Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Wojna w Gruzji przyśpieszy rozwój unijnych sił zbrojnych

0
Podziel się:

Od początku obecność Rosjan w separatystycznych prowincjach Gruzji służyła trzymaniu tego kraju w kleszczach.

Jakimczyk: Wojna w Gruzji przyśpieszy rozwój unijnych sił zbrojnych

Po 6 dniach od wybuchu wojny w Osetii Południowej nie ma chyba nikogo, kto gotów byłby bronić tezy, że rosyjskie wojska w tej zbuntowanej gruzińskiej prowincji, podobnie jak w Abchazji, pełnią misję rozjemczą.

_ Mirotworcy _ - jak ich określa rosyjska prasa - nigdy naprawdę nie byli neutralną siłą rozdzielającą strony konfliktu. Od początku ich obecność w separatystycznych prowincjach służyła trzymaniu w kleszczach Gruzji tak, by państwo to nie mogło trwale wejść do innego niż zdominowany przez Rosję systemu bezpieczeństwa międzynarodowego.

O ile jednak do minionego weekendu Zachód mógł okłamywać się udając, że nie widzi, jaka faktycznie rolę odgrywają na spornych terytoriach rosyjskie pododdziały, o tyle w obecnej sytuacji dotychczasowego statusu sił zbrojnych Rosji w Osetii Południowej i Abchazji nie da się zaakceptować w świetle prawa międzynarodowego.

Po zawieszeniu broni rolę sił rozjemczych mogą pełnić tylko żołnierze krajów niezaangażowanych w konflikt. Nie ma się co łudzić, że Moskwa zgodzi się, by w takim charakterze do zbuntowanych prowincji gruzińskich przybyli żołnierze NATO, chociaż udział Turcji w takiej operacji pomógłby w przywróceniu na Kaukazie zachwianej po interwencji rosyjskiej równowagi strategicznej.

Najprędzej możliwy jest do osiągnięcia inny wariant, który polegałby na wprowadzeniu do Osetii Południowej i Abchazji misji wojskowej Unii Europejskiej. Wymagałoby to przekonania do tej idei Francuzów, którzy sprawują w tym roku prezydencję w UE. Może to nie być łatwe, bo Francja zdaje się być przywiązana do wykorzystywania kontyngentów zbrojnych Unii w Afryce Równikowej (Czad, Kongo) czyli na terenach, które Paryż uważa za swoją strefę wpływów.

Wykorzystanie sił unijnych na Kaukazie miałoby duże znaczenie dla dalszego rozwoju zbrojnego ramienia UE, które chociaż coraz częściej potrzebne znajduje się nadal w powijakach. Nieduże, ale za to sprawnie działające i całkowicie zawodowe europejskie siły szybkiego reagowania mogłyby w niedalekiej przyszłości przydać się do pokojowego rozwiązywania konfliktów na innych terytoriach spornych na Starym Kontynencie.

Prędzej czy później spod kontroli wymknie się sytuacja w Naddniestrzu, nie uznawanej przez wspólnotę międzynarodową, półbandyckiej republice, która oderwała się od Mołdawii kilkanaście lat temu dzięki pomocy stacjonującej tam armii rosyjskiej. W Nadniestrzu podobnie jak w Osetii czy Abchazji siły rosyjskie na sto procent opowiedzą się po jednej ze stron konfliktu. Przetrenowane na kaukaskim teatrze wojny pododdziały rozjemcze Unii Europejskiej mogłyby odegrać wzorowo rolę stabilizującą w położonym niebezpiecznie niedaleko granic Polski Naddniestrzu. W polskim interesie jest więc namawianie naszych partnerów unijnych do zgłoszenia inicjatywy wysłania do Gruzji wojsk UE.

Autor jest dziennikarzem specjalizującym się
w tematyce bezpieczeństwa narodowego.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)