Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Belka na polskiej gospodarce

0
Podziel się:

Nastroje na lokalnym rynku długu pogorszą się tak samo, jak na rynkach światowych. A niepewność związana z szansami Marka Belki na utworzenie nowego rządu przyczyni się, zdaniem analityków, do wzrostu rentowności bonów skarbowych na dzisiejszym przetargu. A co stanie się, gdy prezydenckiemu kandytatowi nie uda się zbudować rządu?

Belka na polskiej gospodarce

Ministerstwo Finansów zaoferuje dziś bony roczne o wartości 1 mld zł i 13-tygodniowe za 100 mln zł. Pytani przez Polską Agencję Prasową analitycy prognozują wzrost rentowności bonów rocznych do 6,0-6,10 proc. z 5,908 proc. w ostatni poniedziałek, a bonów 13-tygodniowych do 5,30-5,35 proc. z 5,237 proc. A co stanie się, gdy prezydenckiemu kandytatowi nie uda się zbudować rządu?

„Nastroje na głównych rynkach się popsuły, co znalazło odzwierciedlenie także u nas. Po kilku tygodniach ciszy, tych samych poziomów rentowności, ceny zaczęły spadać, a rentowność zaczęła rosnąć. Dlatego w poniedziałek rentowność bonów rocznych znajdzie się zapewne powyżej 6 proc." - powiedział PAP Bogdan Tutak, dealer w Banku BPH.

„Sytuacja na rynkach się pogorszyła, rośnie niepokój związany z polityką i szansami Marka Belki na stworzenie rządu i stąd też wzrost rentowności" -dodała Agnieszka Decewicz, analityczka w Pekao SA.
Na ostatnim przetargu rentowność bonów rocznych wzrosła do 5,908 proc. z 5,867 proc. na poprzednim, a resort sprzedał całą pulę oferowanych bonów rocznych o wartości 1,2 mld zł, przy popycie 2,28 mld zł.

MF sprzedało wtedy także całą pulę oferowanych bonów 13- tygodniowych o wartości 100 mln zł, przy popycie w wysokości 480,01 mln zł i średniej rentowności 5,237 proc.

Analitycy szacują, że popyt na bony roczne zamknie się w przedziale 2-3 mld zł, ale będzie raczej zbliżony do 2,5 mld zł.
"Płynność rynku jest stosunkowo niska, a inwestorzy unikają transakcji" - powiedział PAP Remigiusz Grudzień, analityk w banku PKO BP.

"Nie widać chętnych na kupno papierów, są głównie oferty i poszukiwanie chętnych na duże kwoty" - dodał Tutak.

Kolejny przetarg bonów skarbowych odbędzie się nietypowo w najbliższy czwartek, gdyż następny poniedziałek jest Poniedziałkiem Wielkanocnym. Podaż na czwartkowy przetarg zostanie ogłoszona w poniedziałek.

Tymczasem, desygnowany na premiera Marek Belka ma ok. 50 proc. szans na to, że uda mu się utworzyć nowy rząd, ale prawdopodobieństwo rozpisania przedterminowych wyborów wynosi tylko 10 proc. - ocenia bank JP Morgan w swoim cotygodniowym komentarzu.

„Podczas, gdy szanse Marka Belki są wyrównane i wynoszą pół na pół, perspektywa, iż miejsce rządu Leszka Millera zajmie w końcu nowy rząd jest wyższa, niż ryzyko wczesnych wyborów już teraz" - uważają analitycy banku.

Gdyby zabiegi Marka Belki miały przynieść niepowodzenie, to wówczas swego kandydata na premiera mógłby zgłosić Sejm, a jego wybór padłby zapewne na Józefa Oleksego - ocenia bank.Nieuzyskanie przez kandydata Sejmu 50 proc. plus 1 głosu obecnych na sali posłów dawałoby prezydentowi możliwość wysunięcia swego kandydata po raz drugi, najprawdopodobniej Dariusza
Rosatiego lub znów Marka Belki.

Na 78 proc. ocenia JP Morgan szansę swojego podstawowego scenariusza zakładającego wyłonienie nowego premiera i rządu, albo na obecnym etapie (Belka kandydat prezydenta), albo na następnym (Oleksy kandydat Sejmu).
75 proc. szansy ma w obu wariantach tego scenariusza plan fiskalny firmowany przez wicepremiera Jerzego Hausnera.
"Kandydat Sejmu (najprawdopodobniej Józef Oleksy), jako człowiek lewicy, miałby zapewne większe szanse na uzyskanie poparcia Izby niż outsider Belka. Pewne oznaki wskazują na to, że SLD przedkłada kandydaturę Oleksego nad kandydaturę Belki, i że w głosowaniu mógłby on liczyć na poparcie PSL".

"Potencjalny rząd Oleksego byłby mniej przyjazny rynkowi niż rząd Belki, ale w ważnych sprawach politycznych, takich jak plan Hausnera, bardziej pozytywny od rządu Leszka Millera. Z drugiej strony, wczesne wybory w drugiej połowie roku, choć mało prawdopodobne, niekoniecznie musiałyby doprowadzić do powstania sytuacji nieprzyjaznej rynkowi" - uważa JP Morgan.

Analitycy JP Morgana zauważają, iż paradoksalnie po wyjściu z SLD nowej partii SDPL poparcie dla partii lewicowych podwoiło się (na SLD i SDPL głosowałoby od 15-25 proc. wyborców wynika z różnych sondaży wobec 10 proc. na SLD przed rozpadem). W konsekwencji polska scena polityczna przestała być podzielona między Platformę i Samoobronę.

Po drugie, pewne oznaki wskazują na to, że w reakcji na rosnącą popularność Samoobrony umiarkowane skrzydła koalicji i opozycji zaczynają się skłaniać ku współpracy, co - w ocenie JP Morgana - mogłoby zaowocować wyłonieniem się doraźnej antypopulistycznej koalicji w razie, gdyby wczesnych wyborów nie dało się uniknąć.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)