Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Fatamorgana po brukselsku

0
Podziel się:

Gdyby przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego zajrzał do polskiego kalendarza, dowiedziałby się, że nadchodzi wyborczy listopad, a opinia ludu dobrze się żywi hasłami o karze śmierci.

Fatamorgana po brukselsku

Przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy napisał list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Rene van der Linden przypomniał jasno i zdecydowanie, że Polska wstępując do Unii Europejskiej, zobowiązała się utrzymać zniesienie kary śmierci, ponieważ jest to podstawową zasadą członkostwa.

W odpowiedzi minister Maciej Łopiński odparował natychmiast, że pan prezydent nie ma najmniejszych zamiarów schizmatycznych. Wysoki urzędnik kancelarii szefa państwa oświadczył tym samym Brukseli, że my w swoim mniemaniu jesteśmy mądrzy, sprytni i przebiegli, oni natomiast mają omamy. Roi im się na przykład w ich przetłuszczonych komórkach mózgowych, że nasz prezydent powiedział w wywiadzie radiowym, iż był, jest i będzie zwolennikiem tej kary, a rezygnując z niej państwo funduje przestępcom niewyobrażalną przewagę nad ofiarami.

Czegóż oni w tej Brukseli nie wymyślą! Przecież Roman Giertych nie przygotował projektu zmiany kodeksu karnego, który ma umożliwić przywrócenie kary śmierci za szczególnie okrutne zbrodnie, a LPR wcale nie zbiera podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie w tej sprawie referendum. Owszem, jakieś projekty są i jakieś autografy się gromadzi, ale może chodzić o ogłoszenie kolejnej amnestii? Dla wszystkich, którzy od czterdziestego piątego nie zdołali zrobić matury. Niech posłowie „Samoobrony” po zawodówce też mają dyplomy dojrzałości. W końcu koalicja zobowiązuje.

I co z tego, że Andrzej Lepper zapowiada, iż trzeba przycisnąć Unię, żeby „temacie kary śmierci” zmieniła przepisy. Mało to rzeczy mówił szef partii barykadowej, zanim przeistoczył się w wodza partii salonowej? Minister Łopiński dał jasno Brukseli do zrozumienia, żeby nie przejmowała się tym, że u nas powstają jakieś projekty, że wciąga się społeczeństwo w jakieś referenda i że w ogóle politycy coś mówią w radiu czy telewizorze.

Nieszczęście Brukseli polega na tym, że podchodzi serio do wyskoków elit, które w Polsce specjalnie już nikogo nie dziwią. Fala brutalnych zbrodni przeraża, ale zarówno prezydent Kaczyński, jak i Roman Giertych pospołu z Andrzejem Lepperem dobrze wiedzą, że kara śmierci tej fali nie powstrzyma. Wystarczy sprawdzić w państwach, które utrzymały szubienice i krzesła elektryczne, ze Stanami Zjednoczonymi na czele.

Gdyby przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego zajrzał do polskiego kalendarza, dowiedziałby się, że nadchodzi wyborczy listopad, a opinia ludu dobrze się żywi hasłami o karze śmierci. 3 mln mieszkań nie można zaserwować jej po raz drugi, ponieważ w epoce przed Giertychem amnestie nie obejmowały matur i ludzie przeważnie potrafią liczyć. Mogliby więc zapytać, ile z obiecanej puli zbudowano od poprzednich wyborów. A wtedy nawet Jacek Kurski, mistrz propagandy wagi ciężkiej, by nie pomógł.

unia
wybory
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)