_ Vendetty _polskiego rządu przeciwko Santanderowi będą podważać naszą renomę kraju otwartego na inwestycje zagraniczne. A tej potrzebujemy także w sektorze finansowym.
W końcu lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku w Europie Zachodniej zapanowała moda na _ narodowych czempionów _. Warto przypomnieć całą sprawę. Otóż przywódcy tych krajów i ich ekonomiczni doradcy uznali, że ówczesna przewaga amerykańskich firm nad europejskimi wynikała z wielkości tych pierwszych.
W ślad za diagnozą przyszła recepta na sukces. Firmy europejskie powinny stać się równie duże jak firmy z USA, a wówczas staną się równorzędnymi konkurentami tych pierwszych (skąd my to znamy?). W pośpiechu tworzono, więc, owych _ czempionów _. Nierzadko, łączono odgórnie parę firm w jedną. Wśród tych _ czempionów _ znajdowały się też firmy państwowe, ale nawet i to nie wydawało się przeszkodą.
Potworzono więc takich czempionów i po kilku latach okazało się, że firmy z USA, jak górowały, tak górują nad europejskimi. Ociężałe i niesprawne przegrywały łatwo konkurencję. Prawdziwa przewaga firm amerykańskich brała się nie z tego, że były wielkie, lecz z tego, że działały na rynkach USA w warunkach ostrej konkurencji. Tam, gdzie w USA konkurowało dziesięciu producentów, we Francji, czy Niemczech dwie, trzy firmy (w mniejszych krajach nierzadko po fuzjach pozostawała już tylko jedna!). A monopol żyje sobie wygodnie kosztem konsumenta.
Relatywna pozycja firm europejskich zaczynała poprawiać się w miarę postępów integracji, gdy na rynku pojawiało się wielu konkurentów z różnych krajów członkowskich. A miliardy marek, franków, lirów, czy guldenów, stracone w tych często nieudanych przedsięwzięciach politycy zrzucili na barki podatników.
Ta lekcja pozostaje nieodrobiona przez rządzących u nas polityków. PKO BP nie dostało, na szczęście, BZ WBK, bowiem Irlandczycy zdecydowali się na hiszpańskiego Santandera. Unikniemy, więc, niepotrzebnych strat i z powodu niskiej efektywności państwowej firmy, i z powodu osłabienia konkurencji.
A władzom publicznym, próbującym _ prężyć muskuły _ sugeruję zachowanie dystansu. Po pierwsze, dlatego że jakieś _ vendetty _przeciwko Santanderowi podważać będą naszą renomę kraju otwartego na inwestycje zagraniczne. A tej potrzebujemy także w sektorze finansowym. Polska jest od dawna importerem kapitału netto, mając niższą stopę oszczędności niż inwestycji.
A po drugie, szukanie nieprawidłowości, w warunkach m.in. wpływania przez polski rząd na zachowanie niezależnej ponoć państwowej firmy, łatwo mogą zostać wykorzystane w ewentualnych sporach prawnych. Jeśli bowiem Minister Skarbu zapowiada, że gdyby PKO BP chciało ubiegać się o BZ WBK, to rząd gotów jest zrezygnować z należnej mu dywidendy, stanowi interwencję materialnie zmieniającą pozycję państwowej firmy w kwestii przejęcia BZ WBK względem_ _jej prywatnych konkurentów. Ci ostatni, bowiem, nie mogą liczyć na podobną filantropię ze strony np. urzędów podatkowych swoich krajów!
Wreszcie tego rodzaju działania potwierdzają krytycyzm ekonomistów w kwestii obecności firm państwowych konkurujących z prywatnymi. To właśnie możliwość sięgania państwowych firm po środki, po które firmy prywatne sięgnąć nie mogą, powoduje nierówność warunków konkurencji. Do tego dodać jeszcze należy znaną w teorii praw własności kwestię skrzywionej struktury bodźców w państwowych firmach, o zyskowność których znacznie słabiej niż prywatni właściciele dbają menedżerowie i ich polityczni nadzorcy.
Autor jest członkiem Rady Polityki Pieniężnej
Czytaj w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1320966060&de=1321052340&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=FTSEMIB&s%5B1%5D=FTSE&s%5B2%5D=CAC&s%5B3%5D=DAX&w=460&h=250&cm=1&rl=1"/> Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej