Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: Skarbówka zapewni każdemu urzędnika prowadzącego

0
Podziel się:

Sam McGyver mógłby się uczyć pomysłowości od naszych Urzędów Skarbowych. Media ostatnio doniosły o kolejnej interpretacji podatkowej, dokonanej z iście ułańską fantazją w Katowicach. Osoby pomagające sobie wzajemnie w ramach tzw. Banku Czasu winny płacić podatek od uzyskanych w ten sposób korzyści.

Dzik: Skarbówka zapewni każdemu urzędnika prowadzącego

Rozumowanie urzędnika - choć przełożeni starali się później z niego wycofać - było następujące: Ludzie mogą się umówić, że ktoś umyje komuś okna w zamian za godzinę korepetycji z angielskiego. Ale przecież usługi te mogą mieć różną wartość rynkową i ten, kto według wyceny rynkowej zyskuje, odnosi korzyść finansową, która powinna zostać opodatkowana.

Idea sąsiedzkiej wymiany usług jest bardzo budująca. Poza oczywistymi korzyściami dla jednostek i umacnianiem więzi społecznych, stanowi świetny materiał na lekcję ekonomii. Na prostych przykładach z życia studenci mogliby łatwo zrozumieć koncepcję przewagi komparatywnej, czy pojęcia z zakresu teorii użyteczność. Mogliby zwłaszcza zrozumieć, że w takich transakcjach kluczową sprawą jest subiektywna użyteczność pomocy, a nie wycena rynkowa podobnych usług.

Istnieją oczywiście przypadki, gdy takie wzajemne przyjacielskie świadczenia powinny zwrócić uwagę organów Państwa. Przykładem może być głośna sprawa ministra Pawła Grasia, który mieszkał w domu znajomego biznesmena w zamian za opiekę nad posesją.

[ **

Frankowska: Absurd to produkt nie tylko PRL-u** ]( http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/frankowska;absurd;to;produkt;nie;tylko;prl-u,244,0,518644.html )
Nie powinno się jednak budować prawa ekstrapolując skrajne 1 procent sytuacji na pozostałe 99 procent. Tym bardziej, że w Polsce, dziwnym trafem, skrupulatny fiskus chętniej ściga szaraczka niż ministra czy multimilionera.

Interpretacja katowickiej skarbówki jest nie tylko dziwaczna ekonomicznie, ale przede wszystkim przeraża skalą ingerencji w życie społeczne. Skoro bowiem fiskus zaczyna się przyglądać, jak sąsiad pomaga sąsiadowi, to czemu nie pójść krok dalej?

W poprzedniej ekipie rządzącej zrodził się pomysł rejestracji związków nieformalnych. Tam chodziło o kwestie moralne, ale przecież równie ważne mogą okazać się kwestie skarbowe. Wszak w związku nieformalnym dwoje ludzi, obcych sobie z podatkowego punktu widzenia, świadczy jedno drugiemu różne _ usługi _, bez żadnej rejestracji i rynkowej wyceny.

[ **

Płacimy podatki od podatków. Nawet pięć razy** ]( http://www.money.pl/podatki/wiadomosci/artykul/placimy;podatki;od;podatkow;nawet;piec;razy,255,0,458751.html )
Aż się prosi, by taka para otrzymała skarbowego _ urzędnika prowadzącego _, który zewidencjonuje i przeliczy rejestr korzyści. Serce urzędnikowi rośnie na myśl, ile podatków można by ściągnąć od przeciętnego konkubinatu, nie mówiąc już o frajdzie związanej z wyceną co pikantniejszych _ usług _.

Mały zgrzyt całego pomysłu to stawianie Państwa w roli sutenera, ale powiedzmy sobie szczerze - to drobiazg. W katowickiej wykładni odnajdziemy myśl przewodnią, że interpretacje skarbowe górują nad pozostałym porządkiem wszechświata. Zatem do dzieła, skarbówko, masz jeszcze tyle do zrobienia!

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)