Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Kryzys w Grecji. Ekonomista: Dlatego nie będzie żadnych reform

0
Podziel się:

Prof. Costas Azariadis tłumaczy, dlaczego Grecy strajkują pięć razy w tygodniu.

Kryzys w Grecji. Ekonomista: Dlatego nie będzie żadnych reform
(PAP/EPA)

- _ Wyjście ze strefy euro byłoby dla Grecji najlepszym rozwiązaniem _ - mówi w wywiadzie dla Money.pl znany grecki ekonomista, prof. Costas Azariadis. Przyznaje, że w przeżartym korupcją i biurokracją kraju na żadne reformy na razie nie ma szans.

Wczoraj na ulicach greckich miast wciąż trwały demonstracje przeciwko planom oszczędności zaproponowanym przez rząd. Cięcia są warunkiem uzyskania przez Grecję kolejnej transzy pomocy finansowej od Unii Europejskiej. Tymczasem znany grecki ekonomista w szczerej rozmowie z Money.pl przyznaje, że tego typu działania do niczego nie prowadzą i opisuje, w czym dokładnie leży problem Grecji.

Łukasz Pałka, Money.pl: W jednym z pańskich artykułów przeczytałem, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat w Grecji miało miejsce ponad 7,5 tysiąca strajków. Na pewno się Pan nie pomylił?

Prof. Costas Azariadis: To poprawna liczba. Obejmuje dokładnie lata 1979 - 2010. Danych za ubiegły rok na razie nie posiadam.

Ale to oznacza mniej więcej pięć strajków w tygodniu. Rozumiem zatem, że Grecy nie strajkują tylko w weekendy.

**

arch.pryw.Prof. Costas Azariadis **- grecki makroekonomista na stałe mieszkający w USA. Obecnie związany z Washington University w St. Louis. Jest również doradcą Banku Rezerw Federalnych w St. Louis. Prowadzi stronę internetową poświęconą problemom Grecji.
Obawiam się, że ta liczba i tak jest zaniżona. Obejmuje bowiem tylko większe strajki. Nie mówimy tu o jakichś małych, kilkuosobowych, lokalnych protestach. Oczywiście, przez te lata były w Grecji okresy lepsze i gorsze pod tym względem, ale średnia rzeczywiście jest taka, jak Pan mówi.

Zupełnie jakby to była narodowa tradycja w Grecji.

Powodów strajków jest wiele. Najczęściej sprowadza się to do tego, że związki zawodowe walczą o nowe przywileje. A trzeba pamiętać, że związki mają niezwykle silną pozycję i są powiązane politycznie. To oznacza, że strajk jest bardzo skutecznym narzędziem wywierania presji na rząd przez opozycję. Co więcej, związki zawodowe cieszą się ogromnym poparciem społecznym.

W takiej sytuacji widzi Pan szansę na jakiekolwiek, choćby minimalne reformy w Grecji?

Teoretycznie można ich przegłosować bardzo dużo. Ale jest bardzo mało prawdopodobne, by weszły w życie. Przechodzą przez parlament i to wszystko. Politycy muszą cokolwiek przegłosować, żeby zadowolić swoich wierzycieli. Ale z drugiej strony nie mogą za dużo obiecać, by nie zdenerwować związków zawodowych. Chodzą po cienkiej linie, bo niezwykle trudno jest zadowolić zarówno Europę, jak i swoich obywateli.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/88/m202328.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/ostra;krytyka;niemcy;i;francja;sabotuja;strefe;euro,36,0,1013028.html)*Ocena ekonomisty z Waszyngtonu: Niemcy i Francja sabotują strefę euro * Znany ekonomista mówi Money.pl, że kryzys to nie sprawka Grecji. _ Gdyby nie Merkel i Sarkozy to ratowanie Europy zajęłoby mniej czasu _. Jeżeli liderzy partii zgodzą się na ten plan, to być może uda się przeforsować cięcia pensji minimalnej. Redukcja miejsc pracy w sektorze publicznym będzie niezwykle trudna, bo grecka konstytucja gwarantuje pracę do emerytury. Dlatego bardziej prawdopodobne jest to, że część osób powyżej 55 roku życia przejdzie na wcześniejsze świadczenia emerytalne.

To nie wróży zbyt dużych oszczędności.

Problem jest nie tylko w oszczędnościach. Cięcia w pensjach, emeryturach i inwestycjach bez żadnych reform, które sprzyjałyby wzrostowi gospodarczemu, i tak skazują Grecję na bardzo poważną recesję. W tym roku obniżka PKB będzie prawdopodobnie jeszcze gorsza od ubiegłorocznego wyniku. Obstawiałbym spadek nawet o ponad sześć procent.

A za cięcia zapłacą najmniej zarabiający.

Nie do końca. Proszę zwrócić uwagę na to, że pensja minimalna w Grecji na poziomie około 800 euro miesięcznie jest wyższa niż na przykład w USA czy w Polsce. Za kryzys płacą przede wszystkim przedsiębiorcy i ludzie, którzy są bez jakiejkolwiek pracy. Od 2008 roku w Grecji zlikwidowanych zostało czterysta tysięcy miejsc pracy w sektorze prywatnym, upadło sześćdziesiąt tysięcy drobnych przedsiębiorstw. Wskaźnik bezrobocia może dojść w tym roku do 25 procent wobec 6,5 procenta w 2007 roku. Już co druga osoba przed trzydziestką jest bez pracy. To tragiczne liczby.

Ale z drugiej strony w Grecji jest bardzo dużo ludzi, którym żyje się całkiem nieźle?

No to właśnie sektor publiczny. Mówimy o około 25 procentach społeczeństwa, które pracuje dla rządu, samorządów, spółek publicznych, bądź pobiera emerytury. Do tego są chronieni przez związki zawodowe i do tej pory nie ucierpieli.

Gdyby był Pan premierem, to co by Pan zrobił?

Łatwo to teoretycznie opisać, bo chodzi o standardowe sprawy. Poza cięciami socjalnymi trzeba zmniejszyć biurokrację, uwolnić rynek. Dzisiaj praktycznie każda profesja jest chroniona od konkurencji. Problem w tym, że możemy to opisywać, a wprowadzenie zmian w życie jest praktycznie niemożliwe.

Dlaczego?

Bo ludzie nie chcą zmian. Grecja jest państwem socjalnym i zmiana tego podejścia będzie niezwykle trudna. Opinia publiczna podsycana przez związki zawodowe jest przeciw każdej próbie jakichkolwiek reform. Dlatego bycie premierem musi być niezwykle trudne.

Kogo winić za taki stan rzeczy?

Powiedziałbym, że ideologię ostatnich trzydziestu lat. Lewica wciąż ma w Grecji ponad 50-procentowe poparcie. Ludzie przyzwyczaili się do tego, że rząd daje im pensje i inne dobra, a oni nie muszą się napracować. Nie wierzą w reformy, bo widzą wszechobecną korupcję. Widzą tych, którzy zaczynali polityczne kariery dwadzieścia lat temu jako ubodzy aktywiści albo związkowcy, a dzisiaj są bardzo bogaci. Chodzą wolno, i dopóki chodzą wolno, to nie ma szans na żadne poważne reformy.

To długa historia, ściśle powiązana z tradycją korupcyjną i sposobem ściągania podatków. Od lat wszyscy wiedzieli, że można zaniżyć swoje dochody, przekupując urzędnika podatkowego. To stało się swego rodzaju zwyczajem.

Napisał Pan, że czas _ posprzątać ten bajzel _. Tylko wciąż nie znaleźliśmy odpowiedzi, jak to zrobić.

W krótkim czasie nie widzę na to większych szans. Ale przyjdzie taki czas, że ludzie zrozumieją, że zmiany są potrzebne. Pytanie tylko jak źle musi być, żeby tak się stało. Warunkiem jest odsunięcie od władzy i wpływów zawodowych polityków i działaczy związkowych.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/25/m202777.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/rozmowyogospodarce/artykul/noblista;tylko;w;money;pl;oto;szokujaca;prawda;o;kryzysie,232,0,1017320.html) *Noblista tylko w Money.pl: Oto szokująca prawda o kryzysie * Bankier ubogich twierdzi, że system oparty na żądzy pieniądza może się zawalić. Bankructwo Grecji jest więc nieuniknione?

Większość ludzi tak twierdzi.

A może to właśnie będzie sygnał do zmian?

Chciałbym, żeby takie przebudzenie nastąpiło. Pytanie tylko, co dalej, czy zmiany pójdą w dobrą stronę. Czy politycy będą dążyć do tego, by naprawić sytuację, czy też Grecja podzieli los krajów Ameryki Łacińskiej sprzed lat i będziemy mieli kryzys jak w Kolumbii czy Boliwii.

Mimo tego popiera Pan wyjście Grecji ze strefy euro i powrót do drachmy. Zakładam, że jest Pan w mniejszości.

Wśród greckich ekonomistów na pewno. Nie ma łatwej drogi. Ale porzucenie euro i dewaluacja drachmy ma swoje zalety.

Jakie?

Przede wszystkim da krajowi szansę na przeprowadzenie reform. Będzie również sprzyjać konkurencyjności greckiej gospodarki, chociażby w zakresie eksportu czy rozwoju turystyki. W pozytywnym scenariuszu może nawet sprawić, że bezrobocie przestanie rosnąć w tak zastraszającym tempie.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/249/m203513.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/tyle;podatnicy;zaplaca;za;ratowanie;grecji,60,0,1021756.html) *Tyle podatnicy zapłacą za ratowanie Grecji * Eksperci ujawniają, ile będzie kosztowała plajta Aten.

A w negatywnym?

Mówiłem, że nie ma prostych rozwiązań, a powrót do drachmy wiąże się z ogromnym ryzykiem. Bo oczywiście brak zmian po przywróceniu drachmy spowoduje, że kryzys będzie jeszcze większy w porównaniu do tego, gdyby Grecja została w strefie euro.

Istnieje groźba hiperinflacji?

To bardzo trudne do przewidzenia. Z czasów swojej młodości w Grecji pamiętam, że drachma była dość stabilna. Ale czasy się zmieniły. Istnieje ryzyko, że politycy bez możliwości pożyczania pieniędzy będą je drukować. Przecież nie mamy żadnych gwarancji, że cokolwiek w systemie politycznym się zmieni.

Czy tej sytuacji można myśleć o rozwoju gospodarczym czy przyciąganiu inwestorów zagranicznych?

W tym kontekście nieważna jest waluta, która w kraju obowiązuje. Oczywiste jest to, że korupcją i biurokracją inwestorów się nie przyciągnie. Podobnie zresztą wygląda sytuacja we Włoszech. Jeżeli nie ma korupcji i papierkowej roboty, to biznes będzie się rozwijał.

Dlaczego zatem Europie tak bardzo zależy na tym, by trzymać Grecję w strefie euro?

Bo się boi. Jednym z najważniejszych powodów jest obawa przed powtórką z Lehman Brothers. Przecież to też był stosunkowo niewielki bank, który zaraził całą światową gospodarkę. Istnieje ryzyko, że upadek Grecji spowoduje ogromne wątpliwości dotyczące wiarygodności Włoch, a przecież mamy jeszcze Hiszpanię i Portugalię. Jeżeli te kraje utracą zaufanie, to wiele instytucji finansowych na świecie może znaleźć się w poważnych kłopotach.

Zatem utrzymanie Grecji w strefie euro jest tańsze dla Europy?

Jeżeli mielibyśmy pewność, że Grecja nie pociągnie za sobą innych krajów, to nie byłoby się nad czym zastanawiać. Problem w tym, że jeżeli zaufania nie uda się zatrzymać, to nikt nie wie, co będzie. Wówczas mogłoby się bowiem okazać, że tańsze było jednak trzymanie Grecji w strefie euro.

Ale mimo tego popiera Pan wyjście Grecji ze strefy euro?

Nie widzę innej drogi. Grecki rząd nie ma pieniędzy na to, by regulować swoje zobowiązania. Nawet umorzenie całego długu wobec prywatnych inwestorów nie rozwiązałoby problemu. Tymczasem żaden polityk nie chce nawet myśleć choćby o sprzedaży bądź wydzierżawieniu prywatnym inwestorom kawałka publicznej ziemi.

Trudno zatem liczyć na jakiekolwiek zmiany.

W Grecji najprawdopodobniej będzie jeszcze większy kryzys. Reszta stoi pod znakiem zapytania. Nie wiadomo, jak będą zmieniać się postawy ludzi, co będzie robił rząd. Nie mam pojęcia, co się dalej stanie. Ale jeżeli społeczeństwo nie będzie przekonane do reform, to nic dobrego nas nie czeka.

Więcej o kryzysie w Grecji czytaj w Money.pl
Grecja powinna wylecieć ze strefy euro Łukasz Pałka wymienia powody, dla których kraj, nie zasługuje na pomoc.
Na tym stoją Grecy. Dostali ostateczne warunki Koalicjanci na decyzję mają niewiele czasu. Spotkanie w tej sprawie w samo południe.
Założą specjalne konto "greckim przyjaciołom" Zadłużona Grecja otrzyma dalszą pomoc, jeśli spełni jeden warunek.
Mieszkańcy stolicy sparaliżowali ulice, bo... Manifestację zorganizowali greccy związkowcy, którym nie podobają się cięcia, jakie rząd musi przeprowadzić, aby zmniejszyć zadłużenie.
Grecy znów strajkują. Pierwszy raz przeciw... Szkoły są dziś zamknięte, szpitale pracują z okrojonym do minimum personelem, a transport publiczny jest zakłócony.
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)