Money.pl: Trwają prace nad budżetem na 2005 rok, czy to będzie trudny budżet?
Stanisław Stec: Będzie to budżet niestety trudny. Musimy zmniejszyć deficyt budżetowy, coraz więcej wydatków w budżecie przeznaczanych jest na finansowanie długu. Druga rzecz, w 2005 roku będziemy płacić pełną składkę do UE, nie za 8 miesięcy jak to było w tym roku. Mam nadzieję, że Ministerstwo Finansów założy skalę odpowiednio podwyższonych wpływów budżetowych z tytułu poszerzenia bazy podatkowej. I w zakresie ograniczenia nadużyć podatkowych, mam na myśli fikcyjne wyłudzanie zwrotu VAT.
Money.pl: Jakie są pomysły na to, żeby powiększyć wpływy podatkowe?
S.S.: Poszerzenie bazy podatkowej, czyli włączenie do opodatkowania tych, którzy unikają tego podatku.
Money.pl: A w jaki sposób ich włączyć?
S.S.: Analizować, jak ktoś może prowadzić działalność gospodarczą, czy utrzymywać i rozwijać, jeżeli rok rocznie wykazuje stratę z działalności gospodarczej. Ograniczyć szarą strefę w zakresie zatrudnienia. Bardzo ważne jest to, żeby eliminować, kontrolować w sposób ścisły zwroty Vat-u naliczonego, tym podmiotom, które są do tego uprawnione, a nie na podstawie fikcyjnych dokumentów. Wyłudzenia VAT-u, obniżają o ok. 1 mld. zł wpływy podatkowe.
Money.pl: Ten budżet, będzie budżetem dużych kompromisów. Jak dużych?
S.S.: Na duży kompromis musi iść administracja i cała sfera budżetowa. Jeżeli podjęliśmy decyzję, że rewaloryzujemy renty i emerytury tylko powyżej 5 proc. inflacji, to taka sama sytuacja musi również być do płac budżetówki. Z drugiej strony – wydatki – mam nadzieję, że rząd będzie miał pomysł, jak usprawnić administrację wojewódzką, żeby nie było dublowania się z administracją samorządową. Działania administracji wojewódzkiej, trzeba ograniczyć tylko do kontroli, a nie powielania działań samorządu.
Przepytywała: Donata Wancel