Według gazety, informacje o gangu w komendzie głównej jej reporterzy dostali od komendanta policji w Łodzi, a ten z kolei otrzymywał je od szefa CBŚ w Olsztynie. Kilka dni temu, ujawniając rzekomą aferę, dziennik podawał, że korzystał z dwóch niezależnych źródeł.
Gazeta Wyborcza oskarża o autorstwo prowokacji i spreparowanie materiałów szefa olsztyńskiego CBŚ Jana Markowskiego. Dziennik pisze, że nie zna jego motywów.
Redaktorzy Wyborczej - Piotr Pacewicz i Piotr Stasiński przepraszają czytelników za opublikowanie nieprawidziwych informacji, zapowiadają jednak, że będą teraz dociekać, dlaczego doszło do prowokacji, której ofiarą padli - według nich - gazeta i szef łódzkiej policji.
Sprawa opisana przez Gazetę Wyborczą 23 maja wywołała polityczną burzą w mediach i wśród polityków. Posadę wiceministra spraw wewnętrznych i administracji stracił odpowiedzialny za policję Andrzej Brachmański. Premier zdymisjonował go uznając, że Brachmański ponosi polityczną odpowiedzialność za chaos, w jakim znalazła się policja i za pogorszenie jej wizerunku.
Na swoim stanowisku pozostał natomiast szef resortu Ryszard Kalisz, który w dzień opisania rzekomej afery oddał się dyspozycji premiera.
Zdymisjonowany Brachmański zarzucił szefowi rządu, że nie zależy mu na porządkowaniu spraw policji, a jedynie na pozbyciu się hałasu wokół niej. Według byłego wiceministra, doniesienia dziennika były nieprawdziwe.