Volvo V90. Elegancka limuzyna z dużym bagażnikiem. Jest tylko jedno "ale"

Volvo V90, czyli flagowe kombi od szwedzkiej marki, ma już prawie 30 lat. Obecne to druga generacja po liftingu. I ostatnia. Produkcja Volvo V90 ma zakończyć się we wrześniu 2025 r. Bo szwedzki koncern - z chińskim właścicielem - chce się skupić na tym, czego klienci chcą najbardziej, czyli na SUV-ach. A szkoda, bo Volvo V90 będzie jednym z tych aut, za którym można będzie zatęsknić. Ma bardzo elegancką sylwetkę, bardzo komfortowe wnętrze i osiągi, za które naprawdę nie trzeba się wstydzić. Do tego w trasie wystarczy mu benzyna, a do jazdy na co dzień - prąd z gniazdka w garażu.

Nadwozie Volvo V90 ma 494 cm długości, 188 cm szerokości i 148 cm wysokości. Rozstaw osi to 294 cm, a pojemność bagażnika - co najmniej 488 l w wersji plug-in.

Nie ma tu zbyt wielu przetłoczeń, agresywnych cięć, linie poprowadzone są z dużą dozą umiaru i konsekwencji. Punktów do elegancji dodaje masywny chromowany grill i listwy oraz reflektory przednie i tylne nawiązujące, w sposób charakterystyczny dla Volvo, do młotów mitycznego Thora. W piaskowym kolorze nadwozia, z przyciemnianymi szybami i sporymi obręczami kół wygląda po prostu bardzo dobrze.

Słowo "elegancja" powtarza się, gdy chcemy opisać wrażenia po otwarciu drzwi. Bo właśnie takie jest wnętrze Volvo V90 - eleganckie, jak w aspirującym do miana limuzyny sedanie, a przy tym minimalistyczne. Biała skórzana tapicerka foteli i tylnej kanapy, połączona z ciemną skórą, chromem i drewnianym dekorem tworzy klimat klasy premium, nie rezygnując z wrażenia "przytulności".

Gruby wieniec kierownicy przyjemnie leży w dłoniach, a wirtualny kokpit nie jest przekombinowany. Dla tych przyzwyczajonych do mnogości opcji konfiguracji i wyglądu wirtualnych zegarów, może być nawet ubogi. "Fajerwerków" nie znajdziemy też na środkowym ekranie multimediów - menu jest proste, ale znajdziemy tam wszystko, co potrzebne. Fizycznych przycisków i pokręteł jest jak na lekarstwo, ale te najpotrzebniejsze są pod ręką. Sterowanie klimatyzacją jest dotykowe z pozycji ekranu, ale cały czas na widoku - nie trzeba się przeklikiwać, co rozpraszałoby w trakcie jazdy.

Uchwyty na napoje są pojemne, zmieszczą także większe kubki termiczne. Minusem jest za to brak przewidzianego miejsca na smartfona. Mój w trakcie testu leżał na częściowo wysuniętej żaluzji, zakrywającej jeden z uchwytów na napoje. Nieraz spadł na podłogę albo fotel pasażera.

Narzekać nie można na wygodę foteli - ani z przodu, ani z tyłu. Podróżujący na tylnej kanapie docenią też naprawdę dużą przestrzeń na nogi i nad głowami. Do pełni wrażeń z jazdy jak w limuzynie brakuje tylko rozkładanych stolików. Jest za to panoramiczne okno dachowe i roletki na szybach tylnych drzwi. Do tego naprawdę sporych rozmiarów, foremny bagażnik, pozwalający spakować na wakacje całą rodzinę albo cztery dorosłe osoby w dłuższą służbową podróż. Za wrażenia akustyczne odpowiada nagłośnienie Bowers&Wilkins.

Dwulitrowy silnik z czterema cylindrami generujący do 310 KM mocy współpracuje z jednostką elektryczną o mocy 145 KM, tworząc układ hybrydowy plug-in, w wariancie T8 o łącznej mocy (według producenta) 455 KM i 709 Nm maks. momentu obrotowego. Do tego 8-stopniowy automat Geartronic i napęd 4x4. Baterie trakcyjne mają pojemność 18 kWh, co przekłada się nawet na około 90 km zasięgu wyłącznie elektrycznego - do osiągnięcia głównie w mieście i spokojnym ruchu w jego okolicach.

Wszystko to spod znaku "Polestar Engineered", czyli pakietu optymalizacyjnego, który głównie za sprawą oprogramowania poprawia osiągi i prowadzenie samochodu. Maksymalna prędkość to 180 km/h, tylko dlatego, że została ograniczona elektronicznie. Przyspieszenie od 0 do "setki" zajmuje 4,5 s.

Jeśli będziemy regularnie doładowywać Volvo V90, to średnie spalanie na dystansie 100 km wyniesie około 3 l. Gdy wyjedziemy w dłuższą trasę i samochód przejdzie w tryb hybrydowy, średnie zużycie benzyny wyniesie około 8 l/100 km. W spokojnej jeździe poza miastem można uzyskać wynik około 6,6 l/100 km.

Za kierownicą Volvo V90 nie można narzekać ani na komfort jazdy, ani na samo prowadzenie. Dynamika jest wystarczająca, a współpraca z jednostką elektryczną daje wyraźny efekt przyspieszenia już przy niskich prędkościach. Tryb jazdy "Polestar Engineered" sprawia, że reakcja na wciśnięcie pedału gazu jest wręcz natychmiastowa, nie czyniąc z niego jednak nadal auta z ambicjami sportowymi. Adaptacyjne zawieszenie z pneumatyczną osią tylną bardzo dobrze radzi sobie z większością nierówności na drogach.

W polskim cenniku Volvo V90 startuje od 299 tys. 900 zł brutto w cenach katalogowych. Jeśli, jak w przypadku testowanego auta, zdecydujemy się na wersję wyposażenia Ultra i wariant silnikowy T8, cena początkowa to co najmniej 349 tys. 900 zł. Pakiet optymalizacyjny Polestar Engineered to opcja wyceniona na około 5000 zł. Za kolejne 5000 zł można wybrać wariant wykończenia "Dark", czyli ciemne dodatki zamiast chromu, a dokładając jeszcze 4800 zł, otrzymamy lakier w piaskowym kolorze (nazwany Bright Dusk). Podnoszące komfort pakiety Lounge i Executive to dodatek od 20 do 30 tys. zł

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl