Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Kiedy prezydentowa koi się w żalu i smutku, 15 procent, a może i więcej wyborców, wpuszczonych przez Cimoszewicza w maliny, miota się między zażenowaniem a wściekłością.

0
Podziel się:
Kiedy prezydentowa koi się w żalu i smutku, 15 procent, a może i więcej wyborców, wpuszczonych przez Cimoszewicza w maliny, miota się między zażenowaniem a wściekłością.

Przebywająca z małżonkiem w USA prezydentowa Kwaśniewska wy-raziła głęboki żal i smutek z powodu rezygnacji Włodzimierza Cimoszewicza. A przecież, będąc szefową komitetu wyborczego, powinna była go powstrzymać przed wykonaniem zagrania Gołoty. Dekadę temu pani Jolanta wiedziała jak stawić opór oponentom własnego męża, gdy zaświadczała, iż miała w ręku jego dyplom magisterki. I się udało. Czy teraz, zamiast uśmiechać się na amerykańskich salonach, nie mogła stanąć przed kamerą i patrząc w oczy elektoratu, powiedzieć dumnie: widziałam akcje, oświadczenie majątkowe albo cokolwiek? Może i tym razem słupek popularności marszałka Cimoszewicza poszedłby w górę.

Kiedy prezydentowa koi się w żalu i smutku, 15 procent, a może i więcej wyborców, wpuszczonych przez kandydata w maliny, miota się między zażenowaniem a wściekłością. To słychać na ulicy, w autobusach i w kolejkach na poczcie. Podczas wyborów parlamentarnych mogą oni wykonać takiego fikołka, że preferencje wyrażane w sondażach okażą się największą porażką ośrodków badający opinię publiczną. Próbkę mieliśmy podczas prawyborów w Bochni, gdy Cimoszewicz chciał jeszcze jednoczyć Polaków, a na czele zwycięzców niespodziewanie znalazł się PSL. W narodzie, który przekorę ma zapisaną w genach, złość znajduje zazwyczaj ujście w populizmie. W wyborczą niedzielę Samoobrona i LPR mogą więc tak zatriumfować, że obecni faworyci będą się dziwić do końca kadencji.

Na razie po rezygnacji Włodzimierza Cimoszewicza polityczna arena rozkręca się w stylu kabaretowym. Prawie premier Jan M. Rokita, który uznawał elektorat marszałka Sejmu za dozgonnie skażony komunizmem, teraz deklaruje, że Platforma Obywatelska będzie zabiegać o poparcie rzeszy przyzwoitów wyborców abdykującego kandydata. Wygląda na to, że w polskich elitach politycznych nie cholesterol, ale koniunkturalizm wywołuje sklerozę.

Z kolei młody przywódca SLD zapowiada mobilizację swojego sztabu i ekspansję w mediach reklam naświetlających program epigonów lewicy w tym wydaniu, z czego wniosek, że i młodość może być przyczyną demencji. SLD przez cztery lata objawiała przecież wyjątkowa ekspansję w przywiązaniu Leszka Millera do fotela i niemożliwości wywalenia ze swoich szeregów aferzystów, którzy doprowadzili ją do dzisiejszego stanu.

Po wyjeździe Cimoszewicza ze stolicy do puszczy słychać głosy, że to właściwie koniec kampanii prezydenckiej i na dobrą sprawę Aleksander Kwaśniewski mógłby już z pozostająca w żalu małżonką zacząć przekazywać urząd parze Tusków. A ja państwu mówię, że to nie koniec. Jak uczy hollywoodzkie kino, w takich kampaniach gra się przeważnie pieniędzmi, alkoholem i kobietą. W polskim wydaniu można z rękawa wyjąć jeszcze inne asy. Pieniądze już były, giełdowe i polsko-amerykańskie. Ciekawe co w najbliższych dniach wyciągnie sztab Lecha Kaczyńskiego oraz miłośnicy straconego marszałka Sejmu, którzy nie mając już nic do stracenia, mogą pogorszyć samopoczucie Donalda Tuska.

wybory
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)