Lider Samoobrony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Prokuratura ustaliła podczas śledztwa, że informacje podane przez Andrzeja Leppera na temat brania łapówek od gangsterów i biznesmenów przez polityków PO i SLD są nieprawdziwe. Podczas śledztwa Andrzej Lepper powoływał się na świadka, który miał być obecny przy wręczaniu łapówek. Tym świadkiem, któremu uwierzył przewodniczący Samoobrony był Bogdan Gasiński, który kilka lat temu twierdził, że w miejscowości Klewki wylądowali talibowie, w tym ich przywódca mułła Omar.
Prokuratura ustaliła, że informacje od Gasińskiego na temat polityków i łapówek są nieprawdopodobne i nielogiczne. Według prokuratury nie ma też żadnych innych dowodów potwierdzających informacje podane przez Leppera w Sejmie w 2001-szym roku. Dlatego - zdaniem prokuratury - Andrzej Lepper umyślnie pomówił polityków Platformy i Sojuszu mając świadomość nieprawdziwości tych informacji czym naraził polityków na utratę zaufania.
Zeznający w tej sprawie jako pierwszy pokrzywdzony Andrzej Olechowski powiedział, że pomówienia autorstwa Leppera naraziły go na utratę wiarygodności wśród polityków i obywateli. Olechowski uznał te pomówienia za "haniebne i dotkliwe".
Andrzej Lepper nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień na tym etapie postępowania. Dziennikarzom powiedział natomiast, że ma świadka, który potwierdzi jego informacje. Nie ujawnił jednak kto to jest.