Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Musimy zbliżyć się z Białorusią

0
Podziel się:

Twardy realizm polityczny wymaga od Polski prowadzenia ożywionego dialogu z rządzącą Białorusią ekipą Aleksandra Łukaszenki.

Jakimczyk: Musimy zbliżyć się z Białorusią

*Twardy realizm polityczny wymaga od Polski prowadzenia ożywionego dialogu z rządzącą Białorusią ekipą Aleksandra Łukaszenki. *

Przemawiają za tym różne przesłanki. Po pierwsze, w przeciwieństwie do innych krajów Unii Europejskiej, posiadamy na Białorusi liczną mniejszość polską, a zabieganie o jej interesy jest obowiązkiem każdego polskiego rządu bez względu na to, czy Bruksela zniesie sankcje nałożone na Mińsk.

Po drugie, w przeciwieństwie do większości krajów UE, z wyjątkiem Litwy i Łotwy, posiadamy własną granicę z Białorusią. Oznacza to, że rozwój sytuacji w kierunku zagrażającym interesom i bezpieczeństwu Polski stanie się dla naszego kraju realnym problemem, biorąc pod uwagę choćby tylko potencjał militarny białoruskich sił zbrojnych.

Potencjał armii białoruskiej w wielu segmentach jest porównywalny z naszą armią lub większy.

Po trzecie, jeśli uznać za podstawowy aksjomat polskiej polityki wschodniej piłsudczykowsko-giedroyciowsko-mieroszewską koncepcję utrzymywania za wszelką cenę oddzielającego nas od Rosji kordonu ,,sanitarnego" państw buforowych, to musimy dbać o to, żeby obecnych i tak już prorosyjskich władz Białorusi z prezydentem Łukaszenką na czele nie zastąpiła grupa, która będzie miała znacznie większy zbiór wspólnych interesów z włodarzami Moskwy od swych poprzedników.

O tym, że interesy Aleksandra Łukaszenki i jego ludzi bywają rozbieżne z moskiewskimi przekonujemy się za każdym razem, ilekroć dochodzi do impasu w stosunkach białorusko-rosyjskich na tle cen surowców energetycznych, zwłaszcza gazu, czy też opłat za tranzyt tych nośników energii przez terytorium Białorusi.

Projekt Gazociągu Północnego i perspektywy transportu gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Białorusi i Polski lub tylko przy założeniu, że wielkość tranzytu tego surowca przez oba kraje zmniejszy się znacząco po uruchomieniu Nordstream, zbliża Mińsk do Warszawy.

Być może, gdyby uwzględnić wszystkie elementy ryzyka, łącznie z politycznym, to po sporządzeniu studium opłacalności i wykonalności projektu mogłoby się okazać, że istnieje możliwość włączenia Białorusi w projekt budowy terminalu LNG. Wymagałoby to oczywiście zbudowania i uruchomienia odpowiedniej infrastruktury do przesyłu gazu z nadbałtyckiego terminalu na Białoruś.

Im bardziej Rosja będzie przestawiać się na eksport swoich surowców energetycznych poprzez znajdujące się na jej terytorium terminale morskie lub drogą lądową w kierunku kupujących na pniu każdą ilość ropy i gazu Chin, tym mniej będzie jej się opłacało sprzedawanie tych nośników energii takim klientom jak Białoruś na dawnych, ukształtowanych jeszcze w I połowie lat 90. quasirynkowych zasadach.

Dla Mińska oznacza to tylko jedno: dalszy wzrost cen surowców i konieczność dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia. Ta ostatnia czyni prawdopodobnym pojawienie się wśród części decydentów w Mińsku potrzeby zbliżenia gospodarczego z Polską, która stanowi naturalny i największy pomost Białorusi na Zachód.

Alternatywą może być oczywiście rosyjska oferta specjalnego, uprzywilejowanego traktowania Białorusi w zakresie cen surowców energetycznych w zamian za przejęcie kluczowych elementów infrastruktury i dalszych aktywów gospodarczych przez rosyjskie kompanie.

Ten scenariusz może jednak spełniać się tylko do czasu, aż ekipa Łukaszenki osiągnie masę krytyczną spostrzegając, że z obśmiewanego, ale realnego gospodarza w swoim kraju, stała się rosyjskim dzierżawcą.

Dlatego pamiętając nieustannie o naszkicowanych wyżej trzech podstawowych przesłankach, na jakich musi się opierać _ Realpolitik _ Warszawy wobec Mińska, rządzący naszym krajem winni starać się połączyć Białoruś z Polską jak najgęstszą siecią powiązań gospodarczych.

Tylko w ten sposób w dzisiejszych czasach można skutecznie rozluźnić rosyjski gorset, którym skrępowana jest Białoruś. Misją polskich firm może się stać wchodzenie w te nisze gospodarki białoruskiej, których nie zdążyli opanować Rosjanie.

Dyplomacja polska mogłaby pokusić się o odgrywanie roli nieformalnego ambasadora interesów białoruskich w UE. To ostatnie jednak tylko pod dwoma warunkami:

  • a) w zamian za koncesje gospodarcze i dopuszczenie polskiego kapitału do udziału w prywatyzacji najbardziej lukratywnych części białoruskiego majątku narodowego;
    • b) w nagrodę za wymierny postęp w przestrzeganiu praw człowieka i obywatela, co jest postulatem nabierającym szczególnej aktualności w świetle zbliżających się wyborów parlamentarnych na Białorusi. *

Autor jest dziennikarzem specjalizującym się
w tematyce bezpieczeństwa narodowego.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)