Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Dyrektywa + monopol = śmierć branży

0
Podziel się:

Zdarzyło się nam referendum akcesyjne, w którym jak jeden mąż więcej niż 3/4 z nas opowiedziało się jako naród za Unią Europejską. Jednak w spadku po nowym kraju otrzymaliśmy nie tylko obiecaną pomoc w postaci wszelkich dotacji, funduszy, programów i gwarancji. Musieliśmy i nadal musimy przyjmować setki dziwnych i nie do końca stosowalnych w polskich warunkach przepisów.

Dyrektywa + monopol = śmierć branży

Dużo racji jest w powiedzeniu, iż nieszczęścia chodzą parami. Niestety, prawdziwe jest również i drugie przysłowie, w którym szewc był winien a cygana powiesili, czy odwrotnie. Ale po kolei.

Zdarzyło się nam referendum akcesyjne, w którym jak jeden mąż więcej niż 3/4 z nas opowiedziało się jako naród za Unią Europejską. Jedni dlatego, „żeby wnukom było lepiej”, inni „bo Rosja czeka za drzwiami”, jeszcze inni marzyli „o życiu w normalnym kraju” bez korupcji, bzdur i z prawami człowieka nie tylko na papierze. Wyszło jak wyszło, nie czas płakać nad rozlanym mlekiem. Jednak w spadku po nowym kraju otrzymaliśmy nie tylko obiecaną pomoc w postaci wszelkich dotacji, funduszy, programów i gwarancji. Musieliśmy i nadal musimy przyjmować setki dziwnych i nie do końca stosowalnych w polskich warunkach przepisów. I to jest to pierwsze nieszczęście z przysłowia.

Mianowicie unijna dyrektywa o tzw. energii odnawialnej zmusza nas do uzyskiwania określonego procentu energii (z roku na rok ten procent rośnie – w 2005 roku 2,85%) z tzw. źródeł odnawialnych. Nikt jednak nie pomyślał, że u nas w kraju ani nie ma specjalnie tradycji i potrzeby korzystania z takich źródeł, ani nie ma sprzyjających warunków geograficznych (nie ma gdzie budować wydajnych elektrowni wiatrowych i wodnych), zaś ewentualne projekty, które byłyby w miarę opłacalne są tak kapitałochłonne, że nikt nie przeznaczy w Polsce tak dużych pieniędzy w tak mało opłacalny interes. Tym bardziej, że zużycie energii nie rośnie, moce produkcyjne elektrowni konwencjonalnych o kilkadziesiąt procent przekraczają popyt, zaś surowców energetycznych mamy w bród.

UE się jednak uparła i nasze elektrownie muszą wytworzyć w przyszłym roku 2,85% energii w sposób „odnawialny” – choćby im to przyniosło nie wiem jak duże straty. Elektrownie wpadły na pomysł jak to zrobić ... W tym miejscu jednak należy opisać drugie nieszczęście z przysłowia.

Otóż jako jeden z nielicznych krajów na świecie kochamy monopole. Ba, my wręcz pieczołowicie budujemy wciąż nowe wymyślając sobie na poczekaniu tysiące bzdurnych argumentów na ich obronę. W rezultacie mamy, to co mamy – czyli m.in. Lasy Państwowe, absolutnego monopolistę w dostarczaniu na polski rynek surowca dla przemysłu drzewnego i papierniczego. Monopolista ten to kura znosząca złote jaja, tyle że w sposób tak zawiły, iż w rezultacie budżet państwa widzi tylko cząstkę tego zysku.

Lasy Państwowe ustalają ceny surowca metodą „z księżyca” i właśnie kilka dni temu ogłosiły kolejną podwyżkę surowca. Od nowego roku drewno tartaczne średnio drożeje o 10%, paletowe o 40%, zaś papierówka o 20%. Nie muszę chyba przy tym wspominać, iż już kilkakrotnie w tym roku mieliśmy do czynienia z mniejszymi podwyżkami. Decyzja, jak zwykle zresztą, nie jest umotywowana żadnym argumentem. Drewna niestety nie można sprowadzać z zagranicy – gdyż koszty transportu są za drogie.

Nie dziwota więc, iż większości tartaków, papierni, producentów płyt, palet i półproduktów z drewna czeka bankructwo. Już teraz część z nich (np. Kronospan ze Szczecinka, Pfleiderer z Grajewa) rozważają wstrzymanie produkcji w kraju i przeprowadzkę do państw ościennych. Doszło do tego, że taniej jest sprowadzać na wpół przerobione drewno z Niemiec niż produkować je z polskiego surowca. Z Czechami, Słowacją czy Litwą nie ma nawet porównania. Pytanie brzmi, czy w ślad za przetwórcami surowca nie pójdą także przetwórcy półproduktów (mam na myśli przede wszystkim firmy meblarskie).

Branża drzewna i papiernicza to jeden z ostatnich sektorów gospodarki, który dotychczas dynamicznie się rozwijał, przynosił wysokie wpływy z eksportu i dawał zatrudnienie zwłaszcza tam gdzie jest duże bezrobocie – np. na prowincji Pomorza czy Warmii i Mazur. Po zniesieniu ceł na chińskie tekstylia, drugą klęskę sobie sami fundujemy w sektorze drzewno-papierniczym, co łącznie spowoduje w ciągu roku lawinowy wzrost bezrobocia i znacząco osłabi wzrost gospodarczy poprawiając jeszcze bardziej koniunkturę naszym sąsiadom.

Czas najwyższy teraz połączyć nasze dwa nieszczęścia. Myślicie może Państwo, że Lasy Państwowe przejmują się upadkiem przemysłu drzewnego i papierniczego? Jesteście w błędzie, być może bowiem Lasom jest to na rękę. Na horyzoncie bowiem pojawił się inny klient, który kupi każdą ilość drewna i zapłaci za nie o 50% drożej niż płaciły dotychczas papiernie. Tym klientem są... elektrownie. One muszą spełnić unijne dyrektywy, a nasze przepisy da się nagiąć w ten sposób, aby spalanie drewna potraktować jako produkcję energii z surowca odnawialnego. Elektrownie dopłacą do tego interesu byle mieć święty spokój i nie musieć budować elektrowni wiatrowych i zamrażać gigantycznych sum w ten chwiejny interes, których przecież nie mają. A ostatecznie zawsze można podnieść tę cenę za kilowatogodzinę o kilka groszy...

Tak więc w przyszłym roku nasze drewno w wyniku mądrych dyrektyw UE i jeszcze mądrzejszej dyrekcji LP rozwieje się wraz z dymem wylatującym z kominów elektrowni, zaś pracownicy w Szczecinku, Grajewie, Wieruszowie, Świeciu, Ostrołęce, Kostrzyniu pójdą na zasłużony bezpłatny odpoczynek, zastąpią ich koledzy w Czechach, Słowacji, Rumunii, Litwie czy Ukrainie.

I tak, niczemu niewinna branża upadnie i poniesie wszelkie ciężary zjednoczonej głupoty urzędników unijnych i krajowych, którzy być może nawet pod koniec roku rozdadzą sobie premię za wydajną pracę i wybitne zasługi. Zupełnie jak w tym drugim przysłowiu, które cytowałem na początku felietonu.

Autor jest doktorem nauk ekonomicznych i wykładowcą w Instytucie Zarządzania Politechniki Łódzkiej.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)