Ale nie omieszkał również "wbić szpilki" rządowi PiS, który obiecał cofnięcie reformy Tuska.
Saramonowicz opublikował w piątek na swoim fanpage'u obszerny wpis komentujący kwestię progu 85 tys. zł, powyżej którego twórcom nie przysługuje już możliwość odliczenia 50 proc. kosztów uzyskania przychodu.
O tym progu napisał w czwartek jeden z popularniejszych polskich pisarzy - Szczepan Twardoch. Odniósł się on do zmian wprowadzonych przez rząd PO-PSL w czasie, kiedy premierem był Donald Tusk. To obecny szef Rady Europejskiej wprowadził takie obostrzenie, pozbawiając zarabiających lepiej twórców części ich dotychczasowego wynagrodzenia. Twardoch napisał na Facebooku, że czuje się okradziony i upokorzony.
Po jego deklaracji w internecie wybuchła burza. Wiele było głosów krytycznych, twierdzących, że jednak zarabiający lepiej twórcy mogą płacić wyższy podatek.
Z taką argumentacją nie zgadza się jednak Andrzej Saramonowicz. Wytyka on krytykom, że zarobek rzędu 85 tys. zł nie jest majątkiem, biorąc pod uwagę fakt, że żeby pisarz mógł zgarnąć tyle ze sprzedaży swojej książki, musi naprawdę mocno się napracować. A praca nad dobrym tytułem trwa - często potrzeba roku lub dwóch, żeby dopiero na trzeci rok zobaczyć pieniądze z napisanej przez siebie publikacji.
Nawet - kontynuuje Saramonowicz - jeśli dobry pisarz dostanie za książkę sto tysięcy złotych, to muszą one wystarczyć na kolejne dwa lub trzy lata, kiedy będzie pisał kolejną, a potem czekał na nowe zyski. Takie wynagrodzenie trzeba więc podzielić przez dwa lub trzy, a wtedy już nie robi się z tego zbyt wysoka kwota na rok - podlicza reżyser.
"Pisowskie obiecanki"
Saramonowicz zwraca też uwagę środowiskom prawicowym, które przyklasnęły krytyce pod adresem Tuska. Przypomina, że likwidację progu 85 tys. zł zapowiadało ministerstwo kultury po przejęciu władzy przez PiS, jednak o zmianach zrobiło się teraz cicho i raczej nic nie wskazuje na to, by miały zostać wprowadzone w życie.
"W listopadzie 2015 roku zastępca pana Glińskiego, pan Jarosław Sellin mówił, że PiS odda twórcom kultury zabrane im odliczenia 50 proc. kosztów uzyskania" - przypomina Saramonowicz i cytuje wiceministra, który mówił wówczas: "Pokażemy, że państwo stoi za twórcami i ludźmi propagującymi kulturę i wreszcie zacznie ich mocno wspierać".
Dalej wytykał wiceministrowi, że obiecał wprowadzenie nowych przepisów od stycznia 2017 roku. Jak się okazało - obietnicy nie udało się zrealizować.
"A w listopadzie 2016 roku pan wicepremier Gliński, bezpiecznie dla swojej formacji politycznej, przesunął pisowskie obiecanki o kolejny rok, mówiąc: "Prawdopodobnie od 2018 roku twórcy będą mogli odliczać od podatku 50 procent kosztów uzyskania przychodu, niezależnie od rocznych zarobków" - napisał Saramonowicz, podkreślając kolejne przesuwanie terminów.
"Zwracam przy tym uwagę na użycie słowa "prawdopodobnie". Wszyscy wiemy, co oznacza. Że pod koniec 2017 roku dowiemy się, że prawdopodobnie od 2019 itd., itp" - kończy swój wpis znany reżyser.