Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Andrzej Zwoliński
|

Kik: Ludzi do polityki pchają pieniądze

0
Podziel się:
Kik: Ludzi do polityki pchają pieniądze

Money.pl: Znamy już nazwiska części kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na listach PiS i PSL są znane osoby. Ludowcy praktycznie wystawili swoich wszystkich najbardziej rozpoznawalnych polityków.PO i Lewica też stawiają na osoby z pierwszych stron gazet. Do niedawana o PE mówiło się trochę jako o takiej przechowalni, politycznym zesłaniu. Czy teraz to się zmienia?

*Prof. Kazimierz Kik, politolog, kandydat z listy centrolewicy w wyborach do PE: *Niestety niewiele się zmieniło w porównaniu z kampanią w 2004 roku. Znowu mamy do czynienia z rewią znanych nazwisk, a nie z propozycjami faktycznie kompetentnych ludzi.

No może poza pewnymi wyjątkami. Myślę tutaj o liście Platformy Obywatelskiej, partia wystawiła przecież Jacka Saryusza Wolskiego, przewodniczącego komisji spraw zagranicznych PE, czy Danutę Huebner.

Centrolewica z list, której ja startuję, może pochwalić się prof.Dariuszem Rosatim, ekonomistą z dużym międzynarodowym doświadczeniem. Niestety poza tymi wyjątkami, wybory do PE to wciąż konkurs poprawności i piękności.

Może jednak w tym parciu na listy do PE, coraz większą rolę odgrywają finanse. Ponad 7 tys. euro miesięcznej diety plus jeszcze dodatki, to suma nie do pogardzenia.

Na pewno tak. W Polsce ciągle główną motywacją pchającą ludzi do polityki są pieniądze. Tym bardziej w przypadku PE i tej _ sławnej _ już sumy też tak jest.

W Pana przypadku również?

Pieniądze na pewno także i mnie kuszą, zabrzmi to może jak wybielanie się, *ale od 12 lat wykładam na uczelni integrację europejską, *wydałem trzy książki poświęcone jednoczącej się Europie. Wiem, po co idę do Brukseli. Poza tym o miejsce na liście nie zabiegałem tylko mi je zaproponowano.

No właśnie, jeśli nie dla pieniędzy, to po co kandyduje się do Parlamentu Europejskiego? Wielu deklaruje, że chce tam załatwiać sprawy ważne dla Polski.

W PE nie załatwia się spraw dla Polski, bo jego kompetencje są na tyle ograniczone, że nie pozwalają, by uciułać tam coś dla kraju. Tam raczej tworzy się fundament dla opinii ogólnoeuropejskiej poprzez działanie w ogólnoeuropejskich partyjnych frakcjach. Parlament dopiero nabiera pewnych kompetencji, jeżeli chodzi o kontrolę nad wykonaniem budżetu UE. Dopiero zaczyna być konsultowany przez Komisję Europejską czy Radę Europejską.

To znaczy, że ci, którzy mówią, że idą do Brukseli zabiegać o polskie sprawy, wprowadzają wyborców w błąd?

Nie do końca, można tam zabiegać o nasze interesy pod warunkiem, że działa się w szerszej strukturze. Są to praktycznie dwie dominujące frakcje: chrześcijańsko-demokratyczna i socjaldemokratyczna - słabszy wpływ można mieć we frakcji liberalnej.

Jeżeli by tak się stało, że po wyborach zdecydowana większość naszych europosłów znalazłaby się w tych największych frakcjach, wtedy mieliby oni szanse, by trafić do władz tych ugrupowań. A one decydują praktycznie o kształcie projektów i uchwał więc i ich członkowie mogą forsować punkt widzenia swojego kraju. Można wtedy myśleć o funkcji wiceprzewodniczącego czy nawet przewodniczącego PE dla jednego z naszych europosłów.

Wspomniał Pan o kandydatach Platformy. Czy nie wydaje się zaskakującym, że obok np. Danuty Hubner, Pawła Zalewskiego, pojawiło się nagle nazwisko Mariana Krzaklewskiego?

To bardzo dobre posunięcia. Po pierwsze, widać, że kolejni pojawiający się kandydaci PO reprezentują bardzo różne środowiska. Po drugie, w tych wyborach nie ma ideologicznego zacietrzewienia i skostnienia. Po trzecie, to osoby naprawdę przygotowane do pracy w Parlamencie Europejskim.

Donald Tuskoczywiście promuje swoich kandydatów, ale też pokazuje politykę otwarcia na ludzi związanych wcześniej z innymi środowiskami.

Jakie jest merytoryczne przygotowanie Mariana Krzaklewskiego?

To były związkowiec, polityk z dużym doświadczeniem, jeżeli chodzi o politykę społeczną - również jeżeli myślimy o pracy w instytucjach międzynarodowych (Krzaklewski reprezentuje NSZZ Solidarność_ _ w Komitecie Ekonomiczno-Społecznym Unii Europejskiej - dop. red.).

Należy pamiętać, że Parlament Europejski to miejsce gdzie kształtowany jest model społeczno-gospodarczy Europy. Jego obecność na liście kandydatów jest tutaj absolutnie trafiona.

To może na koniec o nietrafionych kandydatach

Tutaj zdecydowanie lista PiS i to w całości. Moim zdaniem ta partia nie powinna startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To ugrupowanie eurosceptyków, które idzie pod prąd integracji europejskiej.

Poza tym, jeżeli PiS uzyska dobry wynik, to zmniejszy nasze szanse na odegranie znaczącej roli w tych frakcjach, które najwięcej znaczą w PE. PiS sabotuje w ten sposób zabiegi o nasze interesy w Brukseli.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)