Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Droździel: Brak reformy finansów odbije się nam czkawką

0
Podziel się:

Balcerowicz, Bauc, Belka, Hausner, Gronicki to kolejni szefowie resortu finansów, którzy wieszczyli, iż bez ograniczenia i zrestrukturyzowania wydatków publicznych polska gospodarka w niedalekiej przyszłości może mieć duże kłopoty. Na ostrzeżeniach się tylko kończyło.

Droździel: Brak reformy finansów odbije się nam czkawką

O pilnej potrzebie reformy słyszymy od dobrych dziesięciu lat. Balcerowicz, Bauc, Belka, Hausner, Gronicki to kolejni szefowie resortu finansów, którzy wieszczyli, iż bez ograniczenia i zrestrukturyzowania wydatków publicznych polska gospodarka w niedalekiej przyszłości może mieć duże kłopoty. Na ostrzeżeniach się tylko kończyło.

Reformy proponowane przez Balcerowicza w równej mierze zostały zablokowane przez weto prezydenta Kwaśniewskiego do ustaw podatkowych, jak i słynne awuesowskie „oczko"*. Plan Hausnera choć całkiem nieźle prezentował się na papierze, to za sprawą słabości rządzącego wtedy SLD został zrealizowany w minimalnej części. Pozostali ministrowie jedynie informowali o konieczności reform.

Wydawało się, że w końcu nadchodzi czas przejścia od słów do czynów, gdy podczas kampanii wyborczej do parlamentu w 2005 roku, potrzeba uzdrowienia finansów publicznych była jednym z głównych tematów debat. I PiS i PO, dwaj faworyci tego wyścigu, zapowiadali szybką reformę finansów publicznych. Miały zostać zlikwidowane w większości święte krowy systemu - agencje państwowe oraz zakłady budżetowe nad wydatkami, których nikt nie sprawował pieczy. Zapowiadano znaczne oszczędności w wydatkach na administrację. Pomoc społeczna miała być kierowana do tych, którzy jej naprawdę potrzebują. Podatki oraz pozostałe koszty pracy miały być obniżone.

Niestety po raz kolejny politycy zakpili z wyborców w imię zasady „nikt ci tyle nie da ile polityk obieca". Agencje jak istniały i marnotrawiły grosz publiczny tak istnieją i nadal są największą czarną dziurą systemu finansów publicznych. W dalszym ciągu stanowią dla polityków swoisty łup, gdzie ciepłe dobrze płatne posady znajdują koledzy partyjni, a także krewni.

Sprzedaż kilku ośrodków wczasowych oraz odebranie niektórym urzędnikom przywileju posiadania telefonu i samochodu służbowego, to wszystko co udało się zrealizować z planu kilkumiliardowych oszczędności w administracji.

Jeszcze gorzej wygląda reforma sfery socjalnej. Zamiast zracjonalizować pomoc społeczną, tak aby trafiała ona szerszym strumieniem do najbardziej potrzebujących, rząd postanowił przywrócić kosztowną, coroczną waloryzację wszystkich świadczeń.

Pomimo tych świadomych zaniechań - realizacja reformatorskich postulatów z kampanii wyborczej równałaby się bowiem z utratą popularności wśród elektoratu partii rządzących - premier Kaczyński ciągle jak mantrę powtarza na każdym kroku, iż reforma finansów publicznych jest nadal priorytetem jego rządu.

Jest to jednak tylko puste hasło. Nie istnieje bowiem jakikolwiek zintegrowany i przemyślany program uzdrowienia systemu finansów publicznych. Plan ogranicza się do rzekomych prac nad już mitycznym budżetem zadaniowym, tajemniczych zapowiedzi skonsolidowania wydatków sektora publicznego oraz ciągle nie mogącej wejść w życie, a od roku zapowiadanej, obniżki składki rentowej.

Raczej trudno jest oczekiwać, aby cokolwiek miało się zmienić w tym temacie. Potwierdzają to propozycje założeń do budżetu na 2008 roku, przedstawionych przez minister finansów Zytę Gilowską. Gdyby rząd zamierzał przedsięwziąć jakiekolwiek kroki reformatorskie, to wydatki budżetowe powinny realnie spadać, a nie rosnąć w tempie wzrostu gospodarczego.

I tak po raz kolejny (podobna sytuacja miała miejsce za rządów koalicji SLD - PSL w latach 1993-97) zaprzepaszczamy doskonałą szansę na reformę chorych finansów publicznych. Jest wielce prawdopodobne, że tak jak i po tamtej prospericie tak i za kilka lat brak radykalnych reform odbije się nam czkawką w postaci ostrego wyhamowania gospodarki, jakie miało miejsce w latach 1999-2003.

* - grupa 21 posłów rządzącej w latach 1997-2001 AWS, która blokowała praktycznie wszystkie propozycje rządowe, a popierała ustawy opozycji, które znacznie zwiększały wydatki budżetowe.

Autor jest dziennikarzem portalu Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)