Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Janik: Oleksy musi odejść

0
Podziel się:
Janik: Oleksy musi odejść

Money.pl: Co pan czuł czytając zapis wynurzeń Józefa Oleksego snutych podczas kolacji u Aleksandra Gudzowatego?

Krzysztof Janik, lider SLD: Byłem zniesmaczony. To co czytałem, było żałosne. Oto człowiek, który nie potrafi pogodzić się z rozwojem sytuacji w swojej partii, nie umie odejść polityki, podczas rozmowy opowiada różne bajki o swoich kolegach.

Money.pl: W trakcie rozmowy z Gudzowatym był fragment poświęcony panu. Oleksy twierdził, że jest pan potajemnie zatrudniany przez Jerzego Urbana.

K.J.: Ten fragment pokazuje najlepiej wartość tych wynurzeń. Nigdy nie pracowałem i nie pracuję u Urbana - ani po cichu ani głośno. Taką samą wartość informacyjną mają wszystkie inne sądy wypowiadane przez Józefa Oleksego.

Money.pl: Nie wierzy pan, że Aleksander Kwaśniewski nielegalnie zdobył część swojego majątku? To jest clou oskarżeń.

K.J.: Nie wiem tego. Ze stuprocentowym przekonaniem mogę się wypowiadać tylko o tym fragmencie, który dotyczy mnie osobiście. Natomiast jeśli wobec kogoś jest podejrzenie, iż posiada nielegalnie zgromadzony majątek, to jest ustawa karno-skarbowa. Wystarczy zgłosić swoje podejrzenia do urzędu skarbowego i delikwent płaci 75 proc. wartości majątku, którego pochodzenia nie potrafi udowodnić. I tak się postępuje w cywilizowanych krajach.

Money.pl: Zna pan dobrze prezydenta Kwaśniewskiego. Zapewne umie pan oszacować jego majątek...

*K.J.: *Nie, aż tak dobrze nie znam. Proszę pamiętać, że Aleksander Kwaśniewski jest człowiekiem ode mnie młodszym, ale pewnie te 30 lat pracy zawodowej ma już za sobą i to pracy dobrze płatnej. Powiedzmy sobie uczciwie, że pensja ministerialna w PRL i potem poselska, a także prezydencka, do najniższych nie należały. Sprawdzenie majątku to zadanie dla urzędu skarbowego, nie kolegów czy znajomych.

ZOBACZ TAKŻE:

Money.pl: Ale w jednej sprawie Oleksy ma rację. Chodzi o złe, a raczej bardzo złe stosunki między prezydentem a premierem Millerem.

K.J.: Przyglądałem się tym relacjom. Oczywiście, że to była konkurencja, czy wręcz walka o przywództwo na lewicy. O to, który z nich będzie osobą kształtującą opinię całego zaplecza politycznego. Natomiast cała ta walka, także w tych częściach kolacyjno-towarzyskich, które ja widziałem, była prowadzona z zachowaniem wszystkich standardów przyzwoitości. Były relacje sympatyczne, owszem nie brakowało złośliwości, lecz nigdy nie było obrzucania się błotem.

Money.pl: Na pewno było tak dobrze? To pan wymyślił taki słynny eufemizm mający określić relacje premier - prezydent, że jest to "szorstka męska przyjaźń".

*K.J.: *Słowa o przyjaźni dołożył Miller. Sądzę, że pewne konflikty miedzy różnymi szczeblami władzy w kraju są naturalne - nawet teraz gdy rządzą bracia. W ustrój naszego kraju jest wpisany pewien konflikt między prezydentem a premierem. To nie jest na tyle ostry konflikt, żeby nie mogło być jakiegoś pokojowego współistnienia, jak to miało miejsce w przypadku relacji Kwaśniewski - Buzek, ale nie tak drugorzędny, że kiedy rządzą panowie z jednej partii czy nawet jednej rodziny nie dochodzi do jakiś sporów.
Na tym polega logika nowoczesnego państwa, że musi dochodzić do wzajemnej kontroli i wzajemnej równowagi.

Money.pl: Po co Oleksy chodził i mówił takie rzeczy?

K.J.: Nie rozumiem tego. Być może to kwestia wieku, być może sprawa frustracji. Umiejętność odchodzenia ze stanowiska jest ważniejsza niż sztuka obejmowania posady. Ja z tym nie miałem kłopotu i mam nadzieję, że nigdy z tym mieć nie będę, a inni jak widać mają. Ja pracuję, chcę być w tym co robię nie mówię najlepszy, ale dobry, nie mam czasu na szwendanie się po różnego rodzaju spotkaniach z biznesem czy kolacyjki, które są poświęcone maglowi.

Money.pl: Czy to spotkanie z Gudzowatym mogło być próbą zemsty Oleksego za "wycięcie" go z partii? I dlatego poszedł do człowieka, o który powszechnie wiadomo, że nagrywa swoich rozmówców, ba może nawet liczył, że taśmy z jego wypowiedziami wypłyną do mediów...

K.J.: Jeśli ta hipoteza jest prawdziwa, to świadczy to jeszcze gorzej o Józefie Oleksym. Natomiast mam wrażenie, że w ogóle czas pewnej generacji w polityce, nie tylko po lewej stronie, już się kończy. I ci ludzie muszą się przesiąść na fotele doradców, publicystów, uczestników debaty politycznej, a partie trzeba zostawić ludziom młodym. Tym, którzy będą budowali program z myślą o swoich rówieśnikach i ludziach jeszcze młodszych.

Money.pl: Oglądał pan konferencję prasową, podczas której Oleksy tłumaczył się z całego zdarzenia. Przekonały pana jego słowa, że on nie pamięta tej rozmowy, a nagrania mogą być zmanipulowane?

K.J.: Spuśćmy na to zasłonę miłosiernego milczenia. To wszystko jest sensacja jednodniowa, a naprawdę są rzeczy ważniejsze.

Money.pl: Poda pan teraz rękę Oleksemu? Jest pan mu wstanie wybaczyć to, co mówił? Czy może Oleksy powinien już zniknąć ze sceny politycznej?

K.J.: Przydałby mu się oddech i warto żeby przesiadł się na te miejsca, o których mówiłem wcześniej. Natomiast jestem człowiekiem i dobrze wychowanym i wierzącym, że inni ludzie choć błądzą i grzeszą to nadal są ludźmi. Dlatego rękę podaję każdemu.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)