_ _Chciałbym, żebyśmy podchodzili z dystansem do informacji z Ukrainy, jakoby Rosja planowała i chciała zrealizować inwazję na ten kraj. Wojna propagandowa między obiema stronami trwa. Nie wiemy jaka jest prawda - powiedział w TVP Info gen. Gromosław Czempiński. - Nie wyobrażam sobie, że ktokolwiek mógłby Rosjanom przeszkodzić, jeśli chcieliby przeprowadzić zorganizowaną akcję wojskową - dodał były szef UOP.
Ukraińcy informowali o udaremnieniu inwazji na swój kraj, bowiem Rosjanie pod przykrywką misji humanitarnej, uzgodnionej z Czerwonym Krzyżem, mieli próbować przedrzeć się przez granicę. Moskwa zaprzeczyła tym doniesieniom.
Gość TVP Info podkreślił, że Rosjanie mogliby bez problemu przerzucić żołnierzy. Zdaniem gen. Czempińskiego _ wojska ukraińskie są słabo uzbrojone i w nie najlepszej kondycji _, więc nie stawiłyby skutecznego oporu.
- Sądzę i chyba wszyscy zdają sobie z tego sprawę, że Rosja czeka na jakiś pretekst, żeby mogła wkroczyć na Ukrainę - zaznaczył. W oblężonych przez siły ukraińskie miastach dochodzi do dramatu humanitarnego. Separatyści ostrzeliwani są z ciężkiego sprzętu, jednocześnie cierpi ludność cywilna, którą w dużej części stanowią Rosjanie. Zdaniem gen. Czempińskiego, mogłoby to być powodem interwencji Moskwy.
_ - Ukraińcy spostrzegli, jak skuteczna jest działalność ofensywy dezinformacyjnej Rosjan. Kijów przeciwstawia się tej propagandzie. Wcześniej nie przywiązywał do niej takiej wagi. Był skupiony na własnych problemach związanych z Majdanem - _stwierdził gen. Czempiński.
Zdaniem eksperta, Kijów słucha _ podpowiedzi z Zachodu _, jak konfrontować się na tym polu z Rosjanami.
Gość TVP Info przyznał, że przez propagandową dezinformację _ wielu mieszkańców Ukrainy jest zagubionych _. Na przykład nie bardzo wiedzą, jak duże tereny są jeszcze w posiadaniu separatystów.
Walki o Donieck
Okolice Doniecka były w niedzielę nadal sceną walk ukraińskich sił rządowych z prorosyjskimi separatystami, a władze w Kijowie zadeklarowały, że nie zgodzą się na żadną propozycję rozejmu, żądając od przeciwnika całkowitego złożenia broni.
Starcia koncentrowały się w rejonie położonego na wschód od Doniecka miasta Krasnyj Łucz. Stanowi ono węzeł kolejowy i drogowy, wykorzystywany - jak twierdzi strona rządowa - przez Rosję w jej dostawach broni dla rebeliantów.
W samym Doniecku przez około osiem godzin do południa w niedzielę słychać było dochodzące z przedmieść odgłosy wybuchów pocisków artyleryjskich - poinformował Reuters, powołując się na przebywającego w mieście świadka. Na północy Doniecka w dzielnicy Putiłowka wybuchł pożar trafionego najprawdopodobniej pociskiem budynku ukraińskiej spółki telefonicznej Ukrtelecom.
Rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko oświadczył w niedzielę, że w ciągu ubiegłych 24 godzin siły rządowe _ pomyślnie kontynuowały operacje ofensywne, wyraźnie wzmacniając pierścień okrążenia wokół stolicy Donbasu Doniecka _. Według niego w szeregach rebeliantów szerzą się panika, chaos i dezercje.
Ani Łysenko, ani separatyści nie ujawnili żadnych danych na temat strat, doznanych przez obie strony w ciągu weekendu.
Rzecznik RBNiO zaznaczył, że deklaracja władz samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej o gotowości zawarcia rozejmu jest krokiem bez jakiegokolwiek praktycznego znaczenia. _ Jeśli jest taka inicjatywa, to realizuje się ją praktycznie, a nie tylko słowami: wywiesza się białe flagi, składa się broń. I w takim przypadku nikt już nie będzie do nich strzelał _ - powiedział Łysenko.
Czytaj więcej w Money.pl