O wynikach spotkania niemiecka prasa jednak nie pisała, ponieważ na konferencję prasową polskiego ministra przyszli tylko polscy i francuscy dziennikarze. Fischer i de Villepin od razu po spotkaniu Trójkąta opuścili zachodnioberliński " Regent Schlosshotel".
Niemiecki komentator rozpoczął swój wywód, przypominając konflikt, który w zeszłym roku podzielił Polskę z jednej a Niemcy i Francję z drugiej strony. Polska poparła działania prezydenta Stanów Zjednoczonych w Iraku George'a Busha, ale sprzeciwiła się projektowi konstytucji, opracowanemu przez konwent. Niemcy i Francja zaś odwrotnie - potępiły Busha, ale poparły projekt konwentu.
Zeszłoroczny kryzys - zauważa Daniel Broessler - był próbą ogniową dla klubu Trzech i próba ta poniosła fiasko. Zapewne dlatego - tłumaczy niemiecki felietonista - że Trójkąt Weimarski to nie żaden klub, lecz niewiążąca idea, do tego rzadko wypełniona życiem. Jednak i ta porażka niesie szanse na przyszłość. Można w imieniu Unii Europejskiej mieć nadzieję, że trzy duże państwa w centrum kontynentu przestaną na siebie patrzeć podejrzliwie i się blokować. Dalsze istnienie Trójkąta Weimarskiego będzie miało sens wtedy, gdy stworzy on nieformalne ramy, w których Niemcy, Francuzi i Polacy będą rozwiązywać konflikty, zanim dojdzie do wybuchu w Unii. Albo gdy kraje te będą w mniejszym gronie urzeczywistniać projekty, które nie dojrzały jeszcze do realizacji w większym unijnym gronie.