Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Ciszewski
|

USA: Czekając na budowlany krach

0
Podziel się:

Inwestorzy na całym świecie wyczekują amerykańskich danych o budownictwie. Ekonomiści ostrzegają: branża może pogrążyć całą gospodarkę USA.

USA: Czekając na budowlany krach
(PAP / EPA)

Inwestorzy na całym świecie wyczekują amerykańskich danych o budownictwie. To od nich będzie zależeć optymizm na giełdach. Branża może też pociągnąć w dół całą gospodarkę USA.

Wall Street czeka na dane o sytuacji na rynku mieszkaniowym. Amerykańskie Stowarzyszenie Budowniczych Domów (NAHB), jedna z większych organizacji przemysłowych w USA, poda informacje o tzw. ryzykownych kredytach. Zwykle dla inwestorów ten wskaźnik jest drugorzędny, jednak ostatnio każda informacja o kondycji amerykańskiego rynku nieruchomości jest bezcenna.

Zabójczy kryzys

Stany Zjednoczone przechodzą przez najgłębszy kryzys branży budowlanej od 16 lat. Co więcej, nie wiadomo, czy sytuacja w najbliższych dniach ustabilizuje się czy jeszcze pogorszy.

_ Szacuje się, że rynek nieruchomości stanowi około 23 proc. amerykańskiej gospodarki. W zeszłym roku w przemyśle z nim związanym zlikwidowano 100 tys. miejsc pracy. Zdaniem wielu analityków w tym roku pracę straci jeszcze więcej osób. _Wierzyciele mogą zająć nawet 1,5 miliona domów. Przemysł budowlany może zwolnić kolejne 100 tys. pracowników. Kolejne 100 firm udzielających kredytów hipotecznych może zbankrutować - przestrzega Bloomberg, powołując się na zdanie ekspertów rynku nieruchomości, ekonomistów, analityków i prezesa Fed Bena Bernanke.

Wiosna jest zwykle najbardziej aktywnym okresem dla budownictwa. Jak na razie wyniki są bardzo rozczarowujące, o czym informuje NAHB. Organizacja przewiduje, że zamówienia spadną szósty kwartał z rzędu. Jeszcze miesiąc temu stowarzyszenie spodziewało się poprawy koniunktury. Teraz najczęściej powtarzana prognoza zakłada, że "korekta" potrwa co najmniej do końca tego roku.

Koniec prosperity

Boom na rynku nieruchomości w USA trwał od 2001 do 2006 roku. W rezultacie nasycenie rynku, czyli liczba domów na mieszkańca, osiągnęła najwyższy poziom w historii Stanów Zjednoczonych. Teraz rośnie liczba niesprzedanych domów oraz złych kredytów, których spłata jest zagrożona.

_ W drugim kwartale 2004 roku aż 69,3 proc. amerykańskich gospodarstw domowych miało własny dom. _W takiej sytuacji jako pierwsze w tarapatach znalazły się firmy oferujące mniej przewidywalnym klientom tzw. ryzykowne kredyty hipoteczne (subprime mortgage). Na amerykańskim rynku udziela się ich osobom, które nie stać na normalny kredyt. Ich oprocentowanie jest zwykle większe o 2-3 punkty procentowe od normalnej oferty banków.

Deja Vu

Krach, który rozpoczął się w zeszłym roku jest bardzo podobny do tego sprzed 16 lat. Analitycy przewidują, że potrwa jeszcze jeden rok i jest wysoce prawdopodobne, że może spowodować recesję w całej gospodarce.

Podobnie, jak na przełomie lat 1980. i 90., od 2001 roku z 5 do 20 proc. wzrósł udział ryzykownych kredytów hipotecznych w całym rynku. To właśnie te kredyty przyczyniły się do "mieszkaniowego cudu". Liczba gospodarstw, które posiadają własny dom, według rządowych danych w 2004 roku wyniosła prawie 70 proc.

Sytuacja na rynku ryzykownych kredytów była mniej niebezpieczna przed 2006 rokiem, kiedy ceny nieruchomości stale rosły. Właściciele, którzy nie byli w stanie ich spłacić, mogli z zyskiem sprzedać swój dom. Teraz ta droga ucieczki jest już zamknięta, a odsetek niespłacanych kredytów rośnie i jest już najwyższa od siedmiu lat.

Zdaniem Kena Rosena, ekonomisty z Uniwersytetu California-Berkeley, osoby które skorzystały z ryzykownych kredytów przepłaciły za swoje domy. Nie tylko nalicza się im wyższe odsetki, ale od 2006 roku wartość ich mieszkań (zwykle o niskim standardzie) spadła o 10 do 15 proc.

Dane, na które czeka giełda

Amerykańskie Stowarzyszenie Budowniczych Domów opublikuje dzisiaj wskaźnik oparty na prognozach kwietniowej sprzedaży deweloperów (NAHB housing index). Natomiast we wtorek Departament Handlu poda liczbę oddanych w lutym domów i mieszkań oraz wydanych w lutym pozwoleniach na budowę. Analitycy spodziewają się, że o ile pierwszy wskaźnik wzrośnie w porównaniu ze styczniem, to drugi może nieznacznie spaść.

W zeszłym tygodniu amerykańskie giełdy zachowywały się bardzo nerwowo - spadkami. Teraz niepewność inwestorów powinna być mniejsza. Przekonają się, czy sytuacja na rynku nieruchomości jest wystarczająco stabilna, aby nie szkodzić pozostałym branżom.

Poza danymi o budownictwie, w tym tygodniu pojawi się też kilka ważnych informacji, które pozwolą inwestorom lepiej zorientować się w sytuacji. Fed poda wstępne dane o inflacji.

We wtorek Fed rozpocznie też dwudniowe obrady dotyczące stóp procentowych. Prawdopodobnie zostaną bez zmian, ale wiele zależy od środowego oświadczenia, w którym mogą pojawić się sugestie do tego, jakiego poziomu inflacji spodziewa się zarząd Rezerw Federalnych.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)