Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Jeśli PiS szykuje nowe wybory, to cen gazu nie podniesie

0
Podziel się:

Święty Mikołaj nie jest chyba w najlepszej formie. Cóż, lata lecą, zdrowie już nie to, a i laicyzacja społeczeństwa też postępuje. W tym roku w kategorii „prezenty” zdecydowanie przebija go młodszy, ale jakże bezwzględny w walce o wpływy Dziadek Mróz. Tyle, że jego prezenty nie przypadną nam chyba zbytnio do gustu.

Jeśli PiS szykuje nowe wybory, to cen gazu nie podniesie

Święty Mikołaj nie jest chyba w najlepszej formie. Cóż, lata lecą, zdrowie już nie to, a i laicyzacja społeczeństwa też postępuje. W tym roku w kategorii „prezenty” zdecydowanie przebija go młodszy, ale jakże bezwzględny w walce o wpływy Dziadek Mróz. Tyle, że jego prezenty nie przypadną nam chyba zbytnio do gustu.

Pierwszy prezent otrzymaliśmy jeszcze w listopadzie. Było nim oczywiście całkowite wstrzymanie eksportu z Polski do Rosji artykułów rolno-spożywczych w zakresie przetwórstwa mięsnego i roślinnego. Póki co, chłodnie pracują pełną parą, produkcja trafia do magazynów, a rolnicy cierpliwie tłumaczą wieprzkom, aby wstrzymały się z rośnięciem do czasu rozwiązania problemu embarga. Podejrzewam, że przedstawiciele trzódki to nawet się cieszą, bo jak dobrze pójdzie to może uda się w Wigilię przemówić ludzkim głosem.

Jeszcze tydzień, góra dwa a ceny zaczną lecieć na łeb, na szyję. Najpierw w skupach, potem w sklepach. Nie przejemy tej góry mięsa, choćbyśmy patriotycznie konsumowali po dwa schabowe na obiad zamiast jednego. Sztucznie dotowana i stymulowana dopłatami, cenami gwarantowanymi, dotacjami eksportu, itp. formami produkcja rolna nie jest dostosowana do rozmiarów naszych żołądków. A że przy okazji jest droga, zaś związki zawodowe rolników sprawne, zaprawione w boju i mające swoich żołnierzy w Sejmie, to prędzej skupowane mięso przeterminuje się i zgnije niż warunki rynkowe doprowadzą do naturalnego dostosowania się podaży do popytu.

GUS podaje, iż branża przetwórstwa rolno-spożywczego była w Polsce w ostatnich dwóch latach w czołówce nakładów inwestycyjnych. I to pomimo istniejącej ogromnej nadprodukcji. Oczywiście nie muszę tłumaczyć, że taka nierynkowa alokacja wcześniej czy później odbije się recesyjną czkawką. Biorąc pod uwagę powyższy fakt, możemy dojść do przykrego wniosku, że jeśli już w Polsce mamy jakieś inwestycje, to z reguły o ich rodzaju nie decyduje rynek tylko decyzja jakiegoś urzędnika.

Ale Dziadek Mróz nie poprzestał tylko na tym prezencie i już szykuje nam nowy. Otóż w Urzędzie Regulacji Energetyki leży i czeka na rozpatrzenie wniosek PGNiG o kolejną podwyżkę cen gazu ziemnego w detalu. I to nie byle jaką podwyżkę – „Rzeczpospolita” donosi, że ma ona sięgnąć 30%. Zważywszy na trzy podwyżki w roku 2005, cena gazu w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrośnie o 50%!

Oczywiście URE się wzbrania, że do podwyżki tak drastycznej nie dopuści, ale za bardzo nie ma wyjścia. Albo rząd premiera Marcinkiewicza będzie kontynuował rozdawnictwo albo też poddusi kurę znoszącą dotychczas złote jaja. Ponieważ coraz więcej posłów PiS przebąkuje o rychłym terminie nowych wyborów, to należy przypuszczać że podwyżka będzie symboliczna, a wzrost ceny importowanego od Dziadka Mroza gazu PGNiG będzie musiał ponieść sam.

Taki bowiem jest już pech tej spółki, że umowa z Gazpromem, która zawiera tajemniczy wzór na cenę gazu, mówi o jej powiązaniu ze światowymi cenami produktów ropopochodnych, ale uwaga! – z półrocznym opóźnieniem. Najwyższe ceny mieliśmy w trzecim kwartale 2005, więc Polska za gaz w pierwszym kwartale 2006 zapłaci jak za przysłowiowe zboże. Mało pocieszający jest fakt, że już w drugim kwartale zapłacimy taniej. Obawiam się bowiem, że tegoroczna zima jakoś nie chce zrozumieć zawiłości naszych kontraktów i nie ma ochoty czekać z przyjściem do kwietnia 2006.

Jeśli więc PiS szykuje nowe wybory, to cen gazu nie podniesie, zwłaszcza że nie podniósł akcyzy na benzynę, więc wypadałoby być konsekwentnym. A to oznacza spore straty finansowe dla PGNiG. Co akurat ministra skarbu nie smuci, bo przecież ten planuje wycofać spółkę z rynku, gdyż jak twierdzi, prywatyzacja była jednym wielkim nieporozumieniem. Teraz będzie można popsuć wizerunek kondycji finansowej spółki i tanio z powrotem ją odkupić w wezwaniu. Tyle tylko, że inwestorzy stracą, gdyż nie mają dostępu do informacji w takim kształcie jak Pan minister. Zdaje się jednak, że odkąd minister Lubińska pokazała spragnionym zniesienia podatku od zysków kapitałowych inwestorom figę, nikt już na głosy tej nielicznej w naszym kraju grupy wyborców nie liczy, a więc nie trzeba dbać o ich nastroje.

Jedynym nie do końca przewidywalnym elementem tej układanki, który może pokrzyżować rządowi ten piękny plan są ... związki zawodowe w PGNiG. Pracownicy chcą bowiem opchnąć po dobrej cenie swoje akcje i zarówno drenaż spółki z pieniędzy jak i zrażenie inwestorów finansowych i indywidualnych nie jest im w smak. Ciekawe, co w tym przypadku jest dla rządu bardziej opłacalne politycznie – strajk gazowniczego holdingu w środku zimy, czy wysoka podwyżka ceny gazu?

Jak ten dylemat rozwiążą spadkobiercy ZCHN-u? O tym za tydzień.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)