Istnieje konflikt między Zbigniewem Religą a Zytą Gilowską w sprawie podwyżek dla lekarzy. Minister zdrowia domaga się dodatkowych pieniędzy z budżetu na podwyżki dla nich. Wicepremier woli natomiast obniżać narzuty na płace, co w konsekwencji oznacza podwyżki.
Tak donosi "Gazeta Wyborcza" i tłumaczy, że Religa liczy jednocześnie, iż prezydent Kaczyński nakłoni Zytę Gilowską, aby budżet płacił wyższe składki zdrowotne za rolników i bezrobotnych.
Dzięki temu Narodowy Fundusz Zdrowia miałby 11 miliardów złotych na podwyżki dla lekarzy. Obecnie za 10 milionów rolników i bezrobotnych budżet wpłaca do NFZ ponad 2 miliardy złotych składek. W tym samym czasie 23 miliony podatników płaci za siebie prawie 40 miliardy złotych.
Wicepremier Gilowska powiedziała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że widzi korzyści z wprowadzenia symbolicznych opłat, zwłaszcza za wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Pełnią one bowiem dla wielu grup pacjentów psychoterapeutyczną funkcję.
Zyta Gilowska opowiada się także za obniżeniem składki rentowej i tłumaczy, że przyniesie to uboczny skutek w postaci wzrostu wynagrodzeń. Wzrost ten obejmie lekarzy, pielęgniarki i nauczycieli. Słowem - wszystkich zatrudnionych.
Zyta Gilowska jest również przeciwna proponowanej przez ministra Religę składce pielęgnacyjnej. Powiedziała w "Gazecie Wyborczej", że oznaczałoby to wzrost stawki składki na ubezpieczenie zdrowotne. A tej bez zakotwiczenia systemu opieki zdrowotnej zwiększać nie wolno.