Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Cud gospodarczy PiS? Niemal wszystkie statystyki po stronie rządu

858
Podziel się:

Czy to w pełni jego zasługa? Tu można mieć wątpliwości, ale i tak trudno wypomnieć jakiekolwiek złe statystyki premier Szydło czy wicepremierowi Morawieckiemu.

Premier Beata Szydło i wicepremier Mateusz Morawiecki są twarzami gospodarczych sukcesów Polski.
Premier Beata Szydło i wicepremier Mateusz Morawiecki są twarzami gospodarczych sukcesów Polski. (Andrzej Iwanczuk/REPORTER)

Najszybszy wzrost gospodarczy od pięciu lat, pierwsza nadwyżka w budżecie od dekady, najniższe bezrobocie od dwudziestu sześciu lat i płace, jakich nie widzieliśmy nigdy wcześniej - to tylko niektóre z sukcesów, które może zapisać sobie rząd PiS. Czy to w pełni jego zasługa?

W listopadzie poznaliśmy m.in. świetne dane o polskim PKB, ponownie padły też rekordy bezrobocia, któremu towarzyszą galopujące podwyżki płac. Coraz lepsze wiadomości dotyczące polskiej gospodarki napływają do nas co miesiąc.

Jak to możliwe, że gospodarka za rządów PiS mają się tak dobrze? Jak było za czasów Platformy Obywatelskiej, kiedy to byliśmy przez rząd nazywani "zieloną wyspą"? Wynik porównania najważniejszych wskaźników makroekonomicznych wypada jednoznacznie na korzyść PiS. Nie można jednak wszystkiego tłumaczyć cudownymi umiejętnościami zarządzania PiS i gorszymi umiejętnościami PO.

Najważniejszym wskaźnikiem, obrazującym zbiorczo kondycję gospodarki, jest produkt krajowy brutto. W uproszczeniu obrazuje on wartość wszystkich dóbr i usług wytworzonych w kraju. W ubiegłym roku było to blisko 470 mld dolarów, czyli prawie 1,7 bln zł. Względem 2015 roku PKB urósł o 2,7 proc. Wyraźnie, ale bez szaleństwa. Tymczasem ostatnie dane GUS wskazują na przyspieszenie aż do 4,7 proc.

Tak szybko, jak teraz, polska gospodarka nie rozwijała się od 2011 roku, czyli od początku drugiej kadencji rządu Platformy Obywatelskiej. To tym większy powód do dumy obecnej władzy, choć warto wspomnieć, że przed samym kryzysem światowym w 2008 roku, a więc na początku pierwszej kadencji Donalda Tuska na stanowisku premiera, PKB rósł w tempie nawet ponad 6 proc. Trudno to jednak zapisać jako zasługę jego rządu, bo dopiero co przejął nad nim stery.

Zobacz także: Morawiecki dla money.pl o PKB: jesteśmy po bezpiecznej stronie mocy i tęczy

Ile rządu w gospodarce?

Właśnie to proste porównanie nasuwa wniosek, że być może świetne wyniki gospodarki nie do końca są efektem polityki władz, a czasami po prostu wynikają z wyjątkowo dobrej koniunktury i nastrojów inwestorów na świecie.

- Szacuję, że tylko w około 30 proc. za bardzo dobre statystyki odpowiada rząd. Reszta, czyli blisko 70 proc., to zasługa m.in. rozpędzającej się Europy. Otoczenie Polski w ostatnim czasie ewidentnie nam sprzyja - komentuje Marcin Kiepas, ekonomista i analityk rynków finansowych.

Oczywiście nie deprecjonuje on takich zasług rządu, jak na przykład nadwyżka w budżecie, której nie mieliśmy od dekady. Najnowsze dane Ministerstwa Finansów wskazują, że od stycznia do października dochody budżetu państwa były o 2,7 mld zł wyższe niż wydatki.

- Ostatnia nadwyżka w budżecie państwa zarejestrowana była w 2007 roku, kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości jeszcze odpowiadał za budżet. Potem było już coraz gorzej - komentował ten wynik wicepremier Mateusz Morawiecki.

Jak mówi Kiepas, problem w tym, że zamiast wykorzystywania nadwyżki do zmniejszania długu, po prostu ją przejadamy. - Największym zarzutem w stosunku do rządu jest to, że w okresie dobrej koniunktury nie robi nic, by odłożyć część pieniędzy na wypadek kryzysu w przyszłości. W takiej sytuacji deficyt to po prostu życie na kredyt - uważa ekspert.

Z tym wiąże się rosnący dług publiczny, który w tym roku przebił granicę biliona złotych - pierwszy raz po 2000 roku. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w zasadzie systematycznie powiększa się każdego roku na zasadzie kuli śniegowej. Co roku zaciągamy bowiem nie tylko nowe zobowiązania, ale i naliczane są odsetki za wcześniej niespłacone długi.

Rynek pracy w szczytowym punkcie

Choć trudno jednoznacznie przypisać do wszystkich wskaźników gospodarczych zasługi rządu, na pewno motorem wzrostu jest program 500+. Jest ogromnym wsparciem finansowym dla rodzin. Mają więcej pieniędzy, a więc i więcej wydają. Widać to w statystykach, np. sprzedaży detalicznej. Rośnie ona w tempie 8 proc., podobnie jak średnia pensja Kowalskiego.

W październiku firmy zatrudniające co najmniej dziewięciu pracowników płaciły 4 574 zł brutto, a więc na rękę około 3 254 zł. Można więc mówić o 7,4 proc. podwyżki w skali roku i 2,3 proc. względem poprzedniego miesiąca. Taki przyrost ostatni raz obserwowaliśmy w 2012 roku. Przez długi czas wzrost płac wahał się między 2 a 5 proc.

Za pierwszej kadencji PO też zdarzały się takie zwyżki w płacach, ale przed rządami Donalda Tuska - nigdy. Rekord padł natomiast w grudniu ubiegłego roku. Średnia pensja wynosiła wtedy 4 636 zł brutto. Za poprzednich rządów najwyższe płace były w grudniu 2014 roku - na poziomie 4 379 zł brutto.

Średni poziom zarobków w Polsce (brutto)

Oprócz rosnących zarobków, nie można nie wspomnieć o spadającym bezrobociu. W październiku ludzi bez pracy było zaledwie 6,6 proc. Tak niskiego bezrobocia w kraju nie notowaliśmy od 1991 roku. Dla porównania, w końcówce rządów PO było na poziomie 9,6 proc., a w najlepszym momencie wynosiło 8,8 proc.

Co więcej, są województwa, gdzie bez pracy jest mniej niż 4 proc. mieszkańców. Takim przykładem jest Wielkopolska. Więcej na ten temat pisaliśmy w tekście: "Bezrobocie bije kolejne rekordy".

Bezrobocie w Polsce

Napędzony przemysł i wzrost cen

Choć usługi stanowią coraz większą część gospodarki, dalej za jej koło zamachowe uważa się przemysł. Przez lata był zaniedbywany, ale ostatnio dynamika wzrostu produkcji w tym sektorze przechodzi najśmielsze oczekiwania. W październiku była dwucyfrowa - wyniosła 12,3 proc. O tyle więcej wyprodukowały fabryki w Polsce w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.

Ostatni raz tak szybki rozwój przemysłu mieliśmy w 2010 roku, z tym że wtedy właśnie zaczęło się jego powolne wyhamowywanie, a w latach 2012-2013 nawet cofał się w rozwoju - produkcja spadała do 10 proc. w skali roku.

źródło: tradingeconomics.com

Opozycja może zarzucać władzy, że wzrostowi gospodarczemu towarzyszą podwyżki cen w sklepach. To prawda. Jest tak jednak zawsze, gdy rośnie konsumpcja. Negatywne skutki inflacji bilansują za to podwyżki płac, które są trzykrotnie wyższe niż wzrost cen. Siła nabywcza Polaków wciąż więc zdecydowanie rośnie.

Obecny rząd ma poza tym mocną ripostę. Za rządów PO w latach 2008-2013 inflacja była zdecydowanie wyższa niż teraz. Momentami dochodziła nawet do 5 proc.

Tempo wzrostu cen w Polsce (inflacja w skali roku)

Niezależnie od ocen tego, w jakim stopniu rząd przyczynił się do obecnych świetnych statystyk, fakt jest taki, że kondycja gospodarki jest bardzo dobra. Porównania do poprzednich rządów są naturalne, choć obarczone błędami. Lata temu sytuacja na światowych rynkach, od których jesteśmy mocno zależni, była zupełnie inna. Rządy PO przypadły w dużej mierze na okres po wielkim kryzysie finansowym, natomiast PiS pod koniec 2015 roku mógł już działać w znacznie bardziej sprzyjającym otoczeniu.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(858)
Big Ben
4 lata temu
Nie raz juz pytałem kto pisze te sądaże i kto za nie płaci...?
członek nowoc...
6 lat temu
Tylko PełO tak nam dopousz bogó nasz schetynesku.
ea
6 lat temu
nie przejadajmy wszystkiego, tak bedzie lepiej dla wszystkich
pi
6 lat temu
pokażcie narodowe długi..........
poll
6 lat temu
Podobnie było za komuny, wszystko rosło nawet kury znosiły jajka dwa razy dziennie, a w rzeczywistości było dziadostwo. Oby to nie było tak samo
...
Następna strona