I ty możesz zarabiać 5, 10, a może i 15 tys. zł. Warunek? Zostań programistą. Zapotrzebowanie jest tak duże, że firmy same zaczynają szkolić sobie pracowników. Dają naukę za darmo i pracę od zaraz. W zamian chcą tylko zobowiązania, że nie rzucimy programowania po kilku miesiącach.
Pierwsze takie kursy już trwają w Gdańsku. Do C_school zorganizowanej przez Connectis, jedną z większych firm IT w Polsce, zgłosiło się ponad 100 osób, ale przyjęto tylko 16. Wśród nich są ludzie po geografii, pani doktor, fizyk czy analitycy bankowi.
- Kiedyś programowanie to było pisanie kodu niczym wiersza, a dziś po prostu skleja się klocki - mówi w rozmowie z money.pl Michał Gierczak, prezes Connectis. Jak wyjaśnia, różnica jest taka jak między obsługą starego commodore c64 a laptopa. Dlatego nie trzeba wieloletnich szkół, liczy się to, czy chcemy i umiemy szybko się uczyć oraz mamy zdolności analityczne.
Druga ze szkół wystartować ma lada moment w Warszawie. Nabór trwa. Kolejne mają być Katowice. W sumie Connectis chce mieć tylko w tym roku ok. 100 absolwentów i pracowników jednocześnie. Aplikować na kurs może praktycznie każdy - minimalne wymagania to znajomość angielskiego oraz wykształcenie techniczne, ale i od tych warunków możliwe są odstępstwa. Wiek też nie ma większego znaczenia.
Aby się zakwalifikować trzeba przejść przez rozmowę kwalifikacyjną i specjalny egzamin. Pytania na nim przypominają nieco te z testu Mensy – łączenie klocków, znalezienie niepasującego szczegółu. W skrócie sprawdzenie, czy umiemy logicznie myśleć. To dlatego Connectis najbardziej liczy na analityków bankowych.
- Banki to będzie druga poczta. Ludzie, którzy tam pracują, już to wiedzą. Sufit jest coraz bliżej. Wszystko w bankach ulega zinformatyzowaniu, wszędzie jest automatyzacja. Najważniejsze teraz w tym biznesie to mieć licencję bankową, bo resztę załatwią systemy. Dla analityków pracy będzie coraz mniej, a ponieważ oni wiedzą, co to są dane, to świetnie nadają się na programistów - tłumaczy.
Szef Connectis przyznaje też, że jest jeszcze jedna cecha, której poszukują u przyszłych adeptów. To motywacja. Gierczak mówi, że dziś jest to wyzwanie na rynku pracy, co dla jego pokolenia jest rzeczą niewyobrażalną. - Motywacja do pracy to jest coś, za co dziś się płaci - stwierdza.
**Programiści przynoszeni na noszach**
Tymczasem w pierwszej edycji szkoły programistów C_school było zupełnie odwrotnie. Jedna z uczennic została przyniesiona przez męża na zajęcia z ostrym bólem pleców. Przeleżała całą lekcję z komputerem, bo nie chciała stracić ani godziny. Z kolei pani doktor, która zdecydowała się przekwalifikować, zdecydowała się ten krok, mając świadomość, że przez pierwszy rok będzie zarabiać mniej niż dotychczas.
- Nasi nauczyciele uczą w renomowanych szkołach, np. na politechnikach czy w Wyższej Polsko-Japońskiej Szkole Technik Komputerowych i mówią nam, że odzyskują u nas wiarę w studentów. Ci, których przyjęliśmy, chcą się uczyć. Na prywatnych płatnych uczelniach czesne wnoszą rodzice, więc motywacja może być inna - wyjaśnia.
Za motywację odpowiadać może jednak też pensja. Connectis już na wstępnym etapie ujawnia pracownikom, ile będą zarabiać przez pierwsze 9, 16 i 24 miesięcy. Sama praca zaczyna się bardzo szybko. Pierwsze trzy miesiące to szkolenia odbywające się wieczorami oraz w weekendy, a później już nauka ma wymiar praktyczny - pracownik uczy się i pracuje jednocześnie. Dlaczego Connectis zdecydował się na takie rozwiązanie? Bo nawet opłata za wyszkolenie pracownika i jego wynagrodzenie na początku, szybko się zwrócą.
Szacuje się, że na polskim rynku brakowało w zeszłym roku ok. 50 tys. programistów. I liczba ta cały czas się zwiększa - mimo niesamowicie atrakcyjnego wynagrodzenia. Firma Sedlak&Sedlak szacuje, że to wynosi nawet 12-13 tys. zł miesięcznie. Najlepsi zarabiają jeszcze więcej.
**Kursy coraz popularniejsze, ceny coraz wyższe**
C_school jest pierwszą tego typu inicjatywą łączącą naukę z umową o pracę. Dotąd firmy szkoliły kelnerów, kierowców czy pracowników linii produkcyjnych. Programistów jeszcze nie. Na świecie takie programy już jednak istnieją. Na przykład w Wielkiej Brytanii często w ten sposób szkoli się byłych żołnierzy zawodowych.
W Polsce podobne próby podejmowała Motorola, która od ponad roku organizuje darmowe kursy dla programistów w ramach Akademii Nauki Programowania w C/C++. Szkolenie trwa 4 tygodnie, ale nie ma gwarancji zatrudnienia. W Gdańsku darmowe kursy programowania przy współpracy z lokalnymi firmami organizował też Urząd Pracy.
W ostatnich latach w naszym kraju jak grzyby po deszczu wyrastają też specjalne szkoły programowania. Na tzw. bootcampach nauka trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy. Koszt? Od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
- W ciągu ostatniego roku przyjęliśmy ok. 600 osób, z czego 90 proc. ukończyło kurs, a 75 proc. korzystających ze wsparcia w zatrudnieniu znalazło pracę w IT w trzy miesiące po zakończeniu edukacji - zwykle jako Junior front-end developer lub Junior Web developer - komentuje Marcin Kosedowski ze szkoły programowania online Kodilla. Inne szkoły chwalą się, że nawet do 90 proc. ich absolwentów znajduje pracę.
Szacuje się, że obecnie nawet co 10 polski programista nie studiował, ale zawód zdobył właśnie dzięki kursom.