Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Opłaca się głosować na Trumpa? W stanach, które go poparły, powstaną wielkie fabryki

15
Podziel się:

Duże, duże, duże. Takie fabryki na terenie Stanów Zjednoczonych miał obiecać prezydentowi Trumpowi szef Apple. I te fabryki rzeczywiście powstaną. Tak się składa, że w stanach, które poparły Trumpa w prezydenckim wyścigu. Ale i tak finalnie do zakładów dopłacą podatnicy.

- Przekonamy Apple, by produkowali swoje cholerne komputery i inne rzeczy w tym kraju, a nie w innych – mówił Donald Trump półtora roku temu. Teraz ta strategia przynosi rezultaty.
- Przekonamy Apple, by produkowali swoje cholerne komputery i inne rzeczy w tym kraju, a nie w innych – mówił Donald Trump półtora roku temu. Teraz ta strategia przynosi rezultaty. (REUTERS)

Nowymi fabrykami Donald Trump pochwalił się pod koniec lipca w wywiadzie dla "Wall Street Journal".- Tim Cook obiecał mi trzy fabryki. Duże, duże, duże! – mówił.Szef Apple nie odniósł się do tych słów, nie skomentował ich także sam koncern z nadgryzionym jabłkiem w logo. Obietnica, jaką miał złożyć Cook, była o tyle dziwna, że Apple większość produkcji zleca podwykonawcom.

Zobacz także: Zobacz, co amerykańskie media pisały o wizycie Trumpa w Polsce

Ekrany z Wisconsin, auta z Michigan

Jednak ledwo numer z wywiadem zszedł z prasy drukarskiej, a już ogłoszono, że Foxconn – największy podwykonawca Apple – wybuduje dużą fabrykę w amerykańskim stanie Wisconsin. Inwestycja ma być warta – bagatela – 10 mld dolarów. Powstanie 3 tysiące miejsc pracy, a producent nie wyklucza, że może zatrudnić nawet 10 tysięcy osób więcej. W Wisconsin będą powstawać dotykowe ekrany LCD. Przedstawiciele amerykańskiej administracji zapowiadają, że fabryka będzie trzy razy większa niż Pentagon.

To nie koniec. W tym tygodniu okazało się, że Foxconn planuje kolejną wielomilardową inwestycję na amerykańskiej ziemi. Tym razem fabryka ma powstać w stanie Michigan. W zakładzie – tym razem o powierzchni przyrównywanej jedenastu boisk futbolowych – mają być rozwijane i produkowane autonomiczne pojazdy.

Media za oceanem zwracają uwagę, że to polityczny sukces Trumpa. Szczególnie, że jeszcze półtora roku temu wzywał do bojkotu Apple. - Przekonamy Apple, by produkowali swoje cholerne komputery i inne rzeczy w tym kraju, a nie w innych – mówił.

Ale zauważają też inną prawidłowość. Zarówno Wisconsin, jak i Michigan poparły Donalda Trumpa w wyścigu do Białego Domu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby oba stany nie należały do grona tzw. swing states, czyli stanów wahających się. To właśnie w nich decyduje się, kto wprowadzi się do Białego Domu.

Nagroda za głosy?

Tu warto przypomnieć specyfikę amerykańskich wyborów prezydenckich. W Polsce sprawa jest prosta. Kto zdobędzie więcej głosów, wygrywa i zostaje prezydentem. W Stanach – nie. Tam kandydaci toczą bitwę o każdy stan. Zwycięzca w danym stanie zgarnia głosy elektorskie. To może doprowadzić do sytuacji, że wybory wygrywa kandydat, który zdobył mniej głosów. Tak było właśnie w przypadku Trumpa.

Sprawa jest prosta w przypadku stanów tradycyjnie głosujących na demokratów albo republikanów. Ale w stanach wahających się sondaże są bardziej wyrównane. Więc to o nie toczy się prawdziwa wojna. W tych wyborach w gronie wahających się znalazły się tradycyjnie Floryda i Ohio, a poza nimi Kolorado, Iowa, Michigan, Nevada, New Hampshire, Karolina Północna, Pensylwania, Wirginia i Wisconsin.

Całej sprawie smaku dodaje fakt, że sondaże przed wyborami dawały przewagę Hillary Clinton. A do zdobycia było sporo, bo 10 głosów elektorskich w Wisconsin i 16 w Michigan. Głosy z Michigan Trump zgarnął kontrkandydatce dosłownie sprzed nosa. Pokonał ją przewagą 11 tys. głosów, przy czym w stanie głosowało blisko 4,8 mln obywateli. Oznacza to, że jego przewaga wynosiła zaledwie 0,2 pkt. proc. W Michigan ponownie przeliczano głosy. Trwało to trzy tygodnie.

Ponownie głosy przeliczano także w Wisconsin i Pensylwanii. We wszystkich trzech stanach Clinton przegrała, mimo przewagi sondażowej. Zwycięstwa w Wisconsin i Michigan nie dawałyby jej zwycięstwa w wyborach, ponieważ zebrałaby o 26 głosów elektorskich więcej, a do wygranej zabrakło 38. Ale w Pensylwania miała 20 głosów elektorskich. To razem dawałoby już jej przewagę.

Oczywiście lokalizacja nowych fabryk może być przypadkiem. Jednak jak zwraca uwagę telewizja CNBC, oba stany przez lata popierały kandydatów Demokratów. Rzeczywiście. Michigan ostatni raz zagłosowało na Republikanina w 1988 r., kiedy startował Bush senior. Wisconsin – w 1984 r. Ale wtedy Ronald Reagan nie zdobył głosów elektorskich tylko z jednego stanu. Tego, z którego pochodził jego kontrkandydat.

Co się więc stało, że demokratyczne dotąd Wisconsin i Michigan zagłosowały na kandydata Republikanów? Odpowiedzią ma być spadek liczby miejsc pracy w przemyśle. Trump z hasłami o reindustrializacji i tworzeniu nowych zakładów skuteczniej trafił w potrzeby wyborców niż Clinton.

Zapłacą podatnicy

Jednak entuzjazm wobec nowych fabryk może być przedwczesny. Jak informuje "The Washington Post”, Foxconn otrzyma ogromną zachętę do inwestowania w Wisconsin. Chodzi o pakiet zachęt podatkowych wart 3 miliardy dolarów. Zrzucą się na niego podatnicy. Stan będzie płacił tajwańskiemu producentowi 200-250 mln dolarów rocznie przez 15 lat. Wystarczy, że przez ten czas będzie zatrudniał w fabryce amerykańskich robotników.

Na razie Foxconn zapowiedział, że zatrudni 3 tysiące pracowników, którzy będą zarabiać średnio 53 tys. dol. rocznie. Jednak nawet przy założeniu, że będzie ich 13 tysięcy, do podatnicy dopłacą 230 tys. dol. do każdego miejsca pracy w zakładzie.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(15)
Ray
7 lat temu
No to nasz stan padnie na pysk,tu przegral z kretesem.Bardzo dobrze,doplacimy tylko niech czesc ludzi wyprowadzi sie z naszego stanu.Rejestruja 1000 osob dziennie,tyle podejmuje prace.Reszta lezy I kwiczy ,zwlaszcza Michigan.
RGB
7 lat temu
To tak jak u nas za Tuska. Specjalne Strefy ekonomiczne dla niemieckich fabryk na zachodzie Polski.
Pawel
7 lat temu
Tak jak zawsze autor jest super rozgarniety. Liczy tylko osoby zatrudniony w fabryce i to w sytuacji ze wszyscy zarabiają w dodatku tyle samo i normalna robotnicza pensje. Nie liczy pod wykonawców, logistyki, obsługi portów itd, itd. Nie liczy ile Ci podatnicy wypłaca podatku, że będą robić zakupy, budować itd. Nie liczy że nie będą obciążać budżetow federalnych, które nie będą płacić im zasiolkow itd. To to takie myślenie 01, bardzo ograniczone
TAJ
7 lat temu
Taniej by było przenieść zatrudnionych tajwańczyków do Wisconsin na 15 lat
Jacek z Detro...
7 lat temu
Mieszkam w michigan i jestem dumny bo to co mówią o Detroit w polskiej telewizji to bzdury miasto rośnie w sile jest pięknie i każdego zapraszam żeby sam ocenił ja kocham DEtroit za różnorodność i uśmiech czarnych braci