Nagłe złagodzenie stanowiska strony rosyjskiej w kwestii określenia odpowiedzialnych za wybuch II Wojny Światowej wielu odebrało jako udany efekt presji z naszej strony. W rzeczywistości może być to jedynie sprytne zagranie strategiczne.
Domokrążcy często stosują technikę sprzedaży zwaną _ drzwiami w twarz _. Polega ona na tym, że najpierw proponują klientowi zakup, powiedzmy, super-drogiego odkurzacza, wiedząc, że ten i tak odmówi. Gdy słyszą odmowę, nie ciągną tematu, ale proponują za to zakup tanich garnków. Klient traktuje to zachowanie jako ustępstwo ze strony akwizytora i by być równie miły zgadza się na zakup niepotrzebnego złomu.
Strona rosyjska mogła działać według tej strategii - zapowiadać mocne uderzenie, zyskując jednocześnie poklask u swoich obywateli, ale ostatecznie zaproponować stanowisko nijakie, w stylu _ każdy jest trochę winny, niech ocenią historycy _. Stanowisko to samo w sobie byłoby odebrane negatywnie, ale teraz może być postrzegane jako akt rozsądku, by nie rzecz pokory i jeszcze ułatwić Putinowi ugranie paru kart w innych negocjacjach z naszymi władzami.
Znajdą się nawet dziennikarze, którzy będą go usprawiedliwiali - dobry premier, chciałby potępić Stalina, ale nie może, bo rosyjski lud tego nie zrozumie. Prawdziwe intencję strony rosyjskiej są jednak wystarczająco jasne, o czym świadczy zwołana równolegle konferencja wywiadu, ujawniająca rzekome dowody współpracy II Rzeczpospolitej z hitlerowskim reżimem.
Machiavelli niewątpliwie mógłby pogratulować Władimirowi Putinowi strategicznego majstersztyku. Prawdziwe brawa jednak należą się Prezydentowi Kaczyńskiemu, który nie wpisał się w narzucaną konwencję i przedstawił nasze stanowisko w sposób daleki od dyplomatycznej delikatności.
Na koniec swoje trzy grosze do sprawy dorzucił niespodziewanie Izrael. Szef centrum Szymona Wiesenthala Efraim Zuroff i przedstawiciel izraelskiego MSZ Aviva Raz stwierdzili, że porównywanie zbrodni stalinowskich do hitlerowskich jest niestosowne, bowiem holocaust był bezprecedensowy i z niczym nieporównywalny.
Izrael jest znany z bezpardonowej walki z tzw. kłamstwem oświęcimskim. Trochę gorzej, gdy autorytatywnie stwierdza, które historyczne prawdy są nadrzędne, a które mniej ważne. Historyczne prawdy prawdziwsze mogą się z czasem stać równie problematyczne jak historyczne fałsze.
Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności.