Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Dzik: W czasach kryzysu nawet grzeszyć się nie chce

0
Podziel się:

O tym, że obecny kryzys światowy jest największy od roku 1929 wiedzą już chyba wszyscy. Coraz widoczniejsze staje się również to, ze kryzys jest nie tylko większy - jest również inny.

Dzik: W czasach kryzysu nawet grzeszyć się nie chce

O tym, że obecny kryzys światowy jest największy od roku 1929, wiedzą już chyba wszyscy. Coraz widoczniejsze staje się również to, ze kryzys jest nie tylko większy - jest również inny, bo uderza w segmenty, które dotąd były wybitnie kryzyso-odporne.

Dotychczas przemysł dóbr luksusowych i technologicznych gadżetów był niewrażliwy na cykle koniunkturalne. Specjaliści od marketingu dbali, by ludzie niezależnie od sytuacji w gospodarce zaspokajali swoją próżność i podążali za wyznaczającymi trendy _ celebrytami _.

Tym razem jednak kryzys sięgnął i tego segmentu, na skraju bankructwa znalazł się producent luksusowej porcelany Wedgwood, firma Chanel zwolniła w grudniu 200 pracowników, na targach Consumer Electronic Show nie licytowano się, kto ma ekran LCD o większej przekątnej albo czyj notebook wysadzany jest większą liczbą brylantów - było skromnie.

Okazuje się również, ze nawet te usługi, które najsilniej bazują na ludzkich słabościach, nie są odporne na kryzysowe tsunami. Gospodarcza zapaść nie oszczędza nawet grzesznych przyjemności.

Miejscem do którego Amerykanie uciekali, by zapomnieć o wszystkich problemach, była mekka hazardzistów i półlegalnej prostytucji - Las Vegas, zwane również _ Miastem Grzechu _. Tamtejsze skromnie wyglądając lotnisko przyjmowało 35 milionów pasażerów rocznie. Dla turystów powstawały kolejne super-hotele, których koszt budowy przekraczał magiczną sumę miliarda dolarów.

Nawet po zamachach z 11 września 2001 Las Vegas potrafiło szybko się otrząsnąć i kontynuować stabilny trend wzrostowy przychodów z hazardu i innych usług - przy bezrobociu bliskim zeru i szybko rosnących cenach nieruchomości.

Teraz bezrobocie w Las Vegas jest najwyższe od 20 lat. Kryzys dopadł stolicę hazardu w momencie, gdy pobity miał zostać kolejny rekord - powstawał ultra-luksusowy kompleks Echelon kosztujący niemal 5 miliardów dolarów. Budowę wstrzymano, zwolniono 800 pracowników, siedem potężnych dźwigów zamarło w bezruchu. Trudno o bardziej bolesny cios w amerykański etos bycia _ największym, najwyższym, najdroższym _.

W ubiegłym tygodniu amerykańską opinię publiczną zaszokowały ikony przemysłu pornograficznego Larry Flynt i Joe Francis, występując z inicjatywą dofinansowania swojej branży kwotą 5 miliardów dolarów argumentując, że _ Amerykanie mogą żyć nawet bez samochodu, ale nie bez seksu _. Przychody przemysłu dla dorosłych faktycznie spadły w ciągu roku o ponad 20 procent.

Ten kryzys to nowa jakość - maleje snobistyczna konsumpcja na pokaz, spada nawet popyt na hazardowe złudzenia i niemoralne _ świerszczyki _. Znika również obowiązkowy optymizm, czego przykładem jest wycofanie się koncernu LG z hasła _ Life's Good _, jako niestosowanego w trudnych czasach.

Zapewne to objawy ciężkiego marazmu, ale może czegoś więcej - powrotu Ameryki do swoich surowych, purytańskich korzeni. Drugi wariant wydaje się mało prawdopodobny, ale historia nie takie przetasowania już widziała. Wówczas teoria o _ oczyszczającym _ działaniu kryzysu nabrałaby zupełnie nowego znaczenia.

ZOBACZ TAKŻE:

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności,
autorem publikacji z zakresu ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu.
Współpracuje z miesięcznikiem psychologicznym _ Charaktery _.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)