1/7
href="http://manager.money.pl/galerie/zwolennicy-interwencji-na-ukrainie-protestowali-w-moskwie-g714016.html">src="http://static2.money.pl/i/galeria/223/19/696031_m644x431.jpg"/>
fot:
Antywojenne demonstracje są w Moskwie zakazane. Za to władze nie mają nic przeciwko publicznemu wyrażaniu poparcia dla interwencji zbrojnej na Ukrainie. Do takich wniosków dochodzą ci, którzy pilnie obserwowali dzisiejsze wydarzenia w rosyjskiej stolicy.
Od rana kilkaset osób demonstrowało swój sprzeciw wobec wysłania rosyjskiej armii na Ukrainę. Przekonywali oni, że to niepotrzebny rozlew krwi i próba wtrącania się w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Co odważniejsi dodawali, że Rosją rządzą szaleńcy.
Najwidoczniej demonstracje antywojenne nie spodobały się władzom stolicy, bo policja rozpędziła protestujących, zatrzymując około 30 osób. Nie mieli za to problemów uczestnicy demonstracji poparcia ewentualnej interwencji zbrojnej na Ukrainie.
Ponad 20 tysięcy aktywistów rządzącej partii Jedna Rosja i innych pro-kremlowskich ugrupowań przemaszerowało centralnymi ulicami Moskwy wzywając władze do pomocy rosyjsko języcznej ludności Krymu i wschodnich rejonów Ukrainy. Twierdzili, że trzeba ratować tych, którzy uważają język rosyjski jako swój ojczysty i przekonywali, że mieszkańcy Ukrainy wierzą już tylko prezydentowi Putinowi.
Czytaj więcej w Money.pl