Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Internet jest pełen naciągaczy. Nie daj się wykiwać

9
Podziel się:

Z jak szybkiego internetu korzystamy? Co w nim robimy? Ile za niego płacimy? Choć na ten temat przeprowadzono już badania, chcemy sprawdzić to sami. W artykule poniżej znajdziecie nasz Narodowy Test Internetu. Zachęcamy do wzięcia w nim udziału.

Internet jest pełen naciągaczy. Nie daj się wykiwać

Rozwój technologii i Internetu ułatwił życie wszystkim, w tym... różnego rodzaju naciągaczom. Niestety.

Z jak szybkiego internetu korzystamy? Co w nim robimy? Ile za niego płacimy? Choć na ten temat przeprowadzono już badania, chcemy sprawdzić to sami. W artykule poniżej znajdziecie nasz Narodowy Test Internetu. Zachęcamy do wzięcia w nim udziału.

Gdy ktoś chce od nas pieniądze

Cyberoszuści stosują mniej lub bardziej wyrafinowane metody, żeby skłonić nas do przekazania im pieniędzy. Sposobów jest niezliczona ilość, zwykle jednak bazują one na bardzo podobnym i prostym schemacie. Oszust przedstawia niezwykle korzystną okazję, dzięki której możemy zarobić mnóstwo pieniędzy albo uzyskać inne korzyści. Drobny szczegół: musimy spełnić określony warunek, którym najczęściej jest przekazanie pieniędzy. Brzmi zupełnie nieskutecznie? A ciągle działa.

Jednym z najpopularniejszych sposobów jest grupa przestępstw, które można określić zbiorczą nazwą "oszustw nigeryjskich". Ofiara dostaje maila, czasem pisanego łamaną polszczyzną czy angielszczyzną, z opisem nieprawdopodobnej historii, w wyniku której możemy wejść w posiadanie niewyobrażalnego bogactwa. Warunkiem jest dokonanie najpierw jakieś opłaty. Czasem po jej dokonaniu ofiara jest informowana, że nastąpiły jakieś nieprzewidziane przeszkody i proszona jest o kolejne wpłaty. W końcu kontakt się urywa i rozpływają się marzenia o bogactwie. Zadziwiające, ale ten numer, mimo swojej absurdalności, cały czas jest skuteczny. Kluczowym elementem jest skala. Oszuści rozsyłają dosłownie miliony maili. Przy takiej ilości zawsze ktoś się nabierze.

Inną, ostatnio często spotykaną odmianą tego oszustwa, są próby wyłudzenia towarów z portali ogłoszeniowych bądź aukcyjnych. Osoby sprzedające są pytane, czy dany przedmiot może być wysłany za granicę. Jeśli tak, sprzedawca dostaje sfałszowany dowód przelewu pieniędzy i prośbę o wysyłkę towaru na tej podstawie. Jeśli to nastąpi, wiadomo – kontakt się urywa.

Plagą są również maile z informacjami o wygranych w loteriach. Żeby taką nagrodę otrzymać, trzeba się jednak skontaktować się z organizatorem. I ponownie, niezbędna jest wpłata pewnej kwoty...

Najprostszą obroną przed tego typu oszustwami jest po prostu zdrowy rozsądek. Nie można wygrać w loterii, w której nie wzięło się udziału. Marne są szanse na wykup kopalni diamentów w Afryce. Jeżeli ktoś w Internecie pisze z prośbą o pieniądze, to na 99,99 proc. jest to próba wyłudzenia. I kropka.

Metody bardziej subtelne

Świadomość internetowa ciągle rośnie, więc i wyłudzacze stają się coraz sprytniejsi. Oferują np. nieistniejące towary lub usługi w niezwykle korzystnych cenach. Mechanizmy są różne. Zdarza się, że powstają całe fałszywe sklepy internetowe. W takich wypadkach na lodzie zostają setki lub nawet tysiące klientów, którzy nigdy nie dostali towaru, za który przecież zapłacili. Jak rozpoznać "lewy" sklep? Tutaj reguł nie ma – najlepiej każdorazowo zweryfikować daną stronę, szczególnie jeśli coś wygląda podejrzanie (np. niskie ceny). I na to też nie ma złotego środka: trzeba szukać, choćby komentarzy, samodzielnie. Google nie boli!

- Oszuści tworzą własne fałszywe sklepy, reklamujące się w wyszukiwarkach i kuszące wyprzedażami – mówi nam Przemysław Jaroszewski z Cert Polska/NASK, instytucji, która została powołana właśnie do dbania o bezpieczeństwo w polskiej cyberprzestrzeni.

- Dokonując "zakupów" na takich stronach użytkownik traci pieniądze za towar, którego nigdy nie zobaczy, a zdarza się nawet, że przekazuje dane konta e-bankowego czy karty kredytowej złodziejom. W okresie świąteczno-noworocznym dostaliśmy ponad 100 zgłoszeń od osób poszkodowanych przez jeden tylko fałszywy sklep internetowy – każde z nich na kwotę średnio tysiąca złotych. Nie jest to kompletny obraz sytuacji, a wyłącznie to, co wiemy ze zgłoszeń trafiających do nas – dodaje.

Są też oszustwa cokolwiek zaskakujące. Niedawno policja zatrzymała dwóch naciągaczy. Zgłaszali się do osób, które przez Internet poszukiwały zagubionych przez siebie przedmiotów. Podawali się za znalazców, czego dowodem miały być przesyłane zdjęcia. W rzeczywistości przestępcy modyfikowali tylko fotografie zamieszczane w ogłoszeniach. Za zwrot żądali zapłaty – według policji doszło do ok. 40-tu takich przypadków, zaś na konto oszustów miało trafić ponad 5 tys. zł.

Internet – siedlisko naciągaczy

Są i takie oszustwa, które powstały dzięki Internetowi i tylko dzięki niemu są możliwe. Mechanizm? Za stosunkowe niewielkie pieniądze nie dać ludziom nic, albo dać im coś zupełnie nieprzydatnego. Zarobek polega na tym, żeby, korzystając z efektu skali, z wielu małych kwot zebrać jedną dużą sumę.

Sposobów jest mnóstwo. Pewnie wiele razy widzieliście oferty typu "bez wychodzenia z domu". Bez wychodzenia z domu zarobicie mnóstwo pieniędzy, dostaniecie rewelacyjny program, dzięki któremu wygracie w totolotka, zbierzecie bezpłatne doładowania do telefonów itd. Wszystkie te oferty mają jeden wspólny mianownik. To oszustwa.

Oprócz ludzkiej naiwności oszuści liczą na to, że jednostkowe sumy są nieznaczne i nikomu nie będzie się chciało dochodzić zwrotu. Inni zabezpieczają się poprzez zapisy w regulaminach, których faktycznie nikt nie czyta.

Czasami oszuści naprawdę oferują coś bezpłatnie, ale warunkiem jest np. zapisanie się do jakiejś subskrypcji. Może się następnie okazać, iż z jej regulaminu wynika, że codziennie będziemy dostawać SMS-a z prognozą pogody. Za 10 złotych.

Każde wydarzenie oferowane w ramach pay per view generuje mnóstwo stron z rzekomo działającymi transmisjami. Zwykle za dostęp musimy zapłacić np. SMS-em o podwyższonej płatności. Przekierowywani jesteśmy na kolejną stronę i jeszcze następną, ale transmisji nigdy nie zobaczymy. Oszust liczy na to, że 5 zł to za mało, żebyśmy chcieli go ścigać. A nawet gdyby nam przyszło to do głowy, to zapewne w regulaminie znajdują się specjalne klauzule. A regulaminów w Internecie, powtórzmy, nikt nie czyta. Niestety.

Innym przykładem są stronami z tzw. hackami do popularnych gier. Zwykle jest tak, że same gry są bezpłatne, ale za pomocą mikropłatności można zdobywać dodatkowe elementy. Są tacy, którzy oferuję je nielegalnie za dużo mniejsze kwoty. Rzekomo. Bo zazwyczaj takie "hacki" nie działają. Na stronie może nawet nie być żadnych programów, tylko np. animacja, na której widać postęp w ściąganiu pliku. Ten zatrzymuje się np. na 92 proc., informując o błędzie w systemie użytkownika. Nawet gdyby komuś przyszło do głowy spierać się o 2 zł z groszem, to i tak jest bez szans. Bo w regulaminie... No właśnie.

Jednym z najdziwniejszych pomysłów, jakie widziałem, była petycja o koncert Justina Biebera w Polsce. Żeby oddać głos, należało wysyłać SMS za około 5 zł. W regulaminie napisano, że petycja zostanie przekazana managerowi artysty, kiedy przekroczy 30 tys. głosów. Licznik strony był tak ustawiony, żeby nigdy tego nie osiągnąć. Kilkaset osób dało się naciągnąć.

To komu wierzyć?

- Najczęstszą motywacją do oszustw są pieniądze, więc wokół tego celu obraca się najwięcej scenariuszy – mówi Przemysław Jaroszewski z CERT/NASK. - Mogą one mieć różny poziom technicznej finezji, jednak prawie bez wyjątku bazują na tym, że w Internecie działamy bezrefleksyjnie, rutynowo, nie weryfikując informacji z ekranu.

Zdrowy rozsądek i metoda ograniczonego zaufania. Może brzmi to banalnie, ale tak naprawdę nic lepszego do tej pory nie wymyślono. Potwierdza to Jaroszewski:

- Jak w życiu. Jeśli coś wygląda zbyt dobrze, by było prawdziwe, to pewnie prawdziwe nie jest. Od strony technicznej, należy przede wszystkim korzystać z antywirusa oraz dbać o aktualizacje całego stosowanego oprogramowania. Warto także powstrzymać się od korzystania z oprogramowania z niepewnych i pirackich źródeł. Nie tylko ze względu na etykę, ale także na brak gwarancji co do jego bezpieczeństwa – podsumowuje.

Partnerem materiału jest Orange

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(9)
Anka
2 lata temu
Ja się dałam wykiwać i się skończyło w sądzie, pomógł mi adwokat Cejrowski. Gdyby nie on, nie wiem jakby się to wszystko skończyło, bo ucierpiała nie tylko moja kieszeń, ale i zdrowie.
Internauta
6 lat temu
Gdzie sa Urzedy ktrore sa oplacane z naszych podatkow i ktore powinny reagowac na takie oszustwa?? Odpowiedz znamy wszyscy, scigani sa tylko wszyscy ktorzy zle zaparkuja albo przekrocza dozwolona szybkosc, bo tych najlatwie oskubać. O klerach nie wspomnę. Dziadostwo i tyle w temacie
Rekin biznesu
6 lat temu
niedawno ktoś mnie namawiał na zakup Statuy Wolności za 30 dolców - po 3 dniach zastanawiania się odmówiłem
ryba
6 lat temu
nie ma większych oszustów od pis
aa
6 lat temu
a co z klerem to dopiero oszusci