Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

W budżecie będzie za mało o 10 mld zł. Z programu 500+ zrobi się 250+?

1109
Podziel się:

Budżet państwa na 2017 rok będzie o wiele trudniejszy do wykonania niż poprzedni. Pierwszy pełny rok z wypłatą 500+, od października emerytury według niższego wieku emerytalnego… A nie będzie już ekstra pieniędzy z aukcji LTE. Deficyt ustawiony jest na tak ryzykownym poziomie, że najprawdopodobniej albo trzeba będzie ciąć plany wydatków, albo znaleźć dodatkowe dochody. Według naszych wyliczeń w kasie państwa może zabraknąć 10 mld zł. To prawie połowa środków przeznaczonych na 500+.

W budżecie będzie za mało o 10 mld zł. Z programu 500+ zrobi się 250+?

Budżet państwa na 2017 rok będzie o wiele trudniejszy do wykonania niż poprzedni. Pierwszy pełny rok z wypłatą 500+, od października emerytury według niższego wieku emerytalnego... A nie będzie już ekstra pieniędzy z aukcji LTE. Deficyt ustawiony jest na tak ryzykownym poziomie, że najprawdopodobniej albo trzeba będzie ciąć plany wydatków, albo znaleźć dodatkowe dochody. Według naszych wyliczeń w kasie państwa może zabraknąć 10 mld zł. To prawie połowa środków przeznaczonych na 500+.

Rząd chwali się rekordowo niskim deficytem budżetu za 2016 rok. Jeśli PKB zgodnie z ubiegłorocznym tempem wzrostu osiągnie poziom 1847 mld zł, a deficyt budżetu po jedenastu miesiącach nagle jakoś nadzwyczajnie nie przyśpieszy w grudniu, to można się faktycznie spodziewać rekordu. Zapowiada się, że minus finansów państwa będzie na poziomie 1,8 proc. PKB, czyli lepiej niż najlepsze dotąd wskazanie w 2007 roku.

To był jednak 2016 rok, kiedy po stronie dochodów państwo wpisało sobie m.in. aukcję częstotliwości internetu komórkowego LTE (7 mld zł).

Wszystko wskazuje na to, że w budżecie państwa na 2017 rok pieniędzy jednak zabraknie. Założony przez rząd poziom deficytu 3 proc. będzie bardzo trudny, o ile wręcz niemożliwy do osiągnięcia.

Nie będzie wspominanych pieniędzy z LTE choć z wypłatą szykuje się po raz kolejny NBP, który w ubiegłym roku zasilił państwo bliską rekordowi kwotą 7,9 mld zł, to będzie jednocześnie pierwszy rok pełnej wypłaty świadczeń z 500+. A to ponad 23 mld zł wydatków budżetu.

Od października wprowadzone zostaną też wypłaty dla emerytów po obniżeniu wieku do 60 dla kobiet i 65 dla mężczyzn. Jeśli przyjąć za poprawne wyliczenia Kancelarii Prezydenta, że średniorocznie będzie to w najbliższych latach kosztować budżet 10 mld zł, to w tym roku budżet musi na to przygotować 2,5 mld zł.

Co najmniej, bo przecież statystyki prezentowane przez ZUS wskazują, że z przywrócenia wieku emerytalnego może skorzystać w 2017 roku nagle 665 tysięcy osób. Jeśli każdy z nich dostanie przeciętną emeryturę 1,7 tys. zł na rękę, to wydatek dla budżetu będzie 3,5 mld zł przez jeden kwartał, czyli miliard złotych więcej niż liczą urzędnicy prezydenta.

Dodajmy do tego waloryzację najniższych emerytur (około półtora miliarda złotych rocznie), podniesienie kwoty wolnej dla najmniej zarabiających (około miliarda złotych). Lista większych wydatków jest długa, a co z dochodami?

Budżet oparty na przychylności niebios

Prognozy dla gospodarki, na podstawie których został utworzony budżet na ten rok, są zbyt optymistyczne. Nadmierny optymizm widać przy porównaniu szacunków rządu z tym, co wyliczyły dla polskiej gospodarki instytucje międzynarodowe i krajowe banki. Żeby dochody były takie, jakich władza oczekuje, musi się spełnić bardzo wiele dobrych życzeń Beaty Szydło.

Założenia budżetowe mówią o 3,6 proc. wzroście PKB, o 4,1 proc. zwiększeniu spożycia prywatnego i o stopie bezrobocia 8 proc. na koniec roku. Przyjęliśmy, że te trzy wskaźniki zadecydują o kluczowych dochodach państwa, czyli odpowiednio: wzrost PKB o dochodach z CIT, spożycie prywatne o dochodach z VAT, a bezrobocie o dochodach z PIT.

Dla tych samych trzech wskaźników wzięliśmy prognozy BZ WBK, CitiHandlowego, Moody's, Komisji Europejskiej i OECD. Średnia z prognoz tych instytucji to: wzrost PKB na poziomie 3,0 proc., spożycie indywidualne wyższe o 3,83 proc. a bezrobocie na koniec roku 7,78 proc. Dwa pierwsze wskaźniki wskazują na zbyt dużą dawkę entuzjazmu w dokumentach rządowych.

Od 5 do 10 mld zł mniej. Jeśli dobrze pójdzie łatanie luki w VAT

Zakładamy, że przychody z CIT powinny rosnąć proporcjonalnie do wzrostu PKB. To i tak optymistycznie, bo w 2016 roku przy wzroście PKB o średnio 2,9 proc. w trzech kwartałach (niewyrównane sezonowo) dochody państwa z CIT zwiększyły się o 1,95 proc.

Wzrostu PKB według instytucji finansowych wyniesie 3,0 proc. zamiast prognozowanych przez rząd 3,6 proc. Wyszło nam, że dochody budżetu z CIT wzrosną do 27,1 mld zł. W budżecie zapisano 29,8 mld zł. Różnica 2,7 mld zł.

Spożycie prywatne ma wiodący wpływ na dochody z VAT. W trzech kwartałach ubiegłego roku spożycie w gospodarstwach domowych wzrosło średnio o 3,5 proc. rok do roku, ale przychody z VAT już o 7,7 proc. Różnicę przypisywać można uszczelnianiu luki w podatku VAT. Wzięliśmy pod uwagę zarówno założenie, że tempo uszczelniania się utrzyma, jak i że wpływów z VAT będzie więcej o tyle proc. o ile wzrośnie spożycie.

Według prognoz instytucji finansowych spożycie prywatne ma wzrosnąć o 3,83 proc., a nie 4,1 proc. jak mówią założenia budżetowe. Dochody z VAT przy założeniu utrzymania tempa redukcji luki w podatku wyniosą 142,9 mld zł, czyli o 0,6 mld zł mniej niż zapisano w budżecie. Jeśli luka VAT się utrzyma, to minus będzie aż 6,2 mld zł.

Na koniec uznaliśmy, że dochody z PIT są bezpośrednio zależne od stopy bezrobocia i wynagrodzeń. W ubiegłym roku spadek bezrobocia o 1,5 proc. dał 2,3 mld zł większe dochody do budżetu przy 4,1-procentowym wzroście wynagrodzeń. W tym roku wynagrodzenia powinny rosnąć w podobnym tempie, więc zakładamy, że wystarczy policzyć tylko proporcję do spadku bezrobocia.

Rząd przewiduje, że bezrobocie spadnie z 8,2 proc. na koniec 2016 r. do 8,0 proc. na do końca tego roku. W ubiegłym roku spadek bezrobocia o 1,5 pkt. procentowego dał budżetowi 2,3 mld zł więcej (+6,0 proc.). Dalsza redukcja do 7,8 proc. wg instytucji finansowych jest nawet bardziej optymistyczna od założeń budżetu, ale... w prognozach państwowych wpisano przychody aż 51 mld zł z PIT, czyli o około 6 proc. wyższe niż w ubiegłym roku. Nasze szacunki wskazują na nie więcej niż 49 mld zł. Różnica 2 mld zł.

Podsumowaliśmy te założenia. Odjęliśmy od tego niedoszacowanie w budżecie podatku bankowego, który zamiast planowanych 3,94 mld zł powinien dać 4,2 mld zł jeśli utrzyma się tempo wpłat z listopada. Zbyt ostrożnie liczono też według nas kwotę podatku miedziowego - zapisano tylko 1 mld zł w budżecie, podczas gdy przy obecnych cenach miedzi wpływy do budżetu powinny być takie jak w 2015 roku, czyli 1,55 mld zł.

W podsumowaniu wychodzi nam, że dziura budżetowa będzie większa o 5 mld zł od założeń budżetu, ale to i tak tylko, jeśli uda się likwidować lukę w VAT tak szybko jak w ubiegłym roku. W przeciwnym wypadku będzie w kasie państwa brak aż 10 mld zł.

W takiej sytuacji deficyt zamiast na poziomie 3 proc. PKB może się zatrzymać na 3,6 proc. Przekroczenie bariery 3 proc. nie tylko wywoła reakcję Komisji Europejskiej, ale i powinno obniżyć ratingi Polski. A to prosta droga do gorszego traktowania naszego nowego długu publicznego przez międzynarodowych inwestorów.

Jeśli oprocentowanie obligacji emitowanych przez Skarb Państwa wzrośnie o zaledwie jeden punkt procentowy, to może to docelowo kosztować budżet 9,4 mld zł rocznie dodatkowych wydatków.

Koszt zwiększenia wydatków państwa o 10 mld zł na wcześniejszy wiek emerytalny, może więc kosztować dwa razy więcej w postaci wyższych odsetek od długu. Najprostszym rozwiązaniem byłoby przyciąć program 500+ do kwot, na które budżet stać, na przykład do 250+. Na razie jednak rząd zapewnia, że zrobi wszystko, by pieniędzy na dzieci nie zabrakło.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1109)
db góral
7 lat temu
Pis reprezentuje mentalno typowego polskiego Seby. Chwilowka na meble i wakacje, jako to będzie. Rozumiem brać kredyty pod inwestycje, infratrukturę cokolwiek stanowiącego wartość dodaną. Kredyty na przejadanie? To koronny dowód na to, że największym zmartwieniem i celem pisu jest pozostnie przy władzy. Mają ZERO zainteresowania przyszłością Polski. Nie ździwiłbym się, żeby liczyli na jakieś tąpnięcie np. rozpad ładu światowego, kataklizm, najlepiej wojna....to zapudruje nadchodzącą klęskę naszej gospodarki. Trybunał stanu dla tych oferm, tak mam nadzieję dożyję.
gość
7 lat temu
Sami na siebie ukręcili bat.
muszard
7 lat temu
rzady nieudaczników,prowadzą polskę do greckiego kryzysu.z tą różnicą ,że polska nie jest w strefie euro i na pomoc unii nie ma co liczyć.ale będziemy biedni i coraz bardziej uzależnieni od rosji.tak się kończą sny o potędze nieudacznictwa pisowskiego.
prawda boli
7 lat temu
Kolejny atak na PIS hehehe i tak lewaki nie wygracie
toniemy
7 lat temu
bul bul bul
...
Następna strona