Leszek Balcerowicz już przed dwoma tygodniami prosił prezydenta o niepodpisywanie ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym. Głównym argumentem prezesa Narodowego Banku Polskiego było, że ustawa ta w miejsce sprawnego i dobrze funkcjonującego nadzoru bankowego wprowadza model scentralizowany, co może skutkować pogorszeniem stabilności systemu bankowego i efektywności prac nadzoru bankowego.
Polski system finansowy odznacza się obecnie stabilnością i bezpieczeństwem - pisał do prezydenta Kaczyńskiego szef NBP.
Balcerowicz odwoływał się także do negatywnej opinii, jaką o nowej ustawie wyraża Międzynarodowy Fundusz Walutowy. MFW wskazywał na dobre funkcjonowanie obecnie obowiązującego modelu nadzoru oraz obawy, czy wprowadzenie nowej instytucji, która nie będzie podlegać szefowi Banku Centralnego nie doprowadzi do upolitycznienia kontroli nad rynkiem finansowym.
W wysłanym prezydentowi piśmie Leszek Balcerowicz wskazuje także na zagrożenia, związane z możliwą utratą zaufania ze strony banków zagranicznych, kontrolujących obecnie 70 procent aktywów polskich banków. "Proponowane zmiany i nieuniknione zaburzenia mogą podważyć zaufanie zagranicznych właścicieli i w efekcie skłonić ich do przekształcenia obecnych filii w oddziały, które podlegałyby nadzorom inych krajów" - uważa szef NBP.
Prezes polskiego Banku Centralnego list do Lecha Kaczyńskiego zdecydował się upublicznić dopiero po podpisaniu przez niego ustawy, co uzasadnia "niechęcią do wywierania publicznej presji" na ostateczną decyzję prezydenta.
ZOBACZ TAKŻE: