Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Charakterystyczny dla polskich elit Alzheimer znów dał o sobie znać, można zatem przyjmować zakłady, że niebawem usłyszymy po raz drugi w najnowszej historii: nie chcę, ale muszę.

0
Podziel się:
Charakterystyczny dla polskich elit Alzheimer znów dał o sobie znać, można zatem przyjmować zakłady, że niebawem usłyszymy po raz drugi w najnowszej historii: nie chcę, ale muszę.

Agencje doniosły, że Włodzimierz Cimoszewicz jest pod wrażeniem akcji, jaką przeprowadziło Stowarzyszenie Ordynacka, zbierając w krótkim czasie 50 tys. głosów poparcia dla jego kandydatury w wyborach prezydenckich.

To rodzaj demonstracji obywatelskiej – zakomunikował szef Ordynackiej Marek Siwiec, dając tym samym do zrozumienia, że kawałek narodu bardzo pragnie, aby sukcesja po Aleksandrze Kwaśniewskim stała się udziałem obecnego marszałka Sejmu. Cimoszewicz co prawda nadal się waha, ale zdążył już, zapomnieć, iż dwa miesiące temu mówił, że wycofuje się z życia politycznego.

Charakterystyczny dla polskich elit Alzheimer znów dał o sobie znać, można zatem przyjmować zakłady, że niebawem usłyszymy po raz drugi w najnowszej historii: nie chcę, ale muszę. No bo jak tu nie kandydować, skoro chce tego Marek Siwiec oraz 49 999 pozostałych obywateli!

Wejście Cimoszewicza do gry spowoduje przetasowanie przedwyborczej konstelacji, a co za tym idzie rozwścieczenie Lecha Kaczyńskiego, który w najnowszych sondażach oddał pierwsze miejsce Zbigniewowi Relidze. Specjalnie jednak się tym nie przejął, uznając, iż to tylko chwilowe wahnięcie koniunktury, a prezydentura i tak będzie jego, ponieważ w Polsce nadchodzi czas prawicy.

Bliższy prawdy jest chyba jednak prof. Religa, który swoje wyjście na prowadzenie opatrzył lapidarnym komentarzem: wygrywam, bo nie mam zaplecza politycznego. Jeśli uwzględnić wyniki innych sondaży, które jednoznacznie wskazują, że Polacy maja po dziurki w nosie wszystkich polityków, niepowiązany partyjnie kardiochirurg może okazać się niekwestionowanym kandydatem do drugiej tury wyborów.

W obecnym układzie mógłby się w niej spotkać z Kaczyńskim, natomiast pojawienie na arenie Cimoszewicza może sprawić, że wyborczy finał okaże się zaskakujący i znowu bezceremonialny. Prof. Religa zapewnia, że w swojej kampanii nie będzie stosował brudnych chwytów, ale pozostali z pewnością nie zechcą różnić się pięknie, czego przedsmak mamy już teraz, choć do wyborów jeszcze daleko. A tu ktoś napomyka o minionych skłonnościach kardiologa do alkoholi, ktoś inny odgrzebuje wątki z życia bliźniaków. Za chwilę zostanie przenicowany życiorys Cimoszewicza oraz pozostałych kandydatów i jesienią znów wyjdzie na to, że wybieramy pomiędzy kłamcami, oszustami i nałogowcami. Uczciwych i porządnych w tym towarzystwie nie będzie, bo uczciwi i porządni trzymają się od polityki z daleka.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)