Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Ile kosztuje zakaz palenia?

0
Podziel się:

11,7 mld złotych - to udział branży tytoniowej w zeszłorocznych wpływach do budżetu. Money.pl sprawdza, kto straci na zakazie palenia w miejscach publicznych.

Ile kosztuje zakaz palenia?
(PAP/Andrzej Grygiel)

Od dziś Francuzi nie będą mogli zaczynać poranka od kawy z papierosem w swojej ulubionej kafejce. Na terenie całego kraju obowiązuje zakaz palenia w miejscach publicznych i zakładach pracy. Następnym krajem może być Polska. Lada chwila do laski marszałkowskiej trafi projekt ustawy w tej sprawie.

W Polsce pali od 9 do 10 milionów osób. I jesteśmy w czołówce europejskiej tuż za Grecją pod względem ilości nałogów. Zakaz palenia w miejscach publicznych może być tragedią zarówno dla branży tytoniowej jak i pubów, w których nad mała czarną czy kuflem piwa codziennie spotykają się dziesiątki osób, żeby porozmawiać i wypalić papierosa.

„Sejmowa komisja zdrowia przyjęła zaproponowany przez profesora Jacka Janssema projekt ustawy o zakazie palenia w miejscach publicznych. I z pozytywną rekomendacją przekaże go lada chwila do laski marszałkowskiej” – powiedział Money.pl poseł Tadeusz Cymański. _ Parlamentarzyści chcą całkowicie zabronić palenia w miejscach pracy, restauracjach oraz innych zadaszonych miejscach publicznych a także w samochodach w których znajdują się dzieci. _

Projektowi z niepokojem przygląda się branża tytoniowa. „Mamy już pierwsze doświadczenia z tego typu ustawami w innych krajach. W różnych formach zabroniono palić w miejscach publicznych m.in. w Irlandii, Wielkiej Brytanii i w Italii. Wiemy, że w pierwszym okresie po wprowadzeniu takiego zakazu spada sprzedaż wyrobów tytoniowych" – mówi Marek Kosycarz z British American Tabacco. „Choć zazwyczaj po jakimś czasie sprzedaż wraca do normy” – dodaje.

W Polsce może być jednak inaczej. Jesteśmy w grupie najwięcej palących narodów europejskich. Część osób po wprowadzeniu takich restrykcji może po prostu spóbować rzucić palenie.

Wpływy ze sprzedaży tytoniu to 1/4 funduszy NFZ

Powodem ograniczenia miejsc, w których można palić, jest troska o zdrowie. Według danych tylko na terenie Unii Europejskiej każdego roku umiera 650 tys. palaczy, a także 80 tys. osób, które były biernymi palaczami. Z drugiej strony, akcyza ze sprzedaży papierosów jest jednym z filarów budżetu. W zeszłym roku skarb państwa dzięki branży tytoniowej zebrał 11.7 miliarda zł czyli siedem proc. ogólnych wpływów do budżetu. Ta kwota stanowi jedną czwartą tegorocznych funduszy Narodowego Funduszu Zdrowia. Paradoksalnie więc lekarze walczący z paleniem mogą podcinać gałąź na której siedzą.

ZOBACZ TAKŻE:
Za papierosa na brukWłaściciele restauracji oficjalnie przekonują, że nie stracą z powodu zakazu palenia. „Może być tylko większe zamieszanie, bo ludzie będą bez przerwy wychodzić przed budynek, żeby zapalić” – ocenia Wojciech Romaniuk współwłaściciel hotelu i oraz nightclubu oraz jednocześnie poseł Samoobrony. „W tej chwili w restauracji mam dwie sale: dla płacących i dla niepalących. Większość gości korzysta z tej ostatniej” – dodaje.

Zysk dla zdrowia, 15-procentowe straty w budżecie

W Irlandii wprowadzenie całkowitego zakazu palenia w miejscach publicznych spowodował początkowo spadek obrotów w restauracjach i PUB-ach o 15 proc. Potem jednak zaczęły wracać do normy.

O pomyśle projektu ustawy dotyczącej wprowadzenia całkowitego zakazu palenia w miejscach publicznych poseł restaurator dowiedział się od nas. Jako przedsiębiorca twierdzi, że po wejściu w życie nowych przepisów nie straci klientów. Ale jego koledzy po fachu mogą stracić źródło zysku.

Stracą restauracje...

Tajemnicą poliszynela jest jednak fakt, że wielkie koncerny tytoniowe płacą najbardziej modnym klubom, restauracjom itp. za wyłączność na sprzedaż swoich wyrobów oraz dobre eksponowanie towar za barem. „Kwoty są_ Posłowie sami często łamią przepisy i palą na korytarzach, zamiast w specjalnie do tego wyznaczonych miejscach w gmachu Sejmu. _ naprawdę duże. Mam wrażenie, że czasem opłaca się prowadzić knajpę wyłącznie dla tych pieniędzy, niż użerać się z klientami” – mówi osoba związana z branżą tytoniową. Wynika to z faktu ustawowego ograniczenia możliwości reklamowania wyrobów tytoniowych w mediach. „Sprzedaż w takich miejscach jest w sumie niewielka w porównaniu z kioskami, ale klienta lepiej zapamiętuje markę i nawet jeśli palił wyroby konkurencji może przejść o nas” – mówi nasz rozmówca.

Po wprowadzeniu zakazu palenia w miejscach publicznych jeszcze bardziej zmniejszy się liczba chętnych na papierosy kupowane w pubach, restauracjach i hotelach. A to może zniechęcić branżę tytoniową do tej formy reklamy.

Z drugiej strony, nowe przepisy mogą okazać się martwe tak jak ma to miejsce z tymi, które obowiązują obecnie. W 1995 roku posłowie przyjęli projekt ustawy gwarantujący wydzielane w pracy palarni i stref dla palaczy w restauracjach i pubach. Sześć lat później kolejna ustawa przyniosła całkowity zakaz reklamy tytoniu. Jednak w międzyczasie pojawiły się nowe nośniki reklam, których ten zakaz nie dotyczy. A policja nie karze mandatami osób palących poza wyznaczonymi miejscami.

... a zyskają innowacyjni przedsiębiorcy

Z drugiej strony zakaz palenia może spowodować powstanie nowych firm i usług. W Japonii, gdzie obowiązują wyjątkowo restrykcyjne przepisy, powstały np. obwoźne punkty, w których można zapalić papierosa. Specjalne samochody z komfortowo urządzonymi salonikami parkują koło firm, czy w pobliżu przystanków autobusowych. Za niewielką opłatą można wejść do środka i w luksusowych warunkach spokojnie zapalić papierosa. Ewentualny zakaz palenia może więc rozwiąć biznes.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)