Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Dlaczego nie sprzedajemy broni Gruzinom?

0
Podziel się:

Nie mogę zrozumieć, dlaczego rodzimy przemysł zbrojeniowy całkowicie odpuścił sobie ten nieduży, lecz chłonny rynek.

Jakimczyk: Dlaczego nie sprzedajemy broni Gruzinom?

W ubiegłym tygodniu moskiewska gazeta _ Komsomolskaja Prawda _ opublikowała listę krajów, które w ostatnich latach sprzedawały broń i sprzęt wojskowy władzom Gruzji.

Na liście, której źródłem jest rosyjskie ministerstwo obrony, znalazło się kilkanaście państw, m.in. USA, Izrael, Ukraina, Francja, Grecja, Bułgaria, Bośnia i Hercegowina, Węgry i Czechy. Wśród dostawców uzbrojenia dla Gruzinów nie zabrakło nawet uważanej powszechnie za prorosyjską Serbia.

Rosyjskie informacje dotyczące eksportu czeskiej broni potwierdziły praskie media, według których Czechy w ciągu minionych dwóch lat stały się największym eksporterem czołgów, dział samobieżnych i innego rodzaju zestawów artyleryjskich dla sił zbrojnych Gruzji.

Cytowana _ Komsomolskaja Prawda _ twierdzi, że Gruzini kupili też od Czechów wyrzutnie rakietowe. Drugim pod względem wielkości eksporterem czołgów do Gruzji jest - jak wynika z danych rosyjskiego MON - Ukraina, która miała też sprzedać Tbilisi zestawy rakietowe S-200, które umożliwiły gruzińskiej obronie przeciwlotniczej zestrzelenie rosyjskiego bombowca Tu-22.

W tym miejscu ciśnie się na usta pytanie: jak na tle imponujących wyników eksporterów broni i sprzętu wojskowego z sąsiadujących z Polską krajów wygląda nasz obrót specjalny z Gruzją. Otóż, jeśli wierzyć dość szczegółowym danym podanym przez rosyjską prasę i pochodzącym - jak domniemywam ze źródeł wywiadowczych - Polska w ogóle nie sprzedała Gruzinom żadnej broni i sprzętu wojskowego.

O ile nie dziwi mnie, że nie sprzedajemy Tbilisi tak jak Izrael nowoczesnych samolotów bezzałogowych, bo sami nie mamy ich zbyt wiele, to nie mogę zrozumieć, dlaczego rodzimy przemysł zbrojeniowy i kontrolowane przez państwo centrale obrotu specjalnego całkowicie odpuściły sobie nieduży, lecz chłonny rynek gruziński. Zwłaszcza, że w takim asortymencie jak broń pancerna, artyleria czy broń strzelecka śmiało mogliśmy i możemy konkurować o zamówienia z Ukraińcami czy Czechami.

To bardzo pięknie, że konsekwentnie wspieramy Gruzinów w ich dążeniach od integracji z NATO i że nasz prezydent publicznie zapewnił w Tbilisi o polskim, stanowczym _ nie _ dla rosyjskich prób dezintegracji terytorialnej Gruzji. Tylko, że razem z polskim prezydentem oprócz ministra spraw zagranicznych powinien do stolicy Gruzji polecieć wiceminister gospodarki odpowiedzialny za obrót specjalny, żeby korzystając z okazji kuć żelazo póki gorące i podpisać list intencyjny w sprawie zakupów broni i sprzętu wojskowego w polskich firmach.

Szlachetnie jest pomagać w słusznej sprawie, ale żadna moralność w polityce międzynarodowej nie zabrania zarabiać na pomocy. Nasi sąsiedzi z Pragi i Kijowa zdają się rozumieć to lepiej od nas. Świadczą o tym przychody ich eksporterów broni i sprzętu wojskowego.

Autor jest dziennikarzem specjalizującym się
w tematyce bezpieczeństwa narodowego.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)