CNN donosi, że chiński patrolowiec odebrał sygnały, które mają pochodzić z wraku samolotu. Jeszcze dziś władze Malezji zapewniały, że będą poszukiwać Boeinga do skutku.
_ _
Aktualizacja 14:20
Chiński okręt, który szukał śladów po samolocie na południu Oceanu Indyjskiego odebrał sygnał o częstotliwości 37.5 kHz - informuje agencja Xinhua, cytowana przez CNN.
Jeszcze dziś rano eksperci byli sceptyczni, jeśli chodzi o możliwość odszukania wraku w najbliższym czasie.
_ - Ta największa zagadka lotnictwa cywilnego musi zostać rozwiązana, ale poszukiwania będą wyjątkowo żmudne _- oceniał dziś rano Krzysztof Moczulski z portalu lotnictwo.net.pl. Na niekorzyść akcji poszukiwawczej przemawia również to, że jest tam bardzo głęboko - 4 do 6 kilometrów. _ _
_ - Czarne skrzynki emitują sygnał, który pozwala wychwycić go do głębokości 6,5 kilometra, więc o ile służby poszukiwawcze natkną się na ten samolot, to jest szansa, że jeszcze będą w stanie odebrać sygnał z czarnych skrzynek _ - podkreśla. Okazuje się jednak, że skrzynki będą emitowały sygnał prawdopodobnie tylko do 7 kwietnia.
Krzysztof Moczulski dodaje, że determinacja służb poszukiwawczych jest ogromna i prawdopodobnie władze Malezji są gotowe niemal ręcznie penetrować dno oceanu. _ - Mam nadzieję, że wszystkim starczy przede wszystkim pieniędzy, ponieważ ta akcja będzie coraz bardziej kosztowna. Jeżeli czarne skrzynki przestaną emitować swój sygnał i trzeba będzie szukać po omacku, to ta akcja będzie bardzo czasochłonna i bardzo kosztowna _ - wyjaśnia.
Jego zdaniem, ta akcja może wyglądać jak ta poszukiwania czarnych skrzynek samolotu Air France, gdzie udało się ją podjąć dopiero dwa lata po zdarzeniu.
Z danych satelitarnych wynika, że samolot nagle zmienił kurs. Niespełna godzinę po starcie z lotniska w Kuala Lumpur, zniknął z radarów, potem jeszcze przez siedem godzin leciał w kierunku południowo zachodnim i spadł do oceanu. Prawdopodobnie zabrakło paliwa, na pokładzie maszyny było 239 osób.
Czytaj więcej w Money.pl