Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Koniec ery ropy naftowej wywoła rewolucję społeczną. Skutki będą nieodwracalne

20
Podziel się:

Czym się ta wojna naftowa skończy, nie wiadomo.

Koniec ery ropy naftowej wywoła rewolucję społeczną. Skutki będą nieodwracalne
(AP/FOTOLINK)

Ropa naftowa wciąż jest czynnikiem, który osłabia przemiany na Bliskim Wschodzie. Kryzys naftowy przekonał roponośne królestwa, że era dominacji czarnego złota ma swój kres i nadchodzi czas przemian. Nawet Saudowie przyznają to głośno i już wdrażają program uwolnienia od ropy. - Niestety, łatwiej jest wprowadzać reformy gospodarcze, niż zmieniać struktury społeczne – zaznacza w rozmowie z money.pl Krzysztof Płomiński, pierwszy ambasador Polski w Arabii Saudyjskiej. Czy to oznacza, że czeka nas kolejna rewolucja?

Przemysław Ciszak, money.pl: Plan gospodarczych przemian w Arabii Saudyjskiej księcia Muhammada bin Salmana "Wizja 2030" przewiduje uwolnienie od ropy i rozwój innych gałęzi gospodarki królestwa. Koniec ery ropy to również rewolucja społeczna?

*Krzysztof Płomiński, pierwszy ambasador Polski w Arabii Saudyjskiej, a wcześniej w Iraku, doradca dyplomatyczny w Krajowej Izbie Gospodarczej: *Liberalizacja już trwa, choć postępuje ona bardzo powoli. Saudyjczycy przez ponad 70 lat wykorzystywali dochody z ropy naftowej, żeby osłabiać proces zmian społecznych w kraju, a teraz chcą odwrócić ten proces.

Wielki plan przemian gospodarczych mówi o roku 2030, do tego czasu nastąpią także przemiany w społeczeństwie?

Działania drugiego następcy tronu, księcia Muhammada bin Salmana, mają ten proces przemian przyśpieszyć. Niestety, zwykle jest tak, że łatwiej jest wprowadzać reformy gospodarcze niż zmieniać struktury społeczne. To wymaga dłuższego czasu i bardziej kompleksowego działania.

Można się spodziewać, że uwolnienie od ropy będzie oznaczać także więcej wolności dla kobiet?

Zdecydowanie tak. Już widać pewne symptomy tych zmian. Prawa wyborcze dla kobiet w wyborach lokalnych, więcej pań w Zgromadzeniu Doradczym, a teraz plan zwiększenia ich obecności na rynku pracy. To na saudyjskie warunki kroki milowe.

O jakich jeszcze zmianach mówimy?

To często drobiazgi z punktu widzenia zachodnich społeczeństw, ale w Arabii Saudyjskiej bardzo się liczące. Takim sygnałem, że zmiany gospodarcze niosą za sobą przemiany społeczne, będzie np. zniesienie wciąż obowiązującego w Arabii zakazu prowadzenia samochodu przez kobiety.

A co z prawami człowieka? Według raportu Freedom House, Arabia Saudyjska pod względem poszanowania wolności i godności obywateli wciąż wysoko na liście państw na cenzurowanym. Tortury, kara śmierci, wieloletnie kary więzienia nawet dla nieletnich.

Saudyjczycy będą musieli również w tym aspekcie zwrócić większą uwagę na przestrzeganie uniwersalnych zasad. Jest wiele do poprawy - prawa człowieka, praworządność, udział społeczeństwa w sprawowaniu władzy czy transparentny podział środków, pochodzących ze sprzedaży ropy. W tej chwili nie wiadomo, jak są one wydawane poza oficjalnym budżetem. Władze saudyjskie od lat tłumaczą ostrożność we wprowadzaniu zmian obawami przed destabilizacją sytuacji wewnętrznej, ale sądzę, że obecnie proces ten będzie musiał ulec przyspieszeniu.

Aż jedną czwartą budżetu Arabii Saudyjskiej stanowią wydatki na edukację. Mimo tego szkolnictwo wymaga zmian?

Jeśli chodzi o system edukacji, to zmiany są koniecznym elementem. Nie chodzi o dofinansowanie edukacji, ale jej unowocześnienie i zmiany programowe. Arabia na tym odcinku jest wciąż bardzo zacofana. Co prawda starają się ten problem rozwiązać. Od lat wysyłają studentów na studia za granicę. Obecnie studiuje ich tam w sumie ponad 100 tys., z czego około tysiąca w Polsce. To jednak tylko środek doraźny. Tym bardziej że po powrocie do Królestwa, absolwenci nie tyle zmieniają lokalne środowisko, ile ponownie wtapiają się w nie. Potrzeba zmian w samej Arabii, w tym przyznania, że wiele regionów kraju w okresie przed islamem wnosiło znaczący wkład kulturowy do cywilizacji światowej, mogący być dumą i inspiracją dla współczesnego społeczeństwa.

Czy za tym pójdzie również otwarcie na świat?

Jeśli ten kraj chce się dalej rozwijać, to musi się otworzyć. Już to robi, jeśli chodzi o inwestycje zagraniczne. I to w dużo większym - niż do tej pory - stopniu. Za tym poszła zmiana przepisów, która doprowadziła do ich umiędzynarodowienia. W kraju jest ponad 10 mln cudzoziemców. To nie tylko robotnicy, ale i wysoko wykwalifikowani specjaliści, bez których obecnie dalszy rozwój Arabii Saudyjskiej jest niemożliwy. Podobnie jak zastąpienie ich miejscową siłą roboczą w dającej się przewidzieć perspektywie. Zapewne łatwiej będzie uwolnić się od uzależnienia od ropy naftowej niż od zatrudniania cudzoziemców. Polityka saudyzacji rynku pracy, prowadzona przynajmniej od 15 lat, nie przyniosła większych efektów. A powodzenie w tej sferze jest bardzo znaczące dla rozwoju wewnętrznego oraz budowania przyszłej pozycji tego kraju nie tylko w regionie, ale i świecie.

W polityce otwarcia powinna również postawić na zwiększenie ruchu turystycznego. Przede wszystkim na wzrost liczby i rozszerzenie programu cudzoziemców pielgrzymujących do Mekki i Medyny w skali całego roku, ale także turystyki kwalifikowanej, która może stać się ważnym sektorem gospodarki.* Bycie naftowym mocarstwem oznacza przecież bezwzględną walkę na arenie międzynarodowej, a to czasem bardzo skutecznie psuje relacje. *

Arabia Saudyjska coraz bardziej dywersyfikuje swoje stosunki zewnętrzne. Nie tylko gospodarczo, ale również w sferze politycznej i bezpieczeństwa. Zwraca większą uwagę na bezpośredni udział - chciałbym powiedzieć, że w rozwiązywaniu konfliktów lokalnych właśnie, ale niekiedy można odnieść wrażenie, że czasami są one przez Saudów podpalane, a dopiero później gaszone. Jest to zresztą na szerszym Bliskim Wschodzie zjawisko dość rozpowszechnione.

Dotychczas Saudyjczycy raczej nie angażowali się bezpośrednio?

Nie. Raczej stosowali tajną dyplomację, chowali się za plecami Amerykanów. Ale w tej chwili to się zmienia. Od dłuższego czasu Arabia Saudyjska przestała być głównym dostawcą ropy do USA i spada również jej znaczenie jako szczególnego partnera Waszyngtonu w regionie. Amerykanom udało się ograniczyć uzależnienie od importowanej ropy - głównie za sprawą rewolucji łupkowej, a ponadto zróżnicować dostawców.

Biorąc pod uwagę wygraną w wyborach Donalda Trumpa, udział ropy saudyjskiej w gospodarce USA będzie się dalej zmniejszać, choć należy pamiętać, że Saudyjczycy poczynili poważne inwestycje w amerykańskim sektorze energetycznym i są właścicielami szeregu dużych rafinerii.

Dzięki czarnemu złotu Arabia wciąż jest jednak niekwestionowaną potęgą w regionie. Czy ktoś może jeszcze zagrozić jej pozycji?

Pamiętajmy, że ogromne interesy w regionie ma również Rosja, która próbuje odbudować stare radzieckie czy nawet carskie wpływy i chce zainstalować się na Bliskim Wschodzie na dłużej. W układzie regionalnym jednak tym największym konkurentem i zagrożeniem był i jest Iran, którego Saudyjczycy się boją. Zwłaszcza w obliczu zniesienia sankcji i powrotu na wolny rynek ropy naftowej. Mają poczucie, że są przez Iran i jego wpływy osaczani z różnych stron – Irak, Syria, Jemen. To ich odwieczny wróg.

Rywalizacja ma charakter egzystencjalny. Chodzi o to, który kraj będzie miał większe możliwości rozwojowe, większe wpływy w rejonie - realizowane kosztem drugiego partnera i jaka będzie jego rola w polityce naftowej, w tym wpływ na kształtowanie cen. Konkurują o rynki zarówno azjatyckie, jak i o Europę. Wolałbym jednak, aby ten czynnik rywalizacji został przekuty we współpracę między tymi krajami. Dalsze zmagania doprowadzą tylko do eskalacji konfliktu i podkopania pozycji obu rywali, tak jak to było między Irakiem i Iranem. Napędzają również wyścig zbrojeń w regionie, a przypomnijmy, że Arabia Saudyjska wydała w 2015 roku na armię około 50 mld dol., co dawało jej pod tym względem trzecie miejsce w świecie, po USA i Chinach. Mówiąc o polityce bliskowschodniej, nie sposób nie odnotować również pewnych symptomów ożywienia relacji saudyjsko-izraelskich.

Sądzi pan, że poprawa stosunków saudyjsko-irańskich będzie możliwa?

Z całą pewnością nie będzie to łatwe. Iran i Arabia Saudyjska nie są krajami etnicznie i religijnie jednolitymi. Konflikty mają podłoże nie tylko w interesach narodowych. Mniejszość szyicka - zamieszkująca saudyjską prowincję wschodnią, czyli region najbardziej unaftowiony - czuje się pokrzywdzona i ma powody do pretensji. Tonowanie wewnętrznych spięć, niwelowanie różnic, możliwe jest tylko w warunkach stabilizacji i przypływu środków, dzielonych sprawiedliwiej niż w tym momencie dzieje się to w Arabii Saudyjskiej.

Zmiany mają jednak szansę powodzenia, jeśli obszar destabilizacji na Bliskim Wschodzie nie sięgnie również królestwa. Gdyby tak się jednak stało, inwestorzy - o ile nie wycofają się - to z dużo większą ostrożnością będą podchodzić do współpracy z Saudami. Należy dodać, że z wielkimi problemami wewnętrznymi boryka się również Iran. Reasumując, w interesie obu państw byłoby znalezienie jakiejś formy pokojowego współistnienia i ułożenia relacji.

Kto więcej może zyskać, Iran pozostając przy ropie czy Arabia od niej odchodząc?

Ropa pozostanie ogromnie ważnym czynnikiem kształtowania polityki obu państw jeszcze na długo. Natomiast czym się ta wojna naftowa skończy - nie wiadomo. Ostatnie uzgodnienie obniżenia jej produkcji w skali globalnej może być jedynie tymczasowym zawieszeniem broni. Nie przywróci też cen do poziomu sprzed dwóch lat. Arabia Saudyjska poza ropą ma ogromne możliwości wydobywcze innych surowców. Potężne i nie w pełni rozpoznane złoża.

Z kolei prywatyzacja części aktywów Saudi Aramco ma doprowadzić do wygenerowania pieniędzy na największy w świecie fundusz, który będzie inwestował w cały świecie, zmieniając strukturę wpływów budżetowych królestwa. Ma być on trzykrotnie większy od dotychczasowego światowego lidera – funduszu norweskiego.

Po latach sankcji Iran rzeczywiście może być więc dla nich zagrożeniem?

Iran jest krajem dużo większym pod względem ludności. Opiera się, w znacznie większym stopniu niż Arabia Saudyjska, na własnym potencjale i kadrach. Oczywiście, technologicznie jest bardziej zacofany, ale przy odpowiednim spożytkowaniu pieniędzy i posiadaniu własnej bardzo dobrej kadry, może szybko nadgonić zaległości.

Poza tym kraj ten jest zahartowany w trudnościach generowanych przez problemy wewnętrzne i sankcje, a odporność na wyzwania udowodnił również podczas wojny z Irakiem. Większość jego społeczeństwa jest obecnie nastawiona na rozwój i sukces - zwłaszcza w świetle zniesienia sankcji i podpisania porozumienia nuklearnego - zakładając, że administracja prezydenta Donalda Trumpa nie pokusi się o odwrócenie tego procesu. W Arabii Saudyjskiej natomiast licząca się część społeczeństwa ma poczucie, że złote czasy odchodzą i w najbliższej przyszłości ich sytuacja może być gorsza i trudniejsza.

To może odejście od przynoszącego krocie surowca to faktycznie błąd?

Arabia Saudyjska nie tylko zdaje sobie sprawę, ale i głośno o tym mówi, że rola ropy naftowej, jako czynnika decydującego w gospodarce, finansach i polityce, czy też w sprawach społecznych - definitywnie zbliża się do końca, a w każdym razie gruntownie się zmienia. Jednak mówimy tu o procesie rozłożonym w czasie, który wcale nie musi być odwracalny w zderzeniu z twardą rzeczywistością. Musimy też rozróżnić dobre intencje od realiów ich implementacji.

Od końca lat 30., kiedy rozpoczęła się produkcja na dużą skalę i eksport ropy, to na tym surowcu i sojuszu z USA Saudowie zbudowali politykę i koncepcję swojego państwa. To były dwa filary. Jeden z nich - sojusz z USA, już za administracji prezydenta Obamy, pokrył się rysami. Zmiana w Białym Domu nie wróży polepszenia relacji. Teraz do tego dochodzi ropa. Zachowując wszelkie proporcje, saudyjski proces odchodzenia od ropy przypomina kłopoty, jakie mamy w Polsce z odejściem od ery węgla kamiennego w energetyce i w szerszym wymiarze. Niemniej w obu przypadkach jest to proces nieuchronny.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(20)
Noto
6 lat temu
koniec ropy cofnie arabowo do ery wczesnego średniowiecza. Wiedzą o tym i próbują skolonizować Europę i Azję aby siłą zmusić Europejczyków do zarządzania, produkcji itd. bo jak do tej pory niczego się nienaumieli,.... no może handlować i liczyć kasę
esteaban
7 lat temu
"Można się spodziewać, że uwolnienie od ropy będzie oznaczać także więcej wolności dla kobiet?" Przesmieszne pytanie. Co ma piernik do wiatraka?
tylko tychy
7 lat temu
Saudi Arabia nigdy nie dorówna Persom dzięki ropie mają tzw hanycup ale to tylko przejsciowo Persowie od wieków są silniejsi sprytniejsi i jak w artykule nauczeni walki z przeciwnościami
abubadu lal
7 lat temu
jak się skończy era ropy to se największą żwirownie świata otworzą ZACOFANE NIEROBY!!!
Szejk
7 lat temu
Penie będą Araby sprzedawać słońce w baryłkach a wiatr w reklamówkach . Kogo w maliny chceta wpuścić