Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Cymański rozpoczął dyskusję ws. 500+. Rodzice, którzy zarabiają 7 tys. zł i więcej, nie powinni dostawać 500 zł na dziecko?

1045
Podziel się:

Poseł Solidarnej Polski, Tadeusz Cymański uważa, że rodziny, w których dochód na osobę przekracza 4 tys. zł, powinny być pozbawione świadczenia 500+. I chociaż rząd się od tych pomysłów kategorycznie odcina, część ekonomistów widzi już sprawę inaczej.

Cymański rozpoczął dyskusję ws. 500+. Rodzice, którzy zarabiają 7 tys. zł i więcej, nie powinni dostawać 500 zł na dziecko?
Tadeusz Cymański sygnalizuje, że 500+ powinno być ograniczone (East News, ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER)

Temat odebrania najbogatszym Polakom świadczenia 500+ na dziecko jest nośny i wraca co jakiś czas. O niepobieranie pieniędzy na dzieci przez osoby dobrze sytuowane apelował nawet prezydent Andrzej Duda. Tym zrazem dyskusję podjął Tadeusz Cymański – poseł Solidarnej Polski.

Tadeusz Cymański powiedział, że w Nowym Ładzie będzie zapis o obciążeniach i ciężarach sprawiedliwiej rozłożonych na całe społeczeństwo i zadał pytanie, czy najbardziej zamożni powinni dostawać 500+.

Zobacz także: "PiS nie myśli o gospodarce, a o wyborach". Belka mocno o "Nowym Ładzie"

Ci z pensją 7 tys zł i więcej

Cymański sprawę 500+ podnosi nie po raz pierwszy. Dopytywany wcześniej przez "Super Express", jakie byłoby kryterium zamożności, Cymański odpowiedział, że świadczenie na dziecko mogłyby otrzymywać rodziny, w których dochód na osobę nie przekraczałby miesięcznie 4 tys. zł.

Co to oznacza? Gdyby zmiana weszła, z programu byłyby wyłączone te dzieci, których rodzice zarabiają na rękę średnio po 7 tys. zł miesięcznie i więcej.

Statystycznie na każdą rodzinę przypada 1,5 dziecka. Przy rodzinie trzyosobowej, by dochód wyniósł 4 tys. zł, każde z rodziców musiałoby zarabiać nieco powyżej 7 tys zł.

Mówimy tu o dochodzie nominalnym, a nie rozporządzalnym - dochód rozporządzalny to taki, którymi faktycznie dysponują Polacy już po odliczeniu zaliczki podatków i składek do ZUS. Według GUS za 2019 r. wynosi on 1819 zł na każdego członka rodziny. A to oznacza, że przeciętna, trzyosobowa rodzina w Polsce dysponuje kwotą ok. 5457 zł miesięcznie.

Ilekroć pojawiają się nowe pomysły dotyczące programu PiS, rząd zapewnia, że nie planuje zmian w programie. Mimo to postanowiliśmy sprawdzić, co dałoby wprowadzenie rozwiązań, o których mówił poseł Cymański.

Kryterium dochodowe jest sprawiedliwe

Ekonomista i analityk finansowy Marek Zuber przyznaje Cymańskiemu rację i podkreśla, że odebranie ludziom najbogatszym świadczenia 500+ ma wymiar przede wszystkim etyczny i symboliczny. - Ten program nie miał być socjalny, ale miał pomóc wzrostowi demograficznemu, co nie nastąpiło - przypomina analityk.

Zdaniem Zubera świadczenie 500+ jest w tej chwili quasi-dochodem gwarantowanym, który dostaje się bezwarunkowo, za sam fakt posiadania dziecka. I to powinno być bezwzględnie zmienione, bo zniechęca Polaków do podejmowania pracy.

Według niego docelowo – nie teraz, kiedy trwa kryzys związany z pandemią, ale już po nim, kiedy znowu zabraknie na rynku rąk do pracy – kryterium dochodowe powinno zostać do programu wprowadzone.

By było sprawiedliwe, powinno wynosić zdaniem naszego rozmówcy pomiędzy 1,5 tys. zł a max. 2 tys. zł na osobę w rodzinie, czyli tyle, ile wynosi dochód rozporządzalny w rodzinach na jedną osobę.

Z opinią tą zgadza się prof. Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP i były minister finansów. Jego zdaniem najlepiej, aby kryterium przy 500+ zostało skonstruowane właśnie na podstawie dochodu rozporządzalnego na członka rodziny, tak jak jest to np. w zasiłkach rodzinnych.

I tak dochód rozporządzalny rodziny z jednym dzieckiem wynosi ok. 2,6 tys. złotych, a osoby z czwórką dzieci jest ponad dwukrotnie niższy.

Takie rozwiązanie sprzyjałoby lepszemu adresowaniu świadczenia do biedniejszych wielodzietnych. - Wprowadzenie kryterium dochodowego to nie pomysł, aby coś zabrać, tylko pomysł, aby dać więcej dla tych, którzy naprawdę potrzebują - podkreśla prof. Wojciechowski.

Powiązanie 500+ z PIT-em

Z kolei Marek Zuber proponuje wprowadzenie jeszcze jednego mechanizmu przy kryterium dochodowym. – By nie było takich sytuacji, że ktoś traci całe świadczenie, bo przekroczył dochód o złotówkę czy dziesięć złotych, powinno być ono zmniejszane proporcjonalnie do przekroczonej kwoty, a nie odbierane całkiem – podkreśla Zuber.

Według Zubera najlepszym jednak rozwiązaniem byłoby włączenie świadczenia 500+ do odliczeń w ramach rocznego PIT-u. To z kolei by oznaczało, że 500 zł miesięcznie, czyli 6 tys. zł rocznie, mogliby odpisać tylko ci rodzice, którzy pracują i płacą podatki.

Co prawda ulga podatkowa na dzieci już istnieje i wynosi średnio 1065 zł na dziecko, ale można by ją połączyć z ulgą 500+ – wtedy byłaby jeszcze wyższa.

W 2019 r. z ulgi podatkowej na dziecko skorzystało 4,7 mln podatników. Łącznie odliczyli oni od podatku blisko 7 mld zł. Zwrot w postaci gotówki na konta wyniósł łącznie 1 mld 355 mln 230 tys. zł.

Z kolei zdaniem Andrzeja Kubisiaka, zastępcy dyrektora i eksperta rynku pracy w Polskim Instytucie Ekonomicznym, wprowadzenie kryterium dochodowego do programu Rodzina 500 plus zmieniłoby całkowicie charakter programu, który jest powszechny i bezwarunkowo dostępny dla wszystkich, którzy dzieci posiadają.

Taka zmiana, jego zdaniem, mogłoby sprowokować większą niż dotąd skłonność Polaków do ukrywania lub zaniżania swoich dochodów.

– W sektorze prywatnym część pracodawców zaniża deklarowane dochody. Na umowach są kwoty niższe niż te faktycznie pracownikom wypłacane. Zjawisko to jest na tyle znaczące, że wpływa na obniżenie średniej krajowej – mówi wprost ekspert.

Wyższe koszty obsługi?

To niejedyne zagrożenie. Jak podkreślał były wiceminister rodziny Bartosz Marczuk, wprowadzenie kryterium dochodowego do programu tylko po to, by wyeliminować z niego kilkaset tysięcy najbogatszych dzieci, pociągnęłoby za sobą spore utrudnienia w obsłudze systemu.

Zarobki wszystkich osób zgłaszających się do programu musiałyby być regularnie monitorowane. To z kolei pociągnęłoby za sobą dodatkowe koszty administracyjne, bo trzeba by było sprawdzać wszystkich beneficjentów, czy nie przekroczyli progów dochodowych.  

Koszt samego programu to 40 mld zł, ale dochodzą jeszcze koszty obsługi. I to niemałe. Koszt obsługi jednego wniosku obsługiwanego przez samorząd to 89 zł do 489 zł oraz prowizja 1–2 proc. dla urzędu wypłacającego świadczenie (koszt rozpatrzenia wniosku to ok. 140 zł, a prowizja za wypłacanie świadczenia: 1,5 proc.). To łącznie daje 20 mld zł wydatków.

Ale i tu ekonomiści proponują rządowi rozwiązanie. By zmniejszyć wydatki administracyjne, należałoby ich zdaniem rozważyć powierzenie tej usługi ZUS-owi.

Powód? Zakład ma dużo niższe koszty administracyjne i ogromne doświadczenie w wypłacie kilkudziesięciu świadczeń, w tym tych opartych o kryterium dochodowe, jak chociażby zasiłek rodzinny na dziecko do 24. roku życia, jeśli jest na utrzymaniu rodziny.

Wojciechowski dodaje, że obecne koszty programu są bardzo wysokie, ponieważ system jest zdecentralizowany. ZUS zrobiłby to taniej, wykorzystując efekt skali.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1045)
Seaman
3 lata temu
Kogo zniechęca do pracy? Tego co zarabia 7 tys? Pan "ekspert" zaprzecza samemu sobie.
Ola
3 lata temu
Cymański nie ma "pomysłu na siebie" w polityce najwyrazniej
Zibi
3 lata temu
Czyli bogatsi, znaczy pracujący maja tylko płacić podatki? Ich dzieciom nic się nie należy?
wnuczka
3 lata temu
spada bezrobocie a brak pracowników ale dobrze że ludzie otworzyli oczy że nie opłaca się w tym kraju legalnie pracować bo rządzący utrzymają nas i plan socjalu zostanie wykonany
baj
3 lata temu
500+ to była przede wszystkim kiełbasa wyborcza
...
Następna strona