Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Janik: Próby terrorystów zdusiliśmy w zarodku

0
Podziel się:
Janik: Próby terrorystów zdusiliśmy w zarodku

Money.pl: Czy powinniśmy się obawiać zamachów terrorystycznych w Polsce?

*Krzysztof Janik, były minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzieLeszka Millera.Obecnie ekspert ds. bezpieczeństwa w Wyższej Szkole Zarządzania Personelem: *Zagrożenie jest niewielkie. Po pierwsze nie mamy żadnego konfliktu na tle etnicznym, które są w najczęściej przyczyną takich ataków w innych krajach. Ponadto te mniejszości napływowe, które są obecne u nas, dość dobrze monitorujemy od 2001 rok, czyli od zamachów na World Trade Center. Jesteśmy w stałym kontakcie ze służbami państw, z których pochodzą ci imigranci. Oczywiście nie można wykluczyć, że do takiego ataku może dojść.

Kogo w tej sytuacji powinniśmy się najbardziej obawiać?

Jeżeli już mielibyśmy się kogoś bać, to wskazałbym na siatki terrorystyczne powiązane z talibami i Al-Kaidą. Jak pokazuje przykład zamachów w Madrycie w marcu 2004 roku wcale nie muszą to być terroryści z terenu Afganistanu lub Pakistanu, bo ten zamach przeprowadzili Marokańczycy. Tak więc u nas hipotetycznie taką akcję mogliby przeprowadzić obywatele nie związani bezpośrednio z siedzibami tych organizacji terrorystycznych. Innych zagrożeń nie dostrzegam, ale i zagrożenie ze strony ekstremistów powiązanych z talibami i Al-Kaidą jest czysto teoretyczne.

[

Kolejny ładunek wybuchowy w moskiewskim metrze ]( http://news.money.pl/artykul/kolejny;ladunek;wybuchowy;w;moskiewskim;metrze,246,0,603894.html )

A czy tego zagrożenia nie potęguje fakt, że Polska wspomaga Amerykanów w operacji w Afganistanie? Przecież zamach w Madrycie miał skłonić i skłonił władze hiszpańskie do wyprowadzenia wojsk z Iraku.

W przypadku Hiszpanii taki zamach miał sens, bo dwie główne siły polityczne mówiły w tej sprawie innym głosem. W Polsce natomiast wszystkie główne partie popierają obecność polskiego kontyngentu w Afganistanie. Różnią się co najwyżej do sposobu realizacji tej misji.

Ale oczywiście szukając, jakiegoś powodu dla którego zamachowcy mogliby zaatakować w naszym kraju, to zapewne obecność polskich żołnierzy w Afganistanie należałoby uznać za jeden z głównych. Ale jego prawdopodobieństwo oceniam jako niewielkie ponieważ, aby go przeprowadzić niezbędne jest zaplecze, siatka konfidentów, współpracowników, czego te grupy – jak mi wiadomo – w Polsce nie posiadają.

Terroryści nie interesują się naszym krajem?

Chyba nie zdradzę tajemnicy, jeżeli powiem, że w latach 2002-2003 były próby wejścia grup terrorystycznych do Polski, ale zostały one udaremnione w zarodku.

Kto nam wtedy zagrażał?

Bezpośredniego zagrożenia nie było. Otrzymywaliśmy jednak sygnały, że pojedyncze osoby, które są powiązane z organizacjami terrorystycznymi zamierzają odwiedzić lub odwiedzają Polskę.

Jak w tej sytuacji działano?

Najczęściej ograniczaliśmy się jedynie do monitorowania ich pobytu. W niektórych przypadkach niezbędne było jednak wydalenie tych osób z naszego kraju.

Jakieś szczegóły?

To są informacje tajne.

Czy poza pojedynczymi osobami, kiedykolwiek naszym krajem interesowały się organizacje terrorystyczne?

Jak mi wiadomo to nie, ale gdybym nawet o takim fakcie wiedział to bym nie powiedział. Chcę jeszcze trochę pożyć.

Jeżeli jednak doszłoby do zamachu terrorystycznego w Polsce, to gdzie nie powinniśmy się wtedy znajdować?

Terroryści wybierają zawsze miejsca, gdzie przebywa dużo osób. Ich celem jest bowiem zastraszenie zwykłych obywateli, a nie władzy. Oczywistym jest więc, że najbardziej są zagrożone centra komunikacyjne. W nich przecież obcy, nieznajomy z bagażem nie wzbudza niczyjego zainteresowania.

Zamachowcy upodobali sobie dworce, lotniska, stacje metra z jeszcze jednego powodu – liczba ofiar jest jednak niewielka w porównaniu, gdyby użyli np. broni chemicznej.

Czy w związku z tym w Polsce te miejsca są jakoś szczególnie chronione?

Nie wiem jak jest w tej chwili, ale kilka lat temu bardzo wzmocniono ochronę tych miejsc. I to przez służby mundurowe, jak i cywilne, które monitorują różne dziwne zjawiska lub osoby dziwnie się zachowujące. Sporo się także nauczyły firmy ochroniarskie w tym zakresie.

A jak polskie służby specjalne oraz instytucje do tego powołane radzą sobie wykrywaniem potencjalnych zagrożeń atakami terrorystycznymi?

Moim zdaniem całkiem dobrze. Monitorujemy grupy nie tylko podejrzane o możliwość współpracy z terrorystami, ale również takie, do których mogli by się oni chcieć zwrócić.

Generał Mirosław Petelicki, i o dziwo zgadzający się z nim generał Polko, twierdzą jednak, że dużym zagrożeniem dla nas jest fakt, że w Polsce za przeciwdziałanie terroryzmowi odpowiedzialnych jest kilkanaście służb. Czy to rozdrobnienie nie jest zagrożeniem samym w sobie?

Na co dzień te służby odpowiadają za inne obszary działania trudno więc, by jakoś szczególnie ściśle ze sobą działały. Co innego w sytuacji kryzysowej. Wtedy musi być jeden ośrodek dowódczy. Dotychczas był to minister spraw wewnętrznych, któremu podporządkowywało się także wojsko.

Rozumiem jednak obawy generałów, bo nie ma procedury związanej z wyborem koordynatora tej akcji. Z punktu widzenia ustawowego jest to jednak decyzja premiera. Jeżeli więc wyznaczy on dowodzącego akcją, to jest oczywistym, że muszą się mu podporządkować wszystkie służby i formacje.

Bo nie może być tak, że GROM będzie działał po swojemu, antyterroryści po swojemu, a ABW po swojemu. Wszystko musi być w jednym ręku.

Gdyby doszło do ataku terrorystycznego, czy polskie służby ratownicze poradziły by sobie z jego skutkami?

Mamy Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, które posiadają wszystkie instrumenty związane z akcją koordynacją akcji ratowniczej. Z pewnym smutkiem muszę natomiast przyznać, że nie udało mi się wprowadzić – pomimo, że miałem już uchwałę rządu w tej sprawie – TETRY. To najnowocześniejszy system łączności, który mocno uprościłby komunikację pomiędzy poszczególnymi służbami.

Dlaczego nie udało się tego wprowadzić?

Przez brak pieniędzy, bo taki system to wydatek rzędu 2 mld dolarów. Pieniądze te zwróciłyby się jednak w ciągu kilku lat, bo obecnie wydajemy kilkaset milionów złotych na systemy łączności wykorzystywane przez służby mundurowe, formacje ratownicze.

Poza brakiem porządnego systemu łączności z szacunkiem muszę przyznać, że udało się w końcu kupić porządne helikoptery dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ponadto w większości szpitali mamy już Oddziały Ratownictwa Medycznego, mamy dobrze wyposażone OIOM-y.

Nie wiem natomiast jak poradzilibyśmy sobie z dyscypliną społeczną w takim przypadku. Po zamachach w Madrycie na apel władz wszyscy zostawili samochody. Ulice były do dyspozycji ratowników. Do akcji masowo włączyli się taksówkarze, którzy wozili poszkodowanych do szpitali. Nie wiem jak, by to u nas wyglądało i szczerze nie chciałbym tego próbować.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)