Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Podejrzana wiarygodność Ungiera

0
Podziel się:

Wiarygodność Ungiera i wiarygodność gangstera, który go oskarża o korupcję, są równie dyskusyjne.

Jakimczyk: Podejrzana wiarygodność Ungiera

Wszyscy, którzy z miejsca podważyli wiarygodność zeznań gangstera oskarżającego o korupcję Marka Ungiera, powinni pamiętać, że chociaż Wiesław Michalski jest przestępcą, to w sprawie prywatyzacji Juventuru jego wyjaśnienia nie powinny być traktowane z większym sceptycyzmem niż linia obronybyłego szefa gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

O tym, że w sprawie skandalu prywatyzacyjnego sprzed kilkunastu lat Ungier nie wydaje się bardziej wiarygodny niż skruszony mafioso świadczą działania, które podejmował jako prezes Biura Turystyki Młodzieżowej Juventur i szef rad nadzorczych spółek zależnych firmy.

Koledzy z młodości i fałszywa emisja

W czerwcu 1993 r. stojąc na czele zarządu Juventuru Ungier wprowadził w błąd sąd gospodarczy poświadczając nieprawdę, jakoby do kasy spółki wpłynęło 1,3 mld starych złotych na pokrycie nowych 4208 akcji.

Przesłuchiwany w tej sprawie przez prokuraturę w 1996 r. syndyk masy upadłościowej Maciej Pasek zeznał, że nowej emisji akcji Juventuru w ogóle nie opłacono, co oznacza, iż zarząd spółki kierowany przez Marka Ungiera zarejestrował fałszywe podwyższenie kapitału.

W czyim interesie się to stało? Do rady nadzorczej Juventuru Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy spółki powołało wówczas nowego akcjonariusza Tadeusza Kiliana, bliskiego znajomego Marka Ungiera z czasów młodości, kiedy obaj panowie mieszkali jeszcze w Skarżysku-Kamiennej.

Kilian był też na liście przyjaciół Aleksandra Kwaśniewskiego, którzy w grudniu 2002 r. składali się na obraz Wojciecha Kossaka w prezencie dla ówczesnego prezydenta RP.

Ungier pomógł także Kilianowi wejść do kilku spółek holdingu Juventur. Tym sposobem Kilian kupił w 1993 r. 81 proc. udziałów firmy Juventur Travel, spółki-córki Juventuru. Złoty interes zrobił na akcjach Towarzystwa Ubezpieczeń Turystycznych ATU.

Juventur współzakładał tę spółkę, a Ungier był w jej radzie nadzorczej. Kilian pożyczył Juventurowi Travel pieniądze na zakup akcji ATU w zamian za prawo ich pierwokupu. Nabył je, podstawiając inną spółkę, odkupioną od holdingu.

Następnie Tadeusz Kilian znalazł jeszcze kupca na znajdującą się na skraju upadłości spółkę Juventur Travel. Bankruta odkupiła firma Normiko Holding, własność państwowego PFRON, który nadzorował wówczas jako minister pracy Leszek Miller. Kilian zaś sprzedał akcje ATU z premią towarzystwu ubezpieczeniowemu Gerling z Kolonii.

Jego prezesem był wtedy Alojzy Choda, kolega Marka Ungiera jeszcze z czasów pracy w aparacie ZSMP. Budzące poważne wątpliwości transakcje nie zaszkodziły jednak żadnemu z ich uczestników w dalszej karierze.

Chociaż formalnie Markowi Unglerowi prokuratura postawiła zarzuty w aferze Juventuru w dniu 27 kwietnia 1998 r., to jednak usłużny prokurator nie odważył się go przesłuchać i zwlekał tak długo z przeprowadzeniem tej czynności procesowej aż sprawa się przedawniła.

Alojzy Choda, który też był objęty zarzutami prokuratorskim dotyczącymi Juventuru, został prezesem polskiej filii niemieckiego towarzystwa ubezpieczeniowego Signal-Iduna i pełni tę funkcję do dzisiaj. Zaś Tadeusz Kilian kupił zabytkową kamienicę projektu Antonio Corazziego na warszawskim Mariensztacie.

Jedyne konsekwencje poniósł tchórzliwy śledczy, którego zdegradowano ze stanowiska szefa prokuratury rejonowej Warszawa-Żoliborz i uchylono mu immunitet w celu postawienia zarzutów. Warto mieć na względzie te okoliczności dając pochopnie wiarę temu, co mówi dzisiaj publicznie Marek Ungier broniąc się przed oskarżeniami swego dawnego partnera w interesach Wiesława Michalskiego ps. „Olsen".

Bezkarność nie musi być bowiem równoznaczna z niewinnością.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)