolnych wyborów PKB na głowę mieszkańca Polski stanowił zaledwie niecałe 45 proc. PKB na głowę mieszkańca Unii Europejskiej. W 2021 r. było to już 77 proc. Skok jest więc niebywały.

I nie chodzi tylko o liczby. Za tą statystyką kryje się wzrost wynagrodzeń, nowoczesna infrastruktura, nowe centra usług wspólnych, nowe fabryki i zakłady. Także instytucje państwowe nam się udały (udało się stworzyć w miarę sprawny aparat publiczny bez oligarchów i systemowej korupcji, co w naszym bloku nie jest tak oczywiste). Choć często brakuje nam spojrzenia na własne państwo w znacznie bardziej "dobrotliwy" sposób, niezaprzeczalne jest, że po prostu daliśmy radę. Wszyscy, wspólnie.

Teraz jednak ta dobrze naoliwiona maszyna może zacząć się zacinać. - W najbliższych latach tak pięknie nie będzie. Niezbędne zacieśnienie monetarne, wojna, ceny energii to nas chyba dotknie bardziej niż większość krajów UE - przestrzega prof. Michał Brzoza-Brzezina z SGH, który pracował w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP, Europejskim Banku Centralnym i Banku Austrii.

Negatywny scenariusz gospodarczy dla Polski

Rzeczywiście, nasz miks energetyczny oparty na węglu naraża nas znacznie bardziej na turbulencje związane ze zmianami klimatu, niż inne, bardziej "zielone" kraje. Po wielu zmianach podatkowych, szybujących cenach surowców oraz bardzo ciasnym rynku pracy mogą nas czekać wyższe stopy procentowe, niż wcześniej ktokolwiek mógł się spodziewać.

To wszystko przygasi nasz wzrost gospodarczy. Wpływ samej wojny na Polskę to na razie jedna wielka zagadka i spekulacje, choć ostatnie dane Ifo z Niemiec mówią, że tamtejszy biznes nie ma wątpliwości: "Berlin zmierza ku recesji". To zła wiadomość i dla nas. Słowem, czeka nas trudny czas, w którym rysuje się scenariusz pełzającej stagflacji (wysokiej inflacji i niskiego wzrostu PKB, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ).

Ciemny scenariusz buduje także Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. Jego zdaniem są możliwe dwie drogi naszego kraju. Żadna z nich nie jest jednak usłana różami.

- W scenariuszu pierwszym specyficzne ryzyko Polski jest w krótkim okresie podniesione z uwagi na groźbę bycia ofiarą rosyjskiego "ataku na oślep" wobec nieuniknionej klęski obecnego reżimu. Główny partner handlowy Polski, Niemcy, silnie cierpi na dalszej eskalacji sankcji (nieważne, która strona zakręci kurek z gazem). Inflacja w naszej części świata rośnie, ale rośnie też przekonanie o jej faktycznie przejściowym, skokowym, tymczasowym charakterze. Po relatywnie głębokiej recesji mamy co najmniej równie silne odbicie - wyjaśnia ekonomista.

To były dobry prognostyk, ponieważ w dłuższym okresie bardzo poprawiłoby się otoczenie gospodarcze i geopolityczne kraju, zyskalibyśmy szansę na szybkie doganianie najsilniejszych gospodarek świata.

Polska traci swoje przewagi - czarny scenariusz

Niestety jest i drugi scenariusz, w którym według Sobolewskiego, "niczym powoli gotowana żaba", nie odczuwamy nadmiernego dyskomfortu w krótkim okresie. Problem robi się dopiero później.

- Trend wzrostu inflacji jest łagodny, w krótkim okresie trwają newralgiczne dostawy z Rosji do Europy, więc inflacja tylko na krótko zalicza terytoria dwucyfrowe i spada w kierunku 5-7 proc. Spowolnienie wydaje się płytsze, niż się obawialiśmy. Fala uchodźców wobec przewagi Rosji w konflikcie o Ukrainę generuje kryzys humanitarny, ale łagodzą go sowite transfery z UE, w krótkim okresie podtrzymuje to popyt w gospodarce. Siła gospodarki globalnej jest większa niż europejskiej, ale przez pewien czas "nie jest źle." Polska dzięki elastyczności biznesu może wręcz walczyć o zwiększenie swojego kawałka w europejskim gospodarczym torcie. Zabiega o sojusz transatlantycki, który zależy jednak od chwiejnej równowagi politycznej w USA - przekonuje.

Według niego wraz ze spowolnieniem światowej koniunktury i wzrostem awersji do ryzyka, być może spowodowanym ograniczeniem rosyjskich dostaw surowców energetycznych do Europy po zakończeniu budowy infrastruktury między Rosją a Chinami, sytuacja gospodarcza, bezpieczeństwo geopolityczne wyraźnie się mogą się pogorszyć.

- Własne zasoby w zależności od scenariusza mogą okazać się niewystarczające do przezwyciężenia rodzącego się kryzysu gospodarczego. Fala uchodźców staje się ciężarem, transfery z UE wysychają, nastroje społeczne eskalują, stagflacja ogranicza przestrzeń polityki gospodarczej, a pogorszenie stanu finansów publicznych przy braku możliwości wsparcia ze strony banku centralnego osłabia kraj politycznie - rysuje negatywną opcję dla naszego kraju Sobolewski.

Miliarder również widzi na razie same problemy

Kłopoty dla naszego kraju szacuje również Rafał Brzoska, prezes InPostu, polski miliarder. Money.pl rozmawiało z nim kilka dni po rozpoczęciu wojny w Ukrainie.

— Są dwa aspekty wojny w Ukrainie. Aspekt krótkoterminowy jest bardzo negatywny. Widzimy odpływ kapitału z rynku Europy Środkowo-Wschodniej. W oczach inwestorów stała się ona obecnie wyłącznie Europą Wschodnią. Geopolitycznie rzecz ujmując, jeśli Ukraina nie zdoła się obronić, Polska stanie się krajem frontowym o podwyższonym ryzyku inwestycyjnym. Co to oznacza? Słabszego złotego, większy koszt finansowania projektów, zmniejszone środki na inwestycyjne. Ekspozycja na ryzyko w gospodarce polskiej będzie znacznie wyższa — twierdził w rozmowie z money.pl prezes InPostu.

Jak zauważał, jedynym plusem tej całej sytuacji jest rynek pracy. Dlaczego?

Ponieważ Ukraińcy, którzy przez wojnę przyjadą do naszego kraju, a już są ich setki tysięcy, będą niejako świeżą krwią w krwiobiegu gospodarczym. Migracja spowoduje więc, że sytuacja na rynku pracy powinna się polepszyć, a konsumpcja powinna wzrosnąć. Ale co z tego? Nie ukrywam, że wolałbym żyć w sytuacji z niedoborem rąk do pracy, którą mieliśmy jeszcze kilka dni temu, aniżeli dzisiaj — uważał Rafał Brzoska.

Ja tu nie widzę szans. Są same negatywne scenariusze, co najwyżej łagodzone przez politykę imigracyjną. Natomiast dzisiaj widzę wszystko w ciemnych barwach — ucinał.

Polska powinna w końcu więcej uwagi poświęcić biznesowi

To czarnowidztwo jednak wcale nie musi się spełnić. - Dalsze doganianie średniej unijnej przez Polskę zależy od adaptacji firm do nowych okołowojennych warunków. Skoro polskie firmy zwiększyły udział w europejskim torcie podczas wielkiego kryzysu finansowego czy pandemii to teraz też jest szansa - uważa Kamil Sobolewski. 

Jego zdaniem priorytetem polityki gospodarczej powinna być eliminacja barier w biznesie, zmniejszenie biurokracji i uproszczenie przepisów. - Nie zapomogi, lecz np.: rozszerzenie gwarancji de minimis na skutki wojny czy wsparcie płynności firm. To lepsze niż stymulacja fiskalna i monetarna - wskazuje.

Od lat media biznesowe opisują problem labilności otoczenia biznesowego w Polsce i słabej jakości stanowionego prawa, co ogranicza inwestycje prywatne przedsiębiorstw. Brak dialogu polityków z biznesem, brak lub zbyt krótkie konsultacje społeczne, poczucie monopolu na prawdę rodzimych polityków toczy nasze życie gospodarcze od długiego czasu. Widać to zresztą w analizach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Tarcza antyputinowska" wspomoże gospodarkę? Ekspert: Trzeba się wziąć do roboty

Jak wynika z badania, które na zlecenie Konfederacji Lewiatan przeprowadził CBM Indicator, 75 proc. przedsiębiorców nie ma poczucia bezpieczeństwa prowadzonych interesów, 65 proc. deklaruje, że ma mniejszą skłonność do inwestowania, gdy obserwuje polityczne działania rządu.

Dlatego też Konfederacja Lewiatan wraz z Konfederacją Europejskiego Biznesu, stowarzyszeniem przedsiębiorców i pracodawców z siedzibą w Brukseli, postuluje szereg zmian, które mogłyby powstrzymać osuwanie się gospodarek Europy. Oddajmy głos ekspertom.

Organizacja oczekuje przede wszystkim:

  • Stworzenia jasnych wytycznych i szczegółowych informacji na temat sankcji jak i środków wsparcia tak szybko jak to możliwe
  • Skoordynowanego wspólnego wysiłku UE, USA i Wielkiej Brytanii we wdrażaniu sankcji, przygotowywaniu pakietów wsparcia dla przedsiębiorców i pracowników, oraz przygotowywania rozwiązań na wypadek zakłóceń w dostawach
  • Walki z rosnącymi cenami i zabezpieczenia dostaw energii, które pomogą przywrócić Unię na ścieżkę bezpieczeństwa i dobrobytu.

W kwestii polityki energetycznej BusinessEurope uważa, że:

  • UE powinna prowadzić dywersyfikację źródeł dostaw energii przy jednoczesnym powrocie do bardziej realistycznej polityki energetycznej i klimatycznej.
  • W najbliższym czasie podjęte muszą zostać środki mające na celu tymczasowe uregulowanie cen gazu i zniesienie barier dla zintegrowanego europejskiego rynku energii.

Poza tym stowarzyszenie postuluje o:

  • Zaadresowanie trudności, jakie napotykają przedsiębiorstwa w europejskim przemyśle obronnym oraz kosmicznym i zwiększenie innowacyjności tego sektora.
  • Zwiększenie wydatków na badania i rozwój oraz inwestowanie przynajmniej 3 proc. PKB w innowacje.
  • Pogłębianie stosunków handlowych z kluczowymi partnerami UE i przyspieszenie ratyfikacji wynegocjowanych dwustronnych umów o wolnym handlu, np. z Mercosurem, Meksykiem i Chile.

Ameryka pomoże nam przejść przez tę mgłę?

- Wydarzenia na Ukrainie "zmienią wiek XXI", USA zapewniły Ukrainę o swoim wsparciu - mówił w sobotę szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba, relacjonując rozmowy w Warszawie z prezydentem USA Joe Bidenem i przedstawicielami jego administracji.

Także Polska może liczyć na USA - zapewniają polskie władze. Druga strona zdaje się to potwierdzać. Prezes Amerykańskiej Izby Handlowej (AmCham) w Polsce Tony Housh przypomniał, że na początku lat 90. firmy amerykańskie pojawiły się w Polsce jako jedni z pierwszych inwestorów zagranicznych i stanowili znaczące źródło kapitału. - Inwestycje te okazały się sukcesem i z biegiem lat pojawiało się ich znacznie więcej - mówił kilka dni temu.

W opinii Housha perspektywy na najbliższą dekadę są bardzo pozytywne dla polsko-amerykańskiego handlu i inwestycji. - Zaopatrzenie, łańcuchy dostaw, koszty energii i kwalifikacje pracowników to najważniejsze wyzwania stojące przed biznesem w nadchodzących latach. Jestem przekonany, że Polska może być liderem w tej nowej erze gospodarczej i rozwijać ze Stanami Zjednoczonymi relacje handlowe i inwestycyjne oraz partnerstwo w zakresie bezpieczeństwa - przekonywał w rozmowie z PAP prezes AmCham. Oby miał rację.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl