Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Droździel: Podatek Belki to jedno wielkie zdzierstwo!

0
Podziel się:

Podatek od zysków kapitałowych to najbardziej niesprawiedliwe obciążenie fiskalne w polskim systemie podatkowym.

Droździel: Podatek Belki to jedno wielkie zdzierstwo!

Dlaczego bowiem ktoś kto potrafi, chce i ma co oszczędzać musi zapłacić od tego 19 proc. haraczu dla państwa? Przecież te pieniądze już wcześniej przynajmniej raz zostały opodatkowane.

Dlaczego ktoś kto myśli o zabezpieczeniu swojej przyszłości jest do tego zniechęcany? Przecież im większymi oszczędnościami obywatel będzie dysponował tym mniejszego wsparcia będzie oczekiwał ze strony państwa.

Dlaczego w końcu państwo świadomie - lub też i nie - nakłania do rezygnacji z gromadzenia oszczędności na rzecz konsumpcji? Przecież jak pokazują przykłady azjatyckich tygrysów skok cywilizacyjny i silny długotrwały wzrost gospodarczy - czego wszyscy Polacy oczekują - jest praktycznie niemożliwy bez odpowiednio wysokiego poziomu oszczędności krajowych.

Wszystkie te argumenty są jednak doskonale znane polskim politykom. Niestety od kilku lat żadnej ekipie się nie udało, a raczej im się nie chciało zlikwidować tej daniny. Podatkiem od zysków kapitałowych rządzi bowiem swoista reguła. A mianowicie mało któremu politykowi się on podoba , większość postuluje jego likwidację, ale dzieje się tak tylko do czasu, gdy jest się w opozycji do rządu.

Gdy w listopadzie 2005 roku władzę przejmował PiS jego jednym z postulatów było uwolnienie oszczędności od podatku Belki. Zapowiadał to jeden z najbliższych doradców ówczesnego nowego premieraKazimierza Marcinkiewicza, Marek Zuber, który mówił z wielkim przekonaniem _ to, że podatku od zysków kapitałowych nie będzie od stycznia, jest już klepnięte _.

Nie inaczej było dwa lata później, gdy władzę przejmowała Platforma Obywatelska i PSL. Lider ludowców i wtedy kandydat, a obecnie wicepremier i minister gospodarki, Waldemar Pawlak obiecywał: _ chcemy znieść podatek Belki od oszczędności i inwestycji kapitałowych jeszcze w tym roku, by obowiązywało to już przy rozliczeniu podatkowym za 2007 rok. _

W obu przypadkach na zapowiedziach i obietnicach się skończyło. W pierwszym przypadkuZyta Gilowska, minister finansów w rządzie Marcinkiewicza już w lutym 2006 roku ucięła jakiekolwiek dywagacje na temat możliwości zniesienia podatku Belki krótkim stwierdzeniem: _ Na to żaden minister finansów, w tym ja, nie może sobie pozwolić. _

Dokładnie dwa lata później niemal identyczną deklarację wypowiedział jej następca w rządzieDonalda Tuska, Jan Rostowski, który stwierdził: _ widzę bardzo duże problemy, graniczące z niemożliwością, ze zlikwidowaniem podatku od zysków giełdowych. _

A żeby było jeszcze śmieszniej słowa te padły z ust ekonomistów, którzy dotychczas byli uznawani za liberałów.

W imię czego politycy i ekonomiści głupieją w obliczu podatku Belki? Dlaczego zmieniają swoje poglądy o 180 stopni w przeciągu kilku dni? Odpowiedź jest prosta. Jak to mawiał były selekcjoner polskiej reprezentacji w piłce nożnej, a później poseł w biało czerwonym krawacie: Kasa misiu, kasa.

Okazuje się bowiem, że te parę miliardów wpływów z tytułu podatku Belki, jakie co roku zasilają budżet, to jedna z pewniejszych i łatwiejszych do pozyskania jego pozycji. Poza tym prawdopodobieństwo tego, że ktoś będzie protestował równa się w praktyce zeru. Inwestor i ciułacz to nie rolnik czy górnik, on nie będzie się bił o swoje, wylewając gnojowice przed ministerstwem lub organizując marsze gwiaździste na stolicę. On machnie na to ręką. Niestety.

Autor jest dziennikarzem Money.pl

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)