Polska z unijnej kasy dostaje najwięcej. Średnio rocznie ponad dziewięć miliardów euro. **Najwięcej do wspólnej kasy dokładają Niemcy. Co roku ponad 12 mld euro. Sporo dopłacają też Brytyjczycy, Francuzi i Włosi. Ale chcą to zmienić. Rozmowy w sprawie budżetu Wspólnoty na lata 2014-2020 będą wyjątkowo trudne. Bo Warszawie zależy na tym, by obecny układ sił nie zmienił się.
Dziś rząd zajmie się dokumentem, który ma określić naszą strategię w batalii o jak najkorzystniejszy kształt przyszłego budżetu UE. A jest o co walczyć. Od początku naszego członkostwa w Unii co roku więcej otrzymujemy ze wspólnej kasy niż do niej dopłacamy.
Zgodnie z budżetowym planem od 2007 do 2013 roku, na czysto powinniśmy otrzymać 65 mld euro. Takie korzyści gwarantuje nam polityka strukturalna, której założeniem jest wyrównanie różnic pomiędzy krajami członkowskimi. Oprócz Polski, najwięcej dotacji płynie do Grecji, Rumunii i Węgier.
By jedni mogli dostać, inni muszą dopłacać do członkostwa w UE. Największe wpływy zapewniają Niemcy - ich składka to piąta część przychodów Unii. Następna jest Francja z 18 proc. wkładem. Kolejne Włochy zapewniają blisko 14 proc. wpływów. Wielka Brytania wpłaca 10,4 proc., a Hiszpania 9,6 proc. wszystkich składek.
(w mld euro)
źródło: Open Europe
LEGENDA:
- kolor zielony - kraje, które więcej dostają z unijnej kasy niż do niej wpłacają,
- kolor czerwony - kraje, są płatnikami netto, tym samym w głównej mierze finansują rozwój pozostałych członków.
W gronie beneficjentów unijnej pomocy znalazły się za to Luksemburg i Belgia. Ich obecność w tym gronie musi zaskakiwać. Ale dodatni bilans to efekt tego, że kraje te utrzymują na swoim terytorium główne instytucje UE. Takie, jak siedziba: Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej i unijnych trybunałów. Nadwyżka to koszt funkcjonowania unijnej biurokracji.
Najbogatsi w Unii dostają najwięcej na głowę
W efekcie mieszkańcy Luksemburga - gdzie dochód na głowę jest niemal trzy razy wyższy od unijnej średniej - są bezapelacyjnymi liderami jeżeli chodzi o pozyskiwanie środków z Brukseli w przeliczeniu na głowę mieszkańca. Rocznie jest to 2310 euro. Kolejni są Węgrzy i Estończycy po 341 euro na głowę. Na Polaka przypada 244 euro rocznie.
źródło: Open Europe
Na przeciwnym biegunie znaleźli się Holendrzy. Każdy z nich dopłaca do wspólnej kasy 210 euro rocznie. Duńczycy dokładają po 189 euro, Szwedzi po 172, a Niemcy, którzy wpłacają do unijnego budżetu największe kwoty, na osobę dokładają się po 149 euro.
Wymownym wskaźnikiem tego na ile Bruksela dokłada się do rozwoju poszczególny członków jest relacja uzyskiwanych dotacji do wartości Produktu Krajowego Brutto. Okazuje się, że pod tym względem najbardziej zyskują gospodarki Bułgarii, Litwy i Węgier. Roczne dotacje stanowią w ich przypadku od 3,8 do ponad 4 proc. wartości PKB. W przypadku Polski, dotacje stanowią 3 proc. wartości wypracowanych dóbr.
źródło: Open Europe
I w tym przypadku okazuje się, że składki do unijnej kasy najbardziej obciążają Holandię, stanowią 0,6 proc. rocznego PKB kraju tulipanów. Niewiele mniejszym bo 0,5 proc. obciążeniem są dla gospodarek Szwecji, Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Najlepiej tak zmieniać budżet, by niewiele się zmieniło
Polska chce, by po 2013 roku te proporcje nie zmieniły się. Warszawa zamierza domagać się m.in. utrzymania polityki spójności i dalszego wspierania biedniejszych państw. Sporów nie unikniemy, gdyż kraje _ starej Unii _ mają dość płacenia i chcą przede wszystkim wspierać innowacyjne gałęzie gospodarki.
_ - Mamy sposób na to by nie stracić unijnych funduszy na inwestycje w infrastrukturę - _ zdradza Mikołaj Dowgielewicz, sekretarza stanu ds. europejskich w MSZ. - _ Jesteśmy przykładem kraju, w którym większość inwestycji spójnościowych to zarazem inwestycje w innowacje, zgodne z dyrektywą lizbońską. Podnoszą one konkurencyjność naszej gospodarki, a głównie o to w niej chodzi. Będziemy obstawać przy tym by nakłady na budowę dróg, torów czy sieci teleinformatycznej uznać za inwestycje w innowacyjność gospodarki - _ tłumaczy minister.
Dowgielewicz uważa, że prawdziwe niebezpieczeństwo czai się za propozycjami najbardziej rozwiniętych członków, by pieniądze przyznawać na podstawie konkursów. Niestety w tym przypadku nasze szanse są niewielkie. W pozyskiwaniu funduszy na projekty badawcze, pozostajemy w Unii na szarym końcu.
Za zachowaniem dotychczasowych sposobów wsparcia opowiada się też była unijna komisarz Danuta Huebner. Jej zdaniem nasze starania mają szansę powodzenia. _ - Jesteśmy na ostatniej prostej w pracach nad stanowiskiem dotyczącym polityki spójności. Uzyskaliśmy polityczne poparcie grup parlamentarnych w Komisji, której przewodzę _- podkreśla szefowa Komisji Rozwoju Regionalnego w europarlamencie.
Huebner nie ukrywa, że zależy jej na utrzymaniu dotychczasowych priorytetów w przyszłej perspektywie budżetowej. _ - Mam nadzieję, że na październikowej sesji w Parlamencie Europejskim zostanie przegłosowana rezolucja, dzięki której nasz dokument stanie się wspólnym stanowiskiem Parlamentu Europejskiego w sprawie polityki spójności podczas dyskusji o budżecie - _ mówi komisarz.
Dowgielewicz podkreśla, że na wiążące decyzje przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. _ - Jesteśmy na bardzo wstępnym etapie ustalania priorytetów budżetowych - _ mówi i dodaje, że prawdziwa batalia o pieniądze rozpocznie się dopiero za dwa lata.
Teraz najważniejszą, sporną kwestią są cięcia budżetowe. Oszczędności domagają się najwięksi płatnicy do wspólnej kasy. Do tej pory ustalono, że sięgną one 3,6 mld euro. _ - To nie oznacza, że my coś stracimy, część krajów po prostu domaga się rezygnacji ze zwiększania unijnego budżetu, a takie były wstępne założenia - _ mówi Dowgielewicz.
Skąd płyną pieniądze do wspólnej kasy?
Najpoważniejszym źródłem zasilającym unijny budżet są składki członkowskie. Opłata uzależniona jest od wysokości PKB każdego z członków UE. A jej wysokość ustala się w corocznym budżecie.
Maksymalny pułap został ustalony na 1,24 proc. łącznego dochodu narodowego każdego państwa Unii. W praktyce jednak oscyluje on w granicach jednego procenta. W tym roku kwota uzbierana ze składek stanowi blisko 76 proc. unijnego budżetu. Czyli ponad 107 mld euro.
Kolejnym źródłem pieniędzy są unijne cła. Płacą je importerzy produktów rolnych spoza obszaru Wspólnoty. Haracz, czyli _ kwoty cukrowe _ płacą wszyscy unijni producenci cukru. Cłami obłożone są też odzież oraz artykuły przemysłowe. Z granicznego _ myta _ pochodzi 11.5 proc. unijnych przychodów, czyli blisko 16,3 mld euro.
Podobne wpływy zapewnia VAT. Bruksela od ponad 10 lat pobiera 1 proc. podatku VAT płaconego we wszystkich państwach członkowskich. W tym roku zaspokoi 11,3 proc. potrzeb finansowych Unii, co oznacza 16 mld euro.
Czytaj w Money.pl | |
---|---|
[ ( http://static1.money.pl/i/h/98/t95074.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/ruszamy;do;walki;o;budzet;unijny;i;dotacje,115,0,656243.html) | Ruszamy do walki o budżet unijny i dotacje Chcemy utrzymania polityki spójności i dalszego wspierania biedniejszych. Póki co trzykrotnie więcej bierzemy niż wpłacamy do unijnej kasy. |
[ ( http://static1.money.pl/i/h/153/t89241.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/dotacje;z;unii;wystraszyly;rzad,185,0,576697.html) | Dotacje z Unii wystraszyły rząd 145 miliardów złotych poszło nie tylko na wodociągi i drogi. Ale też na rycerzy, małpy, kowboi i gospodynie wiejskie. |