Premier Rumunii Emil Boc wykorzystał przypadające święto narodowe, by wezwać do jedności, ale w tym samym czasie tysiące Rumunów, niezadowolonych z obniżania się standardu życia, demonstrowały, domagając się dymisji rządu.
Boc przemawiał na specjalnej sesji parlamentu, zwołanej z okazji Dnia Jedności. Wzywał swych rodaków, by wspólnymi siłami przezwyciężyli obecne trudności gospodarcze.
W Jassach około 5 tys. ludzi demonstrowało przeciwko rządowi, domagając się przedterminowych wyborów. Około 3 tys. demonstrantów w Bukareszcie protestowało przeciwko rządowej polityce oszczędności.
W 2009 r. pogrążona wtedy w recesji Rumunia pożyczyła 20 mld euro pożyczki od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Unii Europejskiej i Banku Światowego, aby móc wypłacać wynagrodzenia w sektorze publicznym i emerytury. W zamian Bukareszt zobowiązał się do realizacji programu oszczędnościowego. W 2010 r. rząd podniósł podatek od sprzedaży z 19 proc. do 24 proc. i obciął płace w sektorze publicznym o jedna czwartą, żeby zredukować deficyt budżetowy.
Obecne protesty, trwające od 12 dni, dotyczą jednak - jak akcentuje Associated Press - nie tylko przedsięwzięć oszczędnościowych, lecz także nepotyzmu i korupcji.
Czytaj więcej o demonstracjach w Rumunii | |
---|---|
Zdymisjonowany. Nazwał ich ludźmi ze slumsów Premier Rumunii Emil Boc (na zdjęciu) odwołał ministra spraw zagranicznych Teodora Baconschiego za kontrowersyjne komentarze na temat uczestników protestów przeciw prowadzonej przez władze polityce oszczędności. | |
Rumuni wściekli na rząd. Czują się poniżeni Tysiące ludzi przemaszerowały dziś ulicami Bukaresztu, żądając dymisji prezydenta Traiana Basescu i gabinetu premiera Emila Boca. | |
Protestowali przeciw prezydentowi. Poszło o... W Bukareszcie protestujący zażądali odejścia prezydenta Basescu. Policja odpowiedziała granatami z gazem łzawiącym. |