Białoruś zapowiedziała, że ureguluje zadłużenie wobec rosyjskiego _ Gazpromu _ w ciągu dwóch tygodni. Jednocześnie władze w Mińsku potwierdziły, że Rosjanie również zalegają z opłatami za tranzyt błękitnego paliwa.
Dziś rano Moskwa ograniczyła dostawy gazu dla białoruskich odbiorców o 15 procent, a docelowo zamierza zmniejszyć przepływ paliwa o 85 procent.
Według wicepremiera Białorusi Władimira Siemaszko jego kraj zrobi wszystko, aby uregulować kwestię zadłużenia w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Siemaszko zauważył postęp w rozmowach z Rosjanami. Rosja ograniczyła dostawy tylko o 15 procent i przyznała, że rzeczywiście jest winna Białorusi 217 milionów dolarów za przesył gazu do Europy Zachodniej, na Litwę i do Kaliningradu. Wicepremier Władimir Siemaszko przyznał, że jego kraj ma kłopoty finansowe i dobrze byłoby, gdyby to Moskwa pierwsza oddała dług, bo wtedy Mińsk będzie dysponował gotówką.
_ - Jeśli oni zapłacą nam 217 milionów dolarów za tranzyt, my jesteśmy gotowi zapłacić 187 milionów za dostawy _ - powiedział wiceszef białoruskiego rządu.
Niepokojąca, zdaniem niezależnych ekspertów, jest wypowiedź oficjalnego przedstawiciela _ Gazpromu _ Siergieja Kuprianowa, który oświadczył, że w trzecim kwartale jednostkowa cena gazu dla Białorusi wzrośnie do 194 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Do tej pory Mińsk płacił 150 dolarów za tysiąc metrów sześciennych błękitnego paliwa.