Ważna zmiana dla tysięcy kobiet w Polsce. "Okrutne prawo" do kosza
Od środy do skorzystania z zasiłku pogrzebowego i urlopu po poronieniu nie będzie konieczne oznaczenie płci płodu. Wystarczy zaświadczenie o utracie ciąży wystawione przez lekarza lub położną - poinformowała ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Dziemianowicz-Bąk przypomniała podczas poniedziałkowego briefingu prasowego, że w środę 6 sierpnia wejdą w życie dwa rozporządzenia dotyczące uprawnień dla kobiet po poronieniu i martwym urodzeniu, które zostały podpisane w lipcu.
- Te rozporządzenia zmienią życie, zmienią sytuację kobiet i rodzin, które los bardzo dotyka, którym los przynosi doświadczenie niezwykle trudne. Tak trudne, że jedyną rolą i obowiązkiem państwa w takiej sytuacji powinna być pomoc, udzielenie wsparcia, zapewnienie jak najlepszego powrotu do względnej normalności - zastrzegła. Jak zaznaczyła, poronienie dotyka każdego roku około 30 tysięcy kobiet w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ego w biznesie: przekleństwo czy przewaga? Bogusław Leśnodorski w Biznes Klasie
Zdaniem szefowej MRPiPS dotychczasowe prawo teoretycznie pozwalało kobietom po utracie ciąży na skorzystanie z szeregu uprawnień m.in. dostępu do zasiłku pogrzebowego albo do urlopu. W praktyce jednak, żeby móc skorzystać z przysługujących uprawnień, konieczne było określenie płci utraconego dziecka.
Wystarczy zaświadczenie
- To nie jest taka prosta sprawa. W sytuacjach, w których do poronienia dochodziło wcześnie, w domu, a nie w szpitalu, określenie płci wymagało bardzo trudnych, stresujących, kosztownych badań genetycznych – wyjaśniła ministra.
- Nie każda kobieta w takiej sytuacji w ogóle myśli o tym, w jaki sposób przeprowadzić te badania, gdzie się zgłosić, w jaki sposób zabezpieczyć utraconą ciążę, w jaki sposób się zachować. Nie każdą kobietę, nie każdą rodzinę po stracie stać na kilkaset złotych wydatku, żeby takie badania przeprowadzić. Bez tych badań, bez określenia płci skorzystanie z formalnie przysługujących uprawnień było do tej pory niemożliwe - przypomniała.
Zaznaczyła, że dzięki rozporządzeniom, które wejdą w życie 6 sierpnia, do skorzystania z zasiłku pogrzebowego i ze skróconego urlopu wystarczy zaświadczenie wystawione przez lekarza lub położną, że ciąża została utracona.
- Dwa rozporządzenia, dwa podpisy. Mała zmiana, która może zmienić los około 30 tys. kobiet rocznie, ale przecież także ich bliskich, ich partnerów, ich rodzin. To przywrócenie normalności i zamiana prawa okrutnego w prawo ludzkie - stwierdziła ministra.
Będą pracować nad rozwiązaniami dla mężczyzn
Dziemianowicz-Bąk przypomniała, że rozporządzenia są efektem prac Zespołu ds. opracowania rozwiązań w zakresie wsparcia rodziców doświadczających utraty ciąży oraz śmierci dziecka tuż po urodzeniu, który wciąż działa i pracuje nad kolejnymi rozwiązaniami. Zaznaczyła, że ostatnie spotkanie Zespołu było poświęcone sytuacji mężczyzn, którzy towarzyszą kobietom w tej sytuacji.
- W obecnych przepisach bardzo niewiele jest rozwiązań, które w ogóle dostrzegałyby rolę mężczyzny w takiej sytuacji, które dostrzegałyby jego perspektywę, dostrzegałyby to, że jest to także jego doświadczenie straty. Nad rozwiązaniami adresowanymi właśnie do nich wciąż będziemy pracować - zapowiedziała.
- Analizujemy, jakie zmiany w Kodeksie pracy i innych przepisach pozwoliłyby partnerowi kobiety, która doświadcza poronienia, poświęcić czas na powrót do własnego dobrostanu psychicznego i zapewnić partnerce opiekę i wsparcie - dodała.
Zapytana o to, czy zmianie ulegnie nazwa świadczenia, które uprawnia do urlopu po utracie ciąży, która obecnie określana jest w przepisach urlopem macierzyńskim, Dziemianowicz-Bąk przyznała, że nazwa ta jest "niefortunna".
- Zależało nam na tym, żeby zmiana nie miała charakteru symbolicznego, tylko miała charakter realny i żeby była możliwa do wdrożenia jak najszybciej. Dlatego zdecydowaliśmy się na ścieżkę poprzez rozporządzenia, a nie drogę ustawową. Zmiana nomenklatury tych świadczeń wymagałaby zmiany ustaw, a to odroczyłoby wejście w życie tych rozwiązań o wiele miesięcy. My natomiast nie mieliśmy tutaj czasu do stracenia, dlatego że każdego roku to jest doświadczenie około 30 tys. kobiet -tłumaczyła.