Money.pl: Co chcecie powiedzieć przez taką kampanię, przez ten spot?
BK: Że chyba jest za wielki monopol władzy PiS-u, który ma: prezydenta premiera, marszałka sejmu, senatu, telewizję radio publiczne. Dzięki czemu jest pełno PiS-u w każdej audycji w mediach publicznych. I może byłoby dobrze, aby niekoniecznie ten monopol PiS rozciągnął dzięki m.in. popsuciu ordynacji wyborczej do samorządu także na samorządy.
Money.pl: Czy nie uważa Pan, ze ta kampania jest za ostra? Słychać głośne protesty.
BK: A co w niej jest ostrego, bo tego nie rozumiem?
Money.pl: Politycy PiS oburzają się, że jest to negatywne ukazanie, premiera, partii konkurencyjnej.
BK: Tam nie ma nic, żadnej polemiki z szefem partii PiS-u, są wierne cytaty z jego wystąpień, z jego wypowiedzi - skonfrontowane z reakcją ludzką. A reakcja jest taka jaka jest w tej chwili w Polsce. Wielu ludzi po prostu wyłączą telewizor, wyłącza radio, gdy słyszy wszędzie Jarosława Kaczyńskiego. Wielu ludzi chce „zgasić światło" - wyjeżdżając za granicę. Koledzy z PiS zawsze byli przyzwyczajeni, że pierwsi uruchamiają jakąś akcję, a reszta ma się do tego odnosić. A tym razem jest odwrotnie.
Money.pl: Pojawiły się zarzuty, że jest to kopia amerykańskiego spotu. Czy mieliście prawa do wykorzystania?
*BK: *To nie jest kopia, tylko jest przejęty pomysł i ten pomysł przejęliśmy za pełną zgoda naszych przyjaciół amerykańskich. Tym się różnimy od PiS-u, który zdaje się, że takiej zgody nie miał, a zrobił wierną kopię spotów reklamowych prezydenta Reagana. My w przeciwieństwie do PiS-u uzgodniliśmy to ze stroną amerykańską.