Kaczyński powiedział w niedzielę PAP, że gdyby mimo wszystko udało się stworzyć koalicję CDU/CSU i FDP, to "byłaby to jakaś szansa na pozytywną zmianę w Niemczech - próbę wyrwania się z marazmu, który tam trwa od wielu lat".
"Dla nas to byłoby lepsze, bo dobrze rozwijająca się gospodarka niemiecka daje nam szansę na lepszy rozwój, większemu popytowi na polskie towary" - ocenił prezes PiS.
Od ewentualnej prawicowej koalicji Kaczyński oczekiwałby przede wszystkim "wycofania się z tej gry, która do niczego dobrego nie prowadzi, a Polskę stawia w naprawdę niedobrej sytuacji". Wyjaśnił, że ma na myśli "politykę sojuszu Paryż-Berlin-Moskwa".
Jak jednak zaznaczył Kaczyński, Angela Merkel "zaciągnęła pewne zobowiązania w kwestii Centrum Przeciwko Wypędzeniom". "Byłoby dobrze, gdyby uznała, że nie warto tych zobowiązań wypełniać, że nie warto tworzyć czegoś, co - jakby kto tego nie ujmował - jest podważaniem polskiej obecności na Ziemiach Zachodnich" - podkreślił prezes PiS.
Gdyby natomiast - jak mówił - powstała koalicja SPD Zielonych i skrajnej lewicy, to "Niemcy popadłyby w pewną sferę nieprzewidywalności", ze względu na tych ostatnich. "To byłoby na pewno dla nas niedobre" - podkreślił Kaczyński.
W jego opinii, złą stroną dotychczasowej polityki czerwono-zielonej koalicji w stosunku do Polski był sojusz Paryż-Berlin-Moskwa, w którym stolica Niemiec odgrywała bardzo istotną rolę oraz na przykład ostatnia sprawa gazociągu bałtyckiego. Ale - jak zauważył - z drugiej strony lewica prezentuje odmienny od prawicy i korzystniejszy dla Polski stosunek do Centrum Przeciwko Wypędzeniom.