Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kochajmy niską inflację

0
Podziel się:

Kochajmy tą niską inflację, bo dzięki temu zwiększa się w szybki sposób ilość kredytów hipotecznych – mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Kochajmy tą niską inflację, bo dzięki temu zwiększa się w szybki sposób ilość kredytów hipotecznych – mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz gość „EKG”, programu gospodarczego radia Tok Fm.

Marek Tejchman:
Państwo negocjują z PiSem przez cały czas?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Myślę że tę funkcję przejął Jan Maria Rokita i będzie się z nami spotykał, z tym zespołem czteroosobowym, od czasu do czasu, ale w tej chwili oczekujemy na ustosunkowanie się premiera elekta do naszego materiału, który dotyczył bardziej standardów funkcjonowania państwa, zmiany filozofii konstruowania budżetu, dotyczył też reorganizacji resortowej w sposób znaczny. Musimy zacząć od pewnej bazy a nie od tego czy podatek będzie o pół procent wyższy czy o pół procent niższy, czy on będzie liniowy, jak bardzo spłaszczony. Myślę że musimy się dogadać po pierwsze co do sposobu zarządzenia państwem, bo to było to co doprowadziło powiedziałabym do porażki.

Marek Tejchman:
W sierpniu spytałem się w magazynie komentatorów „EKG”, jak oni sądzą czy PO i PiS rozmawiają ze sobą jak pogodzić swoje systemy podatkowe, w jaki sposób pogodzić programy gospodarcze i komentatorzy stwierdzili, że jeżeli państwo nie negocjują to są państwo samobójcami. Byli państwo samobójcami, nie było negocjacji?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Myślę że było by to przede wszystkim zasadom wolnego wyboru. My nie szliśmy jako koalicja, tylko wynikało z sondaży, że to jest taka bardzo prawdopodobna koalicja i byłoby to nieuczciwe wobec wyborców z jednej strony Platformy, mam na myśli głównie tych wyborców, gdybyśmy powiedzieli, że negocjujemy z PiSem. Musimy być za programem realnym, na który się zgadzamy i nie możemy tutaj dla świętego spokoju, żeby wszyscy byli zadowoleni, poprzeć programu, który w naszym odczuci w dużej mierze jest obietnicami. Obietnicami, które zwłaszcza są mnożone w czasie kampanii. Ja mam nadzieję, że po kampanii prezydenckiej wreszcie będzie bardziej realny program PiSu, bo w tej chwili to są przysłowiowe gruszki na wierzbie w dużej mierze. Tu ulgi tam ulgi i trzy miliony mieszkań. Trzy miliony mieszkań już Gierek budował i pan prezydent Kwaśniewski i co? To jest jakoś niemożliwe do przeskoczenia. Rozumiem, że byłyby one dotowane przez budżet. To jest program wyborczy, dlatego my proponujemy program rządzenia, który żeśmy
przesłali, a nie program wyborczy. Nasz program wyborczy był jasny, zwiększanie dochodów poprzez uproszczenie systemu podatkowego i wprowadzenie podatku liniowego. Mam nadzieję, że po wyborach prezydenckich będziemy patrzyli na to jakie rozwiązania wprowadzić, natomiast ja się dziwię, że niektórzy tak komentują, że można by to było zrobić przed wyborami. Nasz program jest spójny wewnętrznie, natomiast program gospodarczy PiSu jest niespójny wewnętrznie. Tak to oceniam jako osoba, która przez dziewięć lat była prezesem NBP i cztery lata jeszcze w EBOiR.

Marek Tejchman:
W jednej z telewizyjnych debat dostała Pani od Ludwika Dorna program gospodarczy, który zaczęła kartkować. Zastanawiała się Pani często co jest taką najbardziej sporną kwestią, która może być w negocjacjach z Platformą?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Ten program jest napisany na zasadzie, żeby każdy był piękny, młody i bogaty. Rozdział szósty pamiętam otworzyłam „Polska krajem ludzi zdrowych”. Też jestem krajem, żeby Polska była krajem ludzi zdrowych. Potem inny pamiętam „Silna Polska w silnym NATO”, też bym chciała, żeby silna Polska i to tak wygląda. Jedyne propozycje, które tam są, dotyczą ulg, ale widzimy, że to są propozycje płynne, ponieważ premier elekt dodał do tego te trzy miliony mieszkań, dodał do tego jeszcze inne wydatki, ministerstwo finansów policzyło, że jest to dodatkowe 18 miliardów. I na prawdę myślę, że po drugiej turze wyborów musimy zejść na ziemię i zacząć pisać realny program, bo inaczej skończymy jak SLD, czy AWS. Z tego co ja pamiętam AWS tak daleko nie szło z obietnicami jak PiS, które są bez pokrycia.

Marek Tejchman:
Czyli do drugiej tury raczej nie będzie porozumienia?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Ja myślę, że będzie porozumienie takie na temat sposobu rządzenia państwem, struktury resortu. Natomiast programowe dyskusje będą bardzo ciężkie, my jesteśmy zdecydowanie przeciwko finansowaniu zdrowia z budżetu, bo uważam, że jest to najbardziej niegospodarny sposób wydawania pieniędzy na służbę zdrowia. Uważamy że powinno być to robione przez samorządy terytorialne. Mamy zupełnie inne koncepcje i myślę, że nasi eksperci, eksperci nie politycy. Tak na prawdę pan Kaczyński w swoim liście zaproponował polityków, natomiast my chcemy, żeby eksperci pewne sporne kwestie rozwiązali.

Marek Tejchman:
Te sporne kwestie szczególnie dotyczą w dużym stopniu podatków i deficytów. Pani podoba się pomysł PiSu na tę kotwicę 30 miliardów deficytu?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
To następny przykład takiego braku wiedzy ekonomicznej. 30 miliardów to jest liczba bezwzględna, a to tak naprawdę zależy od wzrostu gospodarczego. Pewne wydatki jak będzie słabsza koniunktura mają jednak charakter stały. My chcemy, żeby było jak najmniej tych wydatków i to też jest pewna zmiana w filozofii podejścia do budżetu. Tak dalej nie może być. Natomiast jeżeli jest wzrost gospodarczy jest niższy to te 30 miliardów ma zupełnie inne znaczenie przy wzroście pięcio, sześcio, siedmio procentowym. Ja uważam, że powinno być pokazanie w procentach obniżania systematycznie deficytu tak jak to jest wszędzie na świecie pokazywane.

Marek Tejchman:
Tak żeby spełnić kryteria konwergencji jak najszybciej?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Tak dlatego, że my uważamy, że dla Polski jest opłacalne wprowadzenie euro. Wszystkie badania pokazują, nie tylko badania NBP, również na świeci, że wprowadzenie euro to jest 0,5% wzrostu PKB rocznie, tak jak gdyby darmowego. Nie ma ryzyka, tak jak Polska weszła do UE, automatycznie spadły stopy procentowe, tak jak będziemy w euro to będziemy mieli te niskie stopy procentowe z Frankfurtu.

Marek Tejchman:
A na to PiS odpowiada, że strefa euro, to strefa wolnego wzrostu gospodarczego?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Wie Pan to są państwa socjalne, natomiast jeżeli na przykład weźmiemy pod uwagę Finlandię, która należy do strefy euro, jeżeli weźmiemy pod uwagę Irlandię, no to są tak jak powiedziałam dzisiejsze tygrysy Europy. Także to jest zupełnie błędna teza i też świadczy o takim braku umiejętności analizy ekonomicznej. Niefortunnie jest w Niemczech, we Francji i we Włoszech dokładnie PiS proponuje te same działania, te same rozwiązania, które funkcjonują w Niemczech i we Francji na przykład dodatek dla dzieci, chociaż wszyscy wiedzą i wszystkie badania pokazują, że dzietność społeczeństwa zwiększa się tylko wtedy kiedy się zmniejsza bezrobocie. To znaczy, jeżeli matka i ojciec w rodzinie mają pewność zmiany pracy i mają pewność, że na rynku znajdą pracę to mają więcej dzieci. To nie ma nic wspólnego ani z dużymi ani z małymi ani średnimi ulgami, tylko z takim poczuciem bezpieczeństwa pracy i wszystkie badania to pokazały.
Marek Tejchman:PiS chciałby żeby stopy procentowe były na poziomie strefy euro, tylko nie chcą wchodzenia do strefy euro, chciałby najszybszego spadku stóp procentowych, co to oznacza?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
To jest takie chciejstwo kolejnych rządów, ja współpracowałam z dziewięciomasztowy ministrami finansów oraz ośmioma premierami, oni wszyscy chcieli niższych stóp procentowych, ale na szczęści współcześnie Bank Centralny również NBP jest niezależny i on dostaje raporty codziennie, czy co dekadę, czy co miesiąc. Olbrzymie raporty, po kilkaset stron, dostaje Rada Polityki Pieniężnej, które analizuje i na tej podstawie podejmuje decyzje. Ja dzisiaj po tym jak cztery lata nie jestem w NBP, nigdy bym się nie pokusiła o diagnozy szczegółowe ile stopy mają spaść, bo nie mam dostępu do materiałów, na podstawie których podejmowane są decyzje co by nie było przez dziewięcioosobowe grono.

Marek Tejchman:
A to dziewięcioosobowe grono PiS chciałby znieść?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Ja wiem PiS chciałby tak zmienić konstytucję, żeby prezydent, w domyśle Lech Kaczyński, powołał prezesa NBP, który byłby posłuszny rządowi, prezydentowi i byłoby tak jak prze 1989 rokiem, kiedy NBP nie miał żadnej niezależności i funkcjonował w taki sposób, że minister finansów nakazywał mu taki poziom stóp procentowych i taki był. I to jest powrót powiedzmy sobie otwarcie do sytuacji sprzed 1989 roku.

Marek Tejchman:
Do hiperinflacji między innymi?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Myślę że jak będą niskie stopy ludzie zaczną się zadłużać, no to będą dramaty, bo ludzie jak będą mieli zabezpieczenia hipotecznego, potem nie będą mogli spłacić, bo będą podnoszone stopy, żaden bank nie będzie pożyczał na stopę stałą tylko zmienną, będą im rosły długi, a później będą im domy zabierać, są takie przypadki, także myślę kochajmy tą niską inflację, bo dzięki temu zwiększa się w szybki sposób ilość kredytów hipotecznych i ludzie kupują sobie małe mieszkania, a później zmieniają na większe. A potem zmieniają większe ewentualnie na jakieś domy. Taka jest droga w sprawdzonej gospodarce irlandzkiej, brytyjskiej, fińskiej, no nawet w tej francuskiej, niemieckiej i tam też funkcjonuje ten system dzięki temu, że są w strefie euro. Euro jest wielkim stabilizatorem dlatego, że nie spekuluje się na walutach, nie gra się i nie ma zagrożenia kryzysem walutowym.

Marek Tejchman:
A jaka Pani zdaniem powinna być rola ministra finansów. Jego rola zmniejsza się ostatnio krok po kroku, przestał być wicepremierem. Co powinien robić minister finansów?

Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Ja myślę, że ta koncepcja że decyduje premier i wicepremier decydują, a minister finansów ma taką role technokratyczną, to też jest koncepcja i rola Mirosława Gronickiego dzisiaj, która w moim odczuciu w praktyce się sprawdza. Widzimy, że niektóre jego decyzje zmienia i nie jest to jakiś dyshonor. Po prostu minister finansów jest od prognozowania i od zarządzania długiem i premier powinien być odpowiedzialny, żeby nie było takiej sytuacji na przykład, że premier zrzuca na ministra finansów winę, że niedobry niepopularny jest ten minister finansów, a ten dobry to jest premier, który chce dobrze. Ja uważam, że w przypadku tego rządu minister finansów powinien być z PiSu, powinna to być osoba z tej samej opcji politycznej co premier. I premier razem z ministrem finansów powinien za sytuację budżety odpowiadać.

Rozmawiał Marek Tejchman

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)