Money.pl: W Sejmie przedstawiono rezolucję wzywającą prezydenta do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Dokument ten popierają PO, PSL, SLD i Lewica. Przeciwne jest PiS. Czy w ogóle rezolucja taka jest potrzebna?**href="http://www.money.pl/gospodarka/politycy/karski,karol,polityk,147.html">
Karol Karski, poseł PiS: Tak naprawdę ta uchwała nie ma żadnego znaczenia prawnego, bo mieć nie może. Ma jedynie wymiar polityczny, pewnego apelu. I teraz wbrew intencjom wnioskodawców stanie się ona argumentem osłabiającym ratyfikację, ponieważ jeśli zostanie przyjęta większością mniejszą niż dwie trzecie, to tak naprawdę będzie wycofaniem politycznego poparcia Sejmu dla Traktatu z Lizbony.
Money.pl: Prawo i Sprawiedliwość wraz z Traktatem chciało przyjęcia ustawy kompetencyjnej. Zabiegał o to też prezydent. Ustawy nie ma, więc prezydent ma prawo nie podpisywać Traktatu?
K.K.: Prezydent ma takie prawo. Nie ma prawnego obowiązku ratyfikacji Traktatu. Jednak prezydent jasno się wyraził, że Polska nie będzie się sprzeciwiała ratyfikacji, jeżeli przyjmie go Irlandia. Oraz jeżeli spełniony zostanie wymóg wewnętrzny, czyli ustawa kompetencyjna. To był warunek! Ja bym się czuł w ogóle oszukany, gdyby doszło do podpisania tego Traktatu bez ustawy kompetencyjnej.
Mnie przekonywano, żebym głosował za tym Traktatem i ktoś dał mi słowo, że będzie ustawa kompetencyjna.
Money.pl: Czym więc jest dyskusja nad tą rezolucją?
K.K.: To bicie piany. Od czterech godzin bijemy w tej izbie pianę i mówimy o czymś co nie ma żadnego realnego wpływu na życie Polaków. Nie ma żadnego wpływu na Traktat z Lizbony, bo Traktat ten już nie istnieje. I o ile nie zostanie powołany do życia od nowa to ta rozmowa jest bezprzedmiotowa. Nie zajmujemy się poważnymi tematami, jak drożyzna, jak inflacja.
PODYSKUTUJ NA FORUM!